Album “Jestem” powstał z okazji 40-letniej pracy artystycznej Anny Osmakowicz. Na płycie znalazło się czternaście utworów wybitnych kompozytorów w gatunkach pop/jazz i autorów tekstów. Poniżej można znaleźć naszą recenzję tego wydarzenia.
fot. okładka albumu
Recenzja płyty “Jestem” – Anna Osmakowicz (2024)
Anna Osmakowicz to aktorka i wokalistka, odznaczająca się wyjątkową barwą głosu, który w odpowiednim repertuarze zyskuje na swojej szlachetności. Biorąc pod uwagę, że na nowej płycie artystki zatytułowanej „Jestem”, znalazły się utwory wybitnych polskich kompozytorów i autorów tekstów, mamy pewność, że jej talent dostał najlepszą możliwą oprawę. Co prawda, zebrane piosenki nie pasują do współczesności, uciekając daleko od tego, co obecnie modne, ale czy należy uznać to za wadę, czy raczej staje się to walorem całego projektu? Zdecydowanie to drugie, biorąc pod uwagę, że artystka poruszając się w klimatach poetycko-jazzowych wypada bardzo dobrze.
Zresztą, czy mogło być inaczej, biorąc pod uwagę dorobek artystyczny Pani Ani z 40 lat działalności? Wokalistka od zawsze miała wyczucie do prezentowania znakomitych przedsięwzięć, które być może nie były szalenie popularne, ale z pewnością miały swoich wielbicieli. Do tego była ona związana na stałe z Teatrem Wielkim – Operą Narodową w Warszawie, śpiewając w wielu znanych spektaklach. Później zaczęła propagować polską kulturę poza granicami kraju, koncertując m.in. z piosenkami i kolędami w języku esperando.
Być może ktoś zapyta – jakie ma to znaczenie w odniesieniu do nowego albumu? Ma, i to bardzo duże. W przypadku tego projektu ważne staje się doświadczenie, które piosenkarka zdobyła, pracując przez lata w branży artystycznej. Do tego dochodzi ogromna dojrzałość, co przemawia za tym, że Osmakowicz dokładnie wie o czym śpiewa, co nie jest tak oczywiste szczególnie w dzisiejszych czasach. Jej interpretacje są pełne, wyważone, a jednocześnie nasycone mądrością kobiety, która już coś przeżyła. W przypadku repertuaru z tekstami, m.in. Jonasza Kofty, Wojciecha Młynarskiego, Leona Sęka i Janusza Kondratowicza, ma to swoją dużą wagę.
Na płycie znalazły się utwory, które mogliśmy już poznać dawno temu (np. „Kobieta szuka szczęścia”), a więc płyną one z wrażliwością samej wykonawczyni od wielu lat, stając się ważną częścią nie tylko jej życia. I to nawet w przypadku, gdy są to piosenki, które kojarzymy z innych odsłon (pamiętny utwór „Tak wierzę w nas” Zbigniewa Wodeckiego zaśpiewany kiedyś z innymi artystami, tutaj znalazł się w bardziej osobliwej, może nawet intymnej odsłonie).
Mówiąc o tym zbiorze wyjątkowych piosenek, nie można nie wspomnieć również o kompozytorach. Najważniejszym wydaje się Tadeusz Prejzner, z którym artystka przyjaźniła się, a także współpracowała z nim od lat młodzieńczych (radiowy „Podwieczorek przy mikrofonie”). I też jego trzy kompozycje znalazły się na tej płycie, z czego należy wyróżnić poruszający utwór “Bez Ciebie już“. Wśród propozycji są też takie, które stworzyli, m.in. Włodzimierz Nahorny, Zbigniew Górny, Jerzy Miliam… nie sposób wymienić wszystkich, choć każdy z twórców zasługuje na zauważenie.
Nagrywając album “Jestem“, przy okazji oddano hołd wszystkim twórcom (niektórych już nie ma z nami), ale przede wszystkim wartościowym piosenkom, imającym się upływowi czasu, bo przecież prawdziwa sztuka zachowuje swój byt na zawsze. Tym bardziej, że nie jest to hermetyczny projekt, bo jego popowy podtekst zachęca szerszą grupę słuchaczy do zapoznania się z nim. Ładnie, niestandardowo, z zachowaniem nie do końca klasycznego kolorytu, który w odsłonach Anny Osmakowicz zyskał na swojej intensywności. Szkoda jedynie, że ta płyta nie trafi – bo też nie jest skierowana – do młodszej publiczności.
Łukasz Dębowski