“My przecież nie brzmimy jak typowy zespół komercyjny z radia” – SOUNDSCAPE [WYWIAD]

“Revival” to tytuł nowego albumu progrockowej grupy SOUNDSCAPE, który ukazał się 19 stycznia. To jednocześnie powrót grupy po kilku latach przerwy. Zapraszamy na nasz wywiad z zespołem.

Od albumu “Synæsthesia Deluxe” minęło już 10 lat. Dlaczego tak długo musieliśmy czekać na nowy materiał od zespołu SOUNDSCAPE?

Krzysiek: No cóż, po wydaniu płyty zagraliśmy nieco koncertów i… życie wzięło się za nas. Musieliśmy zmienić nasze priorytety życiowe i odpuścić granie. Niestety. Ale nie zapomniałem o nim i obiecałem sobie, że kiedyś SOUNDSCAPE wyda kolejny materiał… udało się. Jestem przeszczęśliwy z tego powodu. Nie dość, że w ogóle go możemy posłuchać, to jeszcze tak świetnie brzmi, po prostu fantastycznie. To jest coś, co zawsze chciałem nagrać, więc tym bardziej mamy powód do uśmiechu i dumy.

Jakie były początki związane z powstawaniem albumu “Revival”? I dlaczego zdecydowaliście się wydać minialbum, a nie od razu całą płytę długogrającą?

Krzysiek: Pierwsze próby zaczęliśmy nieśmiało w 2018 roku. Miałem parę pomysłów na piosenki i zgodnie z obietnicą, którą sam sobie złożyłem, dążyłem i chciałem następnego nowego materiału SOUNDSCAPE. Udało się zrobić parę numerów, gdy nagle okazało się, że jest okienko w studiu i pomyśleliśmy, że rozpoczęcie nagrań zmobilizuje nas bardziej. Tak jak przy pierwszej płycie, zaczęliśmy nagrania bez wokalisty, we trójkę (sekcja rytmiczna i gitara). To była nieco skomplikowana i frustrująca sytuacja. Udało się stworzyć te 4 piosenki, ale nie mieliśmy ochoty ani inspiracji, by wykrzesać z siebie więcej wartościowych dźwięków. Sytuacji nie poprawiał fakt, że nie było wokalu, więc z tyłu głowy kołatała myśl, że robimy to na darmo. To nie było łatwe. Stanęło zatem na tym, że będzie tylko cztery utwory. I do tych czterech planowaliśmy znaleźć odpowiednią osobę. Udało się.

Jednym z singli został utwór “The Diary”. Jak określilibyście go w odniesieniu do całego albumu EP? Czym ten utwór jest dla Was?

Przemek: “The Diary” jest dla mnie próbą konfrontacji teraźniejszego siebie z samym sobą sprzed wielu lat, który myślał ze ma świat u stóp. Konfrontacja smutna, bo świadoma wielu porażek i poczucia niespełnienia, ale jednocześnie niebeznadziejna – z ciągłą wiarą w to, że życie jeszcze się nie kończy, a poza tym nie jest jedynym co nas czeka, że jest jeszcze coś więcej…

Krzysiek: Utwór powstał w jeden wieczór. Czasami sobie improwizuję bez żadnego konkretnego pomysłu, a ten po prostu wpadł. Zacząłem coś grać i instynktownie, poczułem to coś i zacząłem nad tym pracować dalej. Uwielbiam takie momenty. Każdy numer jest dla nas jak dziecko, z każdym mogę przywołać jakieś anegdoty i wspomnienia oraz poczucie artystycznego spełnienia i szczęścia z wykutej sztuki. Wiedziałem też, że będzie zamykał płytkę bo nadaje się do tego idealnie. Ten klimat wprawiający – moim zdaniem – w przyjemny i pocieszający, pozytywny nastrój. Jest pięknie.

 

 Czy można powiedzieć, że album “Revival” zawiera jeden określony przekaz? Czy kryje się na nim jakaś jedna odgórna idea, którą można odnieść chociażby do tytułu płyty?

Przemek: “Revival” jest nie tylko odrodzeniem w muzycznym sensie, ale przede wszystkim odrodzeniem się w dorosłość po refleksji nad młodością i zrozumieniem, że to co nadchodzi jest nadal czymś nowym, nie tylko ostatnim rozdziałem czegoś, co się skończyło.

Krzysiek: Tak, tytuł płyty ma odzwierciedlać nasz powrót. Nie łączy się z warstwą liryczną jakoś szczególnie. Mimo, że nie jest to koncept-album, to piosenki opowiadają o człowieku i jego trudach, uczuciach i próbach radzenia sobie z emocjonalnymi sytuacjami. Nie śpiewamy o kwiatkach i ptaszkach, tylko o ważnych rzeczach, o wnętrzu człowieczym. Tekstowo ciężar jest widoczny, a muzyka jednak ma ogólny wydźwięk pozytywny. Nie chcemy dołować ludzi, ale powiedzieć im, że mimo że życie jest trudną walką, to jednak warto starać się patrzeć na nie pozytywnie i z nadzieją na przyszłość. Tak jak my czuliśmy się nagrywając tę płytę.

Czy ten minialbum można traktować jako rozpoczęcie nowego etapu, który być może dosyć szybko zaowocuje dalszą częścią? Czy materiał na tej płycie wyznacza kierunek muzyczny, którym chcecie dalej podążać jako zespół?

Krzysiek: Absolutnie tak. Czujemy, jakbyśmy debiutowali drugi raz. To dalej SOUNDSCAPE, tylko inny. Na pewno ta muzyka jest bliższa naszym sercom jako twórcom. Spokojniejsza, mniej napięta, mniej napuszona. Pozytywna i piękna, ale i nadal z nostalgicznym klimatem. Nie brakuje jej też mocnego uderzenia. Planem jest wydać może w przyszłym roku duży full album. Na pewno będzie blisko tej stylistyki, ale na pewno będzie też inny. Zobaczymy. Plany planami, a życie i tak potoczy się własnym torem, tyle że tym razem już postaramy się o to, żeby potoczyło się tak jak my tego chcemy. 😊

 

fot. okładka albumu

Co według Was jest największą wartością albumu „Revival”? Czy możecie powiedzieć, że efekt, który udało się na nim osiągnąć całkowicie spełnia Wasze oczekiwania?

Przemek: Połączenie formalnej i uczuciowej pracowitości zespołu z wrażliwością wokalisty, co prowadzi do harmonijnej pełnej piękna puenty w postaci utworów na “Revival”. 🙂

Krzysiek: Jesteśmy absolutnie happy z tego, co się udało nam osiągnąć. Dla kogoś, kto pierwszy raz słyszy naszą muzykę, myślę że klimat i ogólny sound są tym, na co zwraca uwagę. My przecież nie brzmimy jak typowy zespół komercyjny z radia. Myślę, że jest w tym głębia i emocje. Dobre po prostu numery, dobrze skonstruowane kompozycje i wykonane na światowym poziomie mogą przekonać słuchaczy, że nie mają do czynienia z amatorami. Sprzężenie wszystkich nas działa jak magia. Dla nas to oczywiste i mamy tylko nadzieję, że słuchacze też to odczują i będą chcieli słuchać naszych piosenek wiele razy. To działa!

Jak to się stało, że trafiliście na wydawcę Waszej płyty, czyli Lynx Music? I czy celujecie z tym albumem na rynki międzynarodowe, bo czujecie, że jego potencjał jest wystarczająco duży, by wyjść znacznie dalej ze swoją muzyką?

Krzysiek: Po wysłaniu oferty, Lynx uwierzył w nas i wysłał propozycję kontraktu momentalnie, a my nie chcąc czekać na coś, co mogło nie nastąpić postanowiliśmy skorzystać z okazji, a nie chcieliśmy czekać kolejnych miesięcy na rozwój wydarzeń. Lynx zapewnia nam dotarcie do ludzi, na których nam zależy, ten target nam odpowiada. Płyta poleciała za granicę i na inne kontynenty. Czekamy teraz na reakcje. Docierały do nas opinie, że ten materiał brzmi „zachodnio”. Akurat się zgadzamy z tymi opiniami, więc promotorzy i słuchacze powinni traktować nas jako zespół, który może konkurować z tymi z zachodu. Choć granica już dawno przestała istnieć, to jednak zespoły z Polski, które mimo, że śpiewają po angielsku brzmią po prostu źle – z tym angielskim, nie mają raczej szansy na przebicie się. Statystycznie oczywiście. Wydaje nam się, że u nas jest akurat odwrotnie. Sami posłuchajcie, że nie jest to czcze gadanie. Przemka angielski jest na wysokim poziomie.

Wśród inspiracji wymieniacie, m.in. Anathemę, Opeth, Pink Floyd i Radiohead. W jaki sposób staracie się działać, by wszelkie inspiracje nie wpływały nadmiernie na muzykę SOUNDSCAPE?

Przemek: Ja po prostu nie słucham już tych zespołów. No, może sporadycznie, raz na jakiś czas i to bardzo wybiórczo, generalnie słucham więcej elektroniki i klasyki w tych czasach. 🙂

Krzysiek: Inspiracja niekoniecznie oznacza, że będziemy brzmieć jak ten czy tamten zespół. Oni raczej są inspiracją w tym dla mnie sensie, że pokazują mi żeby nie bać się robić tego, na co faktycznie masz ochotę. Sukces tkwi w oryginalności. Bardzo łatwo jest mi zasłyszeć coś i próbować to podświadomie wykorzystać w swojej własnej muzyce. Ale gdy tylko biorę gitarę do ręki, po chwili i tak zaczynam grać to, co mi w duszy gra i temu ufam. Ale ja zawsze muszę potem przeanalizować rzeczy które stworzyłem, czy czasem nie brzmią jak to czy tamto. To dotyczy pojedynczych pomysłów. Finalne brzmienie zespołu w całości i tak zweryfikuje tę sprawę.

Podczas nagrywania tego albumu współpracowaliście z Przemysławem Nowakiem w ImpressiveArt Studio. Jak na siebie trafiliście i dlaczego akurat z nim zdecydowaliście się pracować?

Krzysiek: Z polecenia. Słyszeliśmy, co potrafi i uwierzyliśmy na słowo. To był bardzo dobry wybór, bo efekt jest światowy. Wyśmienity. Oczywiście było zaciekawienie jak to zabrzmi oraz obawy, czy aby na pewno będziemy zadowoleni, więc to był pewien eksperyment. Ale, jak słychać, udany.

Obecnie wokalistą zespołu jest Przemysław Zubowicz, potwierdzający zmianę stylistyki, którą zespół pokazał na nowym albumie. W jaki sposób szukaliście wokalisty, który będzie w stanie odnaleźć się w nowej odsłonie twórczości SOUNDSCAPE? Jak w ogóle doszło do Waszej współpracy?

Krzysiek: Szukanie odpowiedniego wokalisty to był bardzo długi proces. Szukaliśmy go… 5 lat. Naprawdę. Na różne sposoby, od kolegów po ogłoszenia. Po „potyczkach” z pseudo wokalistami, z wokalistami, którzy chcieli a nie podołali, lub z tymi, którzy sami nie chcieli z nami współpracować, sfrustrowany, traciłem ochotę na szukanie. Przeglądając YouTube i programy typu talent show napotkałem na paru wokalistów, którzy jak myślałem mogą się nadawać. Bez większych nadziei, dałem temu znów szansę. Przemek okazał się być tym najbardziej odpowiednim. Po usłyszeniu jego demówek do naszych numerów stwierdziliśmy, że to jest to! Potem poszło gładko. Okazało się, że nadajemy na tych samych falach, mamy podobne inspiracje i plany na przyszłość. Więc znów magia zadziałała!

Jakie są najbliższe plany zespołu? Czy macie już scenariusz na odsłonę koncertową albumu “Revival”, który zapewne zostanie wzbogacony większą ilością materiału muzycznego?

Przemek:  W związku z miłością na odległość (hehe), póki co raczej skupimy się na festiwalach i promocji w social mediach, przygotowując materiał i kolejne single, czekając na pomyślny i rewolucyjny rozwój wydarzeń.

Krzysiek: Promować zespół i pojawiać się wszędzie, wyskakiwać z lodówki i nie dawać spokojnie spać. Niech nasze melodie śnią się po nocach. Nad naszym pokazaniem się na scenie jeszcze pracujemy, ponieważ chcemy od pierwszego występu dać do zrozumienia, że jesteśmy solidnym i poważnym graczem na rynku i nie zadowalamy się półśrodkami. Myślę, że będzie warto nas zobaczyć! Do zobaczenia zatem! I dajcie szansę „Revival” a nie pożałujecie!

 

Leave a Reply