„Ja po prostu muszę śpiewać, to jest moja forma wyrazu” – Krakowsky [WYWIAD]

“Myśli gonią ciągle nas” to już czwarty autorski utwór Krzysztofa Krakowskiego, występującego jako Krakowsky. Z tej okazji porozmawialiśmy z artystą o jego inspiracjach muzycznych, planach na przyszłość i dalszym rozwoju swojej muzycznej pasji.

fot. materiały prasowe

Jakie najważniejsze przesłanie niesie Twoja nowa piosenka „Myśli gonią ciągle nas”? Co chciałeś przede wszystkim uwypuklić, tworząc ten utwór?

Powstało pewnie tysiące piosenek o tym, żeby cieszyć się tym, co jest teraz, ale warto o tym sobie często przypominać. To, co mam dzisiaj, a jutro już mogę tego lub kogoś nie mieć. Poczuć wdzięczność, zamiast czasami niepotrzebnie myśleć. Myśli za nami podążają, często te niepotrzebne myśli, które zaśmiecają spokój wewnętrzny.

Nawet piosenka miała kończyć się słowami „… i nie myśl tyle”, ale z tego ostatecznie zrezygnowałem – teraz to zabrzmi jak zaprzeczenie sobie samemu, ale lubię, gdy słuchacz sam pomyśli o swoim osobistym przesłaniu. 🙂

Czy nowy singiel wiąże się w jakiś sposób z trzema poprzednimi utworami, które wypuściłeś? Czy z pespektywy czasu znajdujesz pomiędzy nimi jakąś wspólną przestrzeń artystyczną?

Wszystkie to typowo popowe utwory, o konwencjonalnej kompozycji, z momentami kulminacyjnymi itd. Wszystkie tworzone były w podobnym czasie i wszystkie razem też są opowieścią o jednym z etapów mojego życia. Jak dziś o tym myślę, to tak naprawdę wszystkie one były inspirowane muzyką jaką wtedy słuchałem. Dwa z nich („Poukładam się” i „I tylko ta myśl”)  stworzyłem razem z Justyną Jędrusik, a ich produkcją i wydaniem zajęło się już Delphy Records.

Na ile nowy utwór „Myśli gonią ciągle nas” jest zamknięciem, tego co wcześniej tworzyłeś i wykonywałeś jako wokalista, a na ile jest otwarciem na coś zupełnie nowego w Twoim życiu artystycznym?

„Myśli…”  to właśnie ta klasyczna forma, od której zaczynałem, jednak z czasem stopniowo zaczęło się to zmieniać. Kolejne, jeszcze niepublikowane utwory ewoluowały – tworzy się fajny materiał na album i nie mówię tutaj o albumie, który ujrzy światło dzienne gdzieś w pierwszych miesiącach przyszłego roku. Konkretnej daty teraz nie sposób podać, ale projekt jest już bardzo zaawansowany i w listopadzie wchodzę do studia.

 

fot. okładka singla

Czy zgodzisz się ze stwierdzeniem, że jesteś melodykiem, dzięki czemu Twoje propozycje są bardzo piosenkowe? Z czego to wynika? I jaka muzyka inspiruje Cię do tworzenia własnych piosenek?

Szczerze, to nigdy od nikogo nie słyszałem tego określenia na swój temat, natomiast mogę potwierdzić, że w całym procesie tworzenia piosenki, wymyślenie linii melodycznej oraz dodatkowych melodii w utworze przychodzi mi bardzo łatwo. I tak było odkąd pamiętam. Przypominam sobie okres szkolny, gdy rodzice posyłali mnie na lekcje gry na pianinie i musiałem ćwiczyć w domu różne utwory powstałe kilkaset lat temu. Bardzo szybko się zniechęcałem i zamiast tego wygrywałem sobie różne melodie, wymyślone, opatrzone w mój śpiew. A ta melodyka wypływa pewnie z tego, że kocham kompozycje sprzed 40 i więcej lat. Słucham też dużo muzyki klasycznej a najwięcej to Chopina. Jako dzieciak dużo też czasu spędzałem na wsi w górach – osłuchałem się tam w muzyce folkowej, czy ludowej jak kto woli.

Ponoć pogłębiasz wiedzę jako producent muzyczny. Na czym polega Twoja edukacja w tym temacie i kto pomaga Ci pogłębiać wiedzę związaną z produkcją?

Pasją zaraził mnie człowiek, z którym, między innymi, teraz współpracuję, mój pierwszy trener wokalny i wyrocznia w dziedzinie produkcji – Oskar Mikołajczak. Znamy się już wiele lat. Zrobił to bardzo sprytnie, tak, że nawet nie zauważyłem jak się w to wkręcam. Dziś współpraca z Oskarem i moja edukacja wygląda tak, że pracujemy wspólnie nad danym projektem. Ja zaczynam, tworzę szkic, gdzie są już jakieś podstawowe instrumenty. Później zastanawiamy się razem co dodać, co pozmieniać i jak to zrobić.

Czy pisanie tekstów zawsze przebiega u Ciebie równolegle z muzyką i jak to było w przypadku utworu „Myśli gonią ciągle nas”? Czy piszesz teksty do szuflady?

Bardzo długo było tak, że pisałem tekst i muzykę równolegle (tak było też w „Myślach”). Nie wiem z czego to wynikało, bo gdy zacząłem pisać teksty do muzyki, okazało się, że to działa o niebo lepiej. Mając już wymyśloną muzykę jakoś słowa przychodzą dużo szybciej.

W szufladzie jest wiele tekstów czekających na swój czas, tak samo dużo jest w notatniku w telefonie. 🙂

Do „Myśli…” powstał teledysk. Co skłoniło Cię, żeby ten klip powstał?

Mam to szczęście, że przyciągam do siebie ludzi, którzy żyją pasją. Pewnego dnia napisał do mnie przez Instagrama, jak się później okazało – zapalony filmowiec, Grzegorz Makuch, że chętnie stworzyłby coś dla mnie. Pomyślałem, że w sumie fajnie byłoby opatrzyć jedną z ważniejszych dla mnie piosenek obrazem, a że utwór był już prawie gotowy, to był materiał do pracy. Ciekawy też byłem w jaki sposób ktoś inny niż ja odbiera ten utwór, z czym on się kojarzy, jaka historia buduje się w innej niż moja głowie. I tu pojawił się Bartosz Prażuch, kolejny świr (ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu) – reżyser i scenarzysta ze swoją wizją na klip, która spasowała mi niemal idealnie. Na planie współpraca była wzorcowa, złapałem super kontakt z tymi chłopakami, nawiązała się między nami fajna znajomość, która mam nadzieję będzie trwała. Tacy ludzie są dla mnie cenni, bo przy nich ładuję swoje artystyczne akumulatory.

Czy to prawda, że masz już pomysł na swój album? Jeśli tak, co na nim się znajdzie? Jakie piosenki wypełnią ten krążek?

Pomysł na album, który jest już na bliskim horyzoncie zrodził się ponad rok temu. Oczywiście marzenie o własnej płycie urodziło się dużo wcześniej.

Wiedziałem o czym ten album ma być, i wiedziałem też, że potrzebuję pójść do przodu i odkryć, albo otworzyć się na coś nowego, dlatego potrzebowałem jakiegoś innego, dodatkowego impulsu. Album to 10 totalnie nowych utworów, tworzonych z warszawską wytwórnią Delphy Records. Delphy to też taki inkubator artystyczny, gdzie poprzez praktykę zdobyłem bezcenną wiedzę z zakresu songwritingu.

Piosenki powstawały wraz z bardzo doświadczonymi songwriterami, których pewnie w ich zdolnościach nigdy nie doścignę: Moniką Wydrzyńską, Zuzą Ossowską, Luizą Ganczarską i Justyną Jędrusik. Te dziewczyny poruszają się w kręgu trochę innej stylistyki muzycznej, co jest dla mnie absolutnym  powiewem świeżości. Są arcyzdolne i potrafią tworzyć muzyczne cuda, dlatego też płyta będzie cudna, ja już to wiem. 🙂 Teksty są o wolności i o tym jak ją przeżywam, o samoakceptacji, o stawaniu się dojrzałym facetem. Poruszę temat bliskości, opowiem o moim sposobie odnajdywania się w czasami nieciekawym świecie. A warstwa muzyczna to dopiero petarda! Chylę czoła przed producentami z Delphy. Wszystkie produkcje są już gotowe do nagrań, które zaczynam pod koniec listopada.

Uczyłeś się śpiewu u kilku trenerów wokalnych. Czy to oni dali Ci przekonanie, że powinieneś śpiewać? Co tak naprawdę przekonało Cię, żeby zostać wokalistą i tworzyć własne piosenki?

Ja po prostu muszę śpiewać, to jest moja forma wyrazu, nikt mnie nie musiał do tego przekonywać. Można śpiewać covery i przekazywać w nich też swoje emocje, ale jak już mówiłem wcześniej, zawsze mnie pasjonowało wymyślanie własnych melodii i śpiewanie do nich było dla mnie zawsze przyjemniejsze. Jednak nie uciekam od coverów, dbałość o zachowanie pewnej formy muzycznej bardzo efektywnie rozwija umiejętności i zdecydowanie uczy pokory. Należę do działającego przy tarnowskim teatrze chóru (Solski Chór), gdzie śpiewamy tylko covery i jest to dla mnie tak samo rozwijające jak moje i Oskara długie dyspóty o muzyce, ciągnące się prawie zawsze do późnych godzin nocnych.

Czy jesteś gotowy, żeby zaprezentować swój autorski repertuar na koncertach? Czy chciałbyś w ogóle zaprezentować swoje piosenki na żywo?

Marzę o tym i myślę, że szybko dojrzewam do tej gotowości.

 

Krakowsky prezentuje nowy singiel “Myśli gonią ciągle nas” [RECENZJA]

Leave a Reply