„Jeżeli znajdzie się ktoś, kto nas zrozumie i polubi takimi, jakimi jesteśmy, to zapraszamy” – Blaski [WYWIAD]

Artystyczny i małżeński duet Blaski filtruje codzienność przez swoje doświadczenia i własną wrażliwość. Dzięki niej światło dzienne mogą ujrzeć kolejne single, składowe nadchodzącego albumu. Teraz, z okazji premiery „Lepiej”, czwartego utworu Blasków, mamy dla Was krótką rozmowę z duetem.

fot. Paulina Holtz

Iza Sykut: Czym jest dla Was lepiej? Kiedy wiecie, że to lepiej jest już blisko? Kiedy warto powiedzieć basta?

Aneta Todorczuk: Lepiej to lepiej. Nie gorzej i nie tak, jak jest. Jak się chce, żeby było lepiej, to warto zacząć szukać miejsca, w którym można „mieć się lepiej”. Potem jeszcze dobrze jest wykonać pracę poszukiwawczą (nie zawsze z gwarancją, że to właśnie TU będzie lepiej!), i ją dokończyć. Czasem można też po prostu chwilę poleżeć, dopiero potem zacząć szukać. Sama nie wiem. U mnie wyszło tak.

Michał Lamża: A jeśli chodzi o piosenkę… To akurat z tą miałem sporo wątpliwości kompozytorsko-aranżacyjnych. Najpierw pojawiła się akustyczna zwrotka. Później wpadliśmy na pomysł, że refren może być z innej bajki. W pierwszej chwili naturalnie zareagowałem, że: „Tak się nie robi!”. Zaczęliśmy więc o tym rozmawiać. O tym, co dzieje się na rynku muzycznym, co nas kręci. Uzgodniliśmy, że nie musimy podążać na trendami, że tak dla nas będzie właśnie „Lepiej”. Robimy Blaski z potrzeby serca i w dużym stopniu dla siebie. Jeżeli znajdzie się ktoś, kto nas zrozumie i polubi takimi, jakimi jesteśmy, to zapraszamy.

A.T.: Tak! Dokładnie tak było! Michał wytłumaczył mi, dlaczego tak się nie robi od strony kompozycyjnej, ja zrozumiałam, a potem przesłuchaliśmy kolejny raz, i kolejny, i stwierdziliśmy, że mimo wszystko nam się podoba. I tak zostawiliśmy. Natomiast „basta” to: „dość”, „nie mam zgody”, „źle mi z tym”. To już decyzja ­– dla mnie wynikająca z miłości do samego siebie. To decyzja, żeby coś zmienić, kiedy stwierdzasz, że naprawdę nie chcesz już dłużej żyć tak, jak żyłaś.

Robicie Blaski z potrzeby serca. Ale powiedzcie, czy to dla Was rzucenie się na głęboką wodę, zupełna nowość czy może naturalna kontynuacja dotychczasowych ścieżek?

A.T.: U mnie zdecydowanie to pierwsze i drugie. 🙂 Po pierwsze nigdy nie pisałam tekstów (poza liceum, ale to inna sprawa 🙂 ). Po drugie nigdy nie brałam udziału w procesie twórczym, takim jak odnajdowanie melodii, poszukiwanie ich razem. Dużo rozmawiamy o tym, czym dla nas jest to, a czym tamto. Zastanawiamy się, jak byśmy reagowali w takiej sytuacji i jak możemy opowiedzieć to teraz dźwiękami. Michał przekłada potem te moje historie na instrumenty oraz barwy. Czasami wpadamy razem na podobny pomysł, generalnie zgadzają nam się emocja, słowa i muzyka.

M.L.: Piszę i produkuję muzykę od lat. Utrzymuję się z tego i robię to na zlecenie w uzgodnionym z klientem (zazwyczaj reżyserem) duchu. Blaski to dla mnie wolność robienia, co tylko chcę.

 

fot. Paulina Holtz

Opowiedzcie zatem historię Blasków. Kiedy, jak i dlaczego ten pomysł rozbłysnął w Waszych sercach? Po czym poznaliście, że to jest właściwy moment na ten projekt?

A.T.: Kiedyś, zanim jeszcze staliśmy się parą, pracowaliśmy razem przy spektaklu muzycznym. Bardzo to było piękne doświadczenie. Ale chyba dopiero jak ze sobą zamieszkaliśmy, to stało się dla nas oczywiste, że coś zrobimy. I po prostu zaczęliśmy. Pamiętam, jak pokazałam Michałowi swój pierwszy tekst, właśnie do utworu „Lepiej” (z ogromną nieśmiałością), to było w Sylwestra, w Bieszczadach. Po tym pierwszym ruchu jakoś to się trochę samo zrobiło.

M.L.: Aneta śpiewa i pisze teksty. Ja komponuję i produkuję. Blaski musiały się wydarzyć.

Jesteście małżeństwem. Pytanie więc brzmi: to bardziej pomaga czy przeszkadza we wspólnej pracy zawodowej? Jak to odbieracie?

A.T.: Absolutnie pomaga. Jesteśmy chyba w tym podobni, że oboje chodzimy z tematem w głowach, na spacerze, podczas jazdy w korkach, gotowania, itp. Potem to wychodzi, jak tworzymy coś naszego. Ale mamy też czas i ochotę na inne rozmowy niż praca i twórczość.

M.L.: Też uważam, że pomaga, bo możemy pracować na raty. Trochę przed południem, potem lecimy do obowiązków i wieczorem znowu razem. Chociaż Aneta czuła dyskomfort, że zlecenia muszę czasem potraktować priorytetowo.

A.T.: Przyznaję. Ale w końcu się z tym pogodziłam. 🙂

A co najbardziej Was zaskakuje w tej wspólnym działaniu?

M.L.: Dopiero przy mnie Aneta napisała swoje pierwsze teksty. Byłem pod wrażeniem. Trafiało to do mnie. Aneta zaimponowała mi bardzo, gdy przychodziła czasem nie tylko z tekstem, ale i praktycznie gotową kompozycją. Tak było ze „Wszystko ok” – naszym pierwszym singlem. Ja tylko dołożyłem do piosenki dźwięki, uważając przy tym, żeby nic nie zepsuć.

A.T.: Mnie Michał zawsze zaskakuje, jak pokazuje, co zmontował, kiedy wyszłam do pracy „na mieście”.

Gdy pierwszy raz przesłuchałam „Lepiej”, pomyślałam, że jest to dla mnie utwór nie tylko o zachodzących w nas zmianach, ale też o granicach. Korci mnie więc, żeby zapytać o to, jak mieć w sobie otwartość na nowe, a przy okazji zachować właśnie te granice?

A.T.: Dziękuję, to bardzo ważne dla mnie, że tak to odbierasz. 🙂 Dla mnie to chyba bardziej opowieść o zbieraniu się na odwagę, żeby sięgnąć po to „lepiej”. To czasem nie jest takie proste. Nieraz trzeba dobrze, na maxa uczciwie ze sobą pogadać. Bywa, że to trwa. Potem nadchodzi etap wychodzenia z tej wygodnej strefy, co się w niej już rozsiedliśmy, i poszukiwania, z czym, gdzie i w jakich okolicznościach jest mi „lepiej”. A na koniec, ku wielkiej uldze, okazuje się, że wcale nie trzeba się tak strasznie bać.

Wiemy już, że tekst do „Lepiej” pokazałaś Michałowi podczas jednego z Sylwestrów w Bieszczadach. A jak wyglądała dalsza praca nad tym singlem? Co (i dlaczego) było największym wyzwaniem?

A.T.: Dla mnie, jak już powiedziałam – pisanie tekstów. Bardzo pomaga mój zawód i bardziej wnikliwe przyglądanie się człowiekowi. Cenzuruję siebie, zmieniam, wracam. Lubię to i nie lubię, ale generalnie to jest dla mnie szalenie przyjemna sprawa. Dzięki temu, że jednocześnie chcę pisać szczerze, ale nie wprost, potrafię oddzielić od tekstu prywatne emocje. Wyobrażam sobie „filmowo” różne sceny, sytuacje, relacje międzyludzkie i w ten sposób odczuwam jeszcze więcej przyjemności. A jeszcze gdy uda mi się zrobić to tak, że kogoś to bawi, to tym „Lepiej”. 😊

Jakie są Wasze dalsze plany? Czego chcecie spróbować jako Blaski?

A.T.: Ja chcę dzielić się tym wszystkim z ludźmi. Jeśli dostaję od nich informację zwrotną, to jestem szczęściarą.

M.L.: Przede wszystkim chcę dalej tworzyć. To przyjemność. Byłoby też cudownie zagrać kiedyś dla ludzi.

Rozmowę przeprowadziła Iza Sykut

 

Blaski prezentują nowy singiel. Posłuchaj utworu “Lepiej” [RECENZJA]

 

Leave a Reply