OBRASQi – “Szepty ciszy” [RECENZJA]

Nasz ocena

22 września ukazał się drugi album zespołu OBRASQi zatytułowany “Szepty ciszy”. Zachęcamy do zapoznania się z naszą recenzją tej nietuzinkowej płyty.

Recenzja płyty “Szepty ciszy” – OBRASQi (2022)

“Szepty ciszy” – taki tytuł nosi drugi, jakże hipnotyzujący album zespołu OBRASQi. To niezwykle zmysłowa, przepełniona ornamentyką brzmień podróż przez progresywną muzykę rockową, gdzie niebagatelne znaczenie ma słowo, umiejscowione w specyficznym odrealnieniu większości utworów. Wartością tego materiału jest więc przekaz ukryty w niekiedy wycofanych, szepczących partiach wokalnych. Dowodzenie przejmują natomiast niestandardowo poprowadzone kompozycje, niemające do końca określonego (typowego) kształtu piosenkowego, co sprawia, że całość staje się jeszcze bardziej frapująca.

Za oniryczne, pochłaniające bogactwem dźwięków kompozycje odpowiada niezmiennie Artur Wolski, a słowa stają się dopełnieniem szerokiej przestrzeni, istniejącej gdzieś na granicy jawy i snu (teksty należą do wokalistki Moniki Dejk-Ćwikły).

Dzięki pewnej osobliwości, które posiadają wszystkie utwory, udało się stworzyć głęboki klimat osnuty piękną melancholią, ale też pewnym wyrafinowaniem. Należy dodać, że zespół poprzez oryginalność wyrazu oddał nam zapis czegoś nie do końca realnego, choć całkowicie dojrzałego artystycznie. Zachwyca więc szeroka paleta barw, jakie zostały użyte do zobrazowania wszystkich propozycji.

Brzmienie zostało ukształtowane na charakterystycznych dla zespołu motywach, które znamy z ich debiutanckiej płyty, jednak teraz są one wyraźniejsze (“Obiecaj“). Stąd obok gitarowej wytrawności, mocniej zaznaczonej w wybranych fragmentach (“Mroczne pragnienia“), pojawiają się – plastycznie podbudowujące nastrój – dźwięki klawiszy (“Paradosq“). Przy zachowanej spójności, każda propozycja jest nieco inna, tworząca na nowo jakąś historię nie tylko słowną, ale właśnie muzyczną. Dzięki temu można już mówić o indywidualnym stylu, który mocno ugruntował się na tym albumie.

Tym razem nie mamy koncepcyjnego zerwania z krótkimi formami piosenkowymi, choć dostrzec można także te nieco dłuższe i to one uwypuklają niejednoznaczność treści artystycznej zawartej na tej płycie (“Świt co znajdzie głos“). Doskonale prezentują się natomiast momenty, które nie uderzają bezpośrednio w stronę rocka progresywnego, a wciąż posiadają siłę, mogącą przyciągać uwagę zmyślnymi harmoniami i ciekawie ułożoną formą kompozytorską (“Siła zakazanych westchnień“).

Na pewno album “Szepty ciszy” jest doskonałą propozycją wymykającą się jednoznacznej klasyfikacji. To nie tylko “podróż poza granice życia, świata, marzeń i siebie”, ale też poza obręb szeroko rozumianej, współczesnej muzyki alternatywnej. A to wszystko dzieje się przy zachowaniu odpowiedniego balansu pomiędzy muzyczną esencjonalnością, a przekazem płynącym w atmosferycznej nieuchwytności wysmakowanych dźwięków. Intrygujące. Niepowtarzalne. Doskonałe.

Łukasz Dębowski

 

Premierowy album zespołu OBRASQi. Posłuchaj singla “siła zakazanych westchnień”

Jedna odpowiedź do “OBRASQi – “Szepty ciszy” [RECENZJA]”

Leave a Reply