“Bo, kocham las” to tytuł około bluesowego singla Maćka Raczkowskiego, który powstał we współpracy z muzykiem Michałem Sołtanem. Z okazji wydania tego utworu zadaliśmy artyście kilka pytań.
fot. Katarzyna Raczkowska
„Bo, kocham las” to Twój debiutancki singiel. Co tak naprawdę zrodziło potrzebę tworzenia? I co było pretekstem do napisania tego utworu?
Ten utwór powstał z serducha, dlatego, że mieszkam w takim miejscu, gdzie jest las. Kocham go. W krwioobiegu człowieka jest miłość do przyrody. Jedni są otoczeni nim na okrągło, inni przyjeżdżają go odwiedzić. Ja mam to szczęście, że czuję zapach lasu na co dzień, wnika we mnie – puls lasu, przyroda, odgłosy natury, biją w moim sercu.
Gitara jest najważniejszym instrumentem, który towarzyszy Ci przez całe życie. Czy to znaczy, że już dawno pisałeś swoje piosenki, ale dopiero po wielu latach zdecydowałeś się je pokazać szerszej publiczności? I czy wiele piosenek trzymasz w szufladzie?
Gitara jest moim obrazem muzycznym, który pomaga mi w tworzeniu piosenek i treści, które przeżywam, a które chcę wyrazić. Pisałem swoje teksty, w których wyrażałem swoje uczucia i zmartwienia od najmłodszych lat. W tym momencie mam kilkadziesiąt tekstów. Część z nich z akompaniamentem samej gitary, poznała moja rodzina i przyjaciele.
Czy tworząc muzykę do piosenki „Bo, kocham las” od razu wiedziałeś, o czym chcesz w niej zaśpiewać? Jak to było w przypadku tekstu do tej propozycji?
Tak, wiedziałem. Najpierw powstał refren, z prostego zdarzenia, gdy idziesz do lasu, krzykniesz „echo”, w tej ciszy wybrzmiewa powtarzane słowo wielokrotnie.
„Bo, kocham las” pokazuje, że jesteś sprawnym obserwatorem tego, co Cię otacza. Zgodzisz się z tą opinią? Czym jest dla Ciebie pisanie tekstów i czego można się jeszcze po nich spodziewać?
Piszę teksty o tym, co mnie otacza, o tym co dotyczy nas wszystkich. Teksty, które mam w szufladzie są o nas. O tym co nas otacza, denerwuje, cieszy. Ja nie lubię tworzyć tekstów, ale zdarza się, że nagle biorę kartkę, ołówek i zaczynam zapisywać różne przemyślenia. Zwykle dużymi literami piszę w danym momencie, w czasie rzeczywistym. Koncentruję się całym sobą, byleby atmosfera nie siadła. Wtedy tekst sam się układa.
Ten singiel to efekt współpracy z Michałem Sołtanem. Jak na siebie trafiliście i co urzekło Cię w twórczości Michała, że zdecydowałeś się z nim tworzyć?
Typowy przypadek. Nasze żony są malarkami, spotkały się u nas w domu. Michał przyjechał do nas w odwiedziny z gitarą. Byłem zaskoczony jego wiedzą, muzykalnością, profesjonalizmem. Wstydziłem się rozmawiać na temat muzyki, wiedziałem, że chciałbym mu pokazać to, co piszę, i że w ogóle piszę piosenki. Wstydziłem się, w konfrontacji z jego utworami, deprecjonowałem swoją twórczość. Byłem poruszony muzyką, którą gra, talentem, ekspresją, którą daje na scenie. Byłem zachwycony.
Decyzja o tworzeniu utworów zapadła wspólnie i trwała parę lat. Wiele lat przyjaźni, rozmów o muzyce, o jazzie, o tym skąd ta miłość do jazzu u Michała. Ale chciałem zaprezentować swoją stronę muzyczną, mimo, że mam znacznie mniejsze doświadczenie, które nie jest zawodowe. To doprowadziło do wspólnej decyzji. To nie Michał musiał mnie przekonywać, tylko on musiał zrozumieć, że to co robi facet w moim wieku jest fajne. Ale to wymagało czasu.
Czy utwór „Bo, kocham las” wyznacza jakiś kierunek muzyczny całej płyty?
Tak, wyznacza. Blues, rock, folk. To są kierunki, które są mi bliskie.
Na jakim etapie tworzenia materiału na cały album obecnie jesteś? Czy nagrywanie własnych piosenek w studio nagraniowym jest w jakimś stopniu dla Ciebie ciekawe?
Nagrywanie materiału w studio jest dla mnie wielkim wyzwaniem. To wymaga profesjonalizmu, nie ma zbyt dużo czasu na przykład na ciągłe zmiany aranżacji. Studio to wielka niewiadoma, ale staram się robić swoje. Nie chcę pokazywać czegoś sztucznie wykreowanego, ale to co, stanowi dla mnie wartość w muzyce. Albo biorą mnie takim jakim jestem, albo nie biorą mnie wcale.
fot. okładka singla
Z jakimi opiniami spotkałeś się po premierze utworu „Bo, kocham las”? Czy były takie, które w jakiś sposób Cię zaskoczyły?
Opinie, które słyszałem przed premierą singla, to byli ludzie, którzy mnie znają. Osobiście budziło moją niepewność, czy są to grzecznościowe oceny. Utwór jest najważniejszy. Pierwszy raz słyszę pozytywne opinie od ludzi, którzy mnie nie słyszeli, nie widzieli, po prostu piszą o samej piosence. Jedną z opinii, która mnie zaskoczyła, to była opinia Michała Sołtana, który cały czas podkreśla, że refren jest kamieniem milowym w muzyce rozrywkowej.
Muzycznie odwołujesz się w tym utworze do bluesa, ale nie tylko. Jaka muzyka jest dla Ciebie inspirująca? I czy w dzisiejszych czasach znajdujesz artystów, którzy są dla Ciebie interesujący?
Na pewno inspiruje mnie muzyka rockowa, bluesowa. Breakout, jeśli chodzi o polskie zespoły to SBB, Skrzek. Jeśli zagraniczne, to znów Led Zeppelin, Deep Purple, Peter Gabriel, Genesis, Pink Floyd. To są zespoły, które wyryły we mnie pewien sposób myślenia o muzyce. Dziś artyści, którzy mnie inspirują z młodego pokolenia, to Kortez, Organek, ale jestem także zafascynowany twórczością piosenkarza o pseudonimie Sobel.
Podsumowując, za co najbardziej lubisz utwór „Bo, kocham las”? Co według Ciebie jest jego największą wartością?
Miłość do przyrody.
Czy jesteś artystą, który chciałby wykonywać swoją muzykę dla szerszej publiczności na koncertach? Czy jesteś gotowy wyjść ze swoim premierowym repertuarem do słuchaczy?
To byłoby dla mnie wielkim wyzwaniem. To jak skok do wody z wysokiej wieży. Ale jeśli ma się tak stać, to jestem na to gotowy.