Nahorny Trio i Piotr Schmidt – “Freedom Book – Echoes Of Heyday” [RECENZJA]

Nasz ocena

Album “Freedom Book – Echoes Of Heyday” zrealizowano w kwartecie, we współpracy zespołu Nahorny Trio z wybitnym trębaczem młodego pokolenia – Piotrem Schmidtem. 24 marca ukazała się wersja winylowa tej płyty.

Recenzja płyty “Freedom Book – Echoes Of Heyday” – Nahorny Trio i Piotr Schmidt (SJ Records, 2023)

“Freedom Book – Echoes Of Heyday” to nowy album zespołu Nahorny Trio, który działa już na polskim rynku muzycznym od ponad trzydziestu lat. Poszerzając własną wizję artystyczną, grupa zaprosiła do współpracy trębacza młodego pokolenia – Piotra Schmidta. To on wpuścił do tych kompozycji sformatowany przez własną wrażliwość indywidualizm, rzucając świeże spojrzenie na jazzową nieszablonowość i improwizację.

O wybitnych osiągnięciach multiinstrumentalisty (tutaj zasiadającego za pianinem) Włodzimierza Nahornego można długo się rozpisywać. Wiele należałoby też powiedzieć o jego oryginalnym stylu, który wyznacza ślad pomiędzy klasycznymi odniesieniami, a poetyką dźwięków napiętnowaną osobliwym wyważeniem emocjonalnym. W nowych utworach dostrzeżemy też jasną stronę jego słowiańskiej duszy, pewną powściągliwość oraz refleksyjność, która wyzwala przestrzenne, bardziej wyciszone motywy muzyczne.

A wszystko dzieje w towarzystwie nieocenionych “współtowarzyszy”, czyli Mariusza Bogdanowicza (kontrabas) i Piotra Biskupskiego (perkusja). Ich obecność nie polega na zasadzie dopełnienia kompozycyjnego, ale pełnoprawnego współistnienia na równi z profesorem sztuk muzycznych (Nahorny uzyskał ten tytuł w 2012 roku). Dzięki temu w miniatury muzyczne zatopiła się klasycznie wyzwolona energia, w większości nieprzesadnie wyeksponowana w cyklu kompozytorskim, choć w żadnym momencie nietracąca na wyjątkowości (“No Dance Game 2“).

Nie zabrakło też miejsca na odrobinę szaleństwa, choć nieujawniającego się w typowy sposób; raczej wiele dzieje się na zasadzie niewymuszonego dialogu muzyków, gdzie znaczące miejsce zajmuje trąbka wspomnianego już Piotra Schmidta (“Beach of Tears – Plaża rozstań“). Dzieje się to jednak przy podprowadzeniu muzycznym mistrza Nahornego, bo to on ostatecznie nadaje kierunek pewnych myśli twórczych.

Kilka z tych propozycji zostało tak napisanych, że przy większej powtarzalności wybranych pomysłów i pewnym uproszczeniu, mogłyby stać się piosenkami (“No Bossa“). Każdy, kto zna szeroką działalność Włodzimierza Nahornego wie, że takie porównanie nie jest żadnym nadużyciem ani ujmą. Wręcz przeciwnie, pokazuje to szerokie możliwości reinterpretacji utworów, które znalazły się na tej płycie. Poza tym takie zderzenie poezji brzmień ze starannością wykonań, poruszającą subtelnością i erudycją, stwarza miejsce na szeroki odbiór wszystkich utworów.

Czy są to ikoniczne kompozycje? Być może nie, ale Nahorny Trio jest na takim etapie, że nie musi niczego usilnie dekonstruować, by stworzyć niebanalny obszar do własnych rozważań artystycznych. Przy udziale Piotra Schmidta udało się jednak nadać wielowymiarowego charakteru albumowi “Freedom Book – Echoes Of Heyday“, który tylko w ogólnym odniesieniu staje się typowo refleksyjny. Obfitość pomysłów i oryginalny język wypowiedzi artystycznej nie pozwala myśleć o tym projekcie jedynie w takim aspekcie.

Łukasz Dębowski

 

 

Leave a Reply