10. najlepszych polskich płyt jazzowych 2021 roku [RANKING]

Muzyka jazzowa w minionym 2021 roku miała się bardzo dobrze, o czym świadczy jakość ukazujących się albumów. Nasze wskazania są czysto subiektywne i mają za zadanie ukazać różnorodność tego gatunku muzycznego. Powstało wiele znakomitych płyt. Zebraliśmy najlepszą według nas 10. Kolejność nie jest przypadkowa.

1. “Mysterious Monuments On The Moon” – RGG. 20-lecie pracy artystycznej, zespół RGG przypieczętował wydaniem nowego, zupełnie nieprzewidywalnego od strony muzycznej albumu (…). Przy jednoczesnym zaznaczeniu własnej charyzmy, udało im się stworzyć coś na kształt kosmicznej metafory muzycznej, porywającej niebanalnymi improwizacjami i odniesieniami jazzowymi, poszerzającymi granice wolności twórczej.

 

2. “Birds from Another Planet” – Piotr Scholz. Siedmioczęściowa kompozycja Scholza jest świetnym przykładem na to, jak na fundamencie wiedzy i studiów naukowych, można zbudować coś indywidualnego, nie tracąc przy tym na nowatorskości. Co więcej, autor nie poprzestał jedynie na wydaniu albumu. Trwają pracę nad książką artystyczną o tym samym tytule, która przybliży zagadnienie skal symetrycznych, a także opisze proces powstawania płyty i jej koncepcję.

 

3. “No One Knows Where”  – Aleksandra Kutrzepa Quartet. Na płycie “No One Knows Where” dzieje się niesamowicie wiele, lecz przez cały czas odbioru poszczególnych kompozycji mamy poczucie, że nic nie wymyka się spod kontroli. Dominujące skrzypce i wokalizy leaderki, zaskakujące perkusyjne tematy, niesztampowe partie gitarowe i smaczne basowe wykończenia.

 

4. “Kwiateczki” – Kuba Więcek & Paulina Przybysz. Kwiateczki, to nowe odczytanie „Pieśni świętojańskiej o Sobótce” Jana Kochanowskiego. Kuba i Paulina spojrzeli na „Pieśń…” oczami swojego pokolenia, czego rezultatem jest dwanaście piosenek brzmiących świeżo i współcześnie, chociaż teksty pochodzą z epoki renesansu. Muzycznie jest to zbiór fascynacji i inspiracji Kuby elektroniką i hip hopem, ale u podłoża wszystkiego znajduje się jego Trio i jazz, od którego wszystko się zaczęło. Jest to pierwszy wokalno-instrumentalny album w serii od 1989 roku (vol 76).

 

5. “Just Ignore It” – Możdżer Danielsson Fresco & Holland Baroque. Nowa płyta Trio Możdżer Danielsson Fresco wraz z orkiestrą Holland Baroque to brzmieniowy koloryt i poruszające rozwiązania artystyczne.

 

6. “Watra” – Piotr Damasiewicz & Into the Roots. W tym szaleństwie jest metoda, której nie można nauczyć się, ani wytworzyć jedynie poprzez symbiozę jazzu z innymi elementami, wywodzącymi się z folku i muzyki świata. Ta płyta jest pewnego rodzaju symbolem tego, co w takiej koncepcji artystycznej stanowi walor, nie tyle muzyczny, co kulturowy, w szerszym tego słowa znaczeniu.

 

7. “Niebo nad jeziorem” – Emilia Pawłowska. Choć jazz jest tylko jednym z elementów tej niezwykle poruszającej płyty, to nie sposób nie docenić autorskiego debiutu artystki, którego producentem i współkompozytorem jest Adam Lemańczyk – ceniony pianista, klawiszowiec, aranżer i producent muzyczny, aktywny muzyk sesyjny zarówno sceny rozrywkowej jak i jazzowej. 

 

8. “22” – Dawid Broszczakowski. Oto jazzowe narodziny Dawida Broszczakowskiego. Na prawie godzinnym albumie znajdziemy 9 ścieżek. Każda z nich to wycinek z ducha młodego artysty – świeży miks własnych pomysłów z inspiracjami wprost ze Skandynawii, Anglii, a nawet melodyjnych śladów słowiańszczyzny.

 

9. “da Vinci” – Tomasz Chyła Quintet. Na albumie w bardzo nowoczesnej formie odnajdujemy coś pierwotnego: człowieka i wszystko, co wokół niego. Dlatego też świetnie odzwierciedlającym temat sposobem było czerpanie z wielu gatunków (nie tylko jazzu) – zupełnie jakby kwintet za wszelką cenę chciał przekazać złożoność ludzką, nad którą tak zachwycano się w dobie renesansu. Wielopłaszczyznowe muzyczne doznanie godne polecenia!

 

10. “Playground” – Aga Brudny Electric Band. Ze zbioru nagrań przygotowanych słuchaczom przez band bije w znacznej większości radość. Da się wyczuć klimat muzycznej zabawy stworzony przez zespół. Nic więc dziwnego, że nazwą albumu i utworów sięgają do beztroskiego czasu dzieciństwa. Aga Brudny Electric Band są na swoim podwórku i bawią się świetnie. Co więcej nastrój tych nagrań udziela się i pozostaje z odbiorcą jeszcze długo po ostatnich sekundach ósmego numeru.

 

 

Leave a Reply