„Trzeba WIERZYĆ w to, co się śpiewa” – Karolina LINA Jarzyńska [WYWIAD]

“Ty i ja” to tytuł nowego singla Karoliny LINY Jarzyńskiej, do którego powstał teledysk. Artystka wystąpiła także na Festiwalu Jabłonki Swawole w Toruniu. Z tej okazji zadaliśmy wokalistce kilka pytań, czego efektem jest wywiad, który można znaleźć poniżej.

fot. materiały prasowe

„Ty i ja” to Twój nowy utwór, który ukazał się po dłuższej przerwie. Czym było spowodowane to, że przez pewien czas nie wydawałaś nic nowego? I czy to znaczy, że ten singiel jest Twoim nowym otwarciem?

Poczułam zmęczenie materiału. Coś w rodzaju wypalenia. Po prostu musiałam zrobić przerwę, żeby się zdystansować i zebrać siły do dalszej walki. Miałam wrażenie, że się zapętliłam i nie do końca wiedziałam co robić dalej. Jednakowoż w międzyczasie pojawiły się osoby, które ten wózek pchają razem ze mną i jest o wiele lżej, więc wracam. „Ty i ja” powstało już jakiś czas temu. Utwór ten czekał cierpliwie aż zbiorę się w sobie i wstanę niczym ten przysłowiowy Feniks z popiołów. I tak, zdecydowanie jest nowym otwarciem. 🙂 Machina rusza i mam nadzieję, że już się nie zatrzyma. 🙂

Czy można powiedzieć, że nowy singiel „Ty i ja” jest efektem Twoich poszukiwań muzycznych? Co było dla Ciebie najważniejsze, jeśli chodzi o stronę muzyczną tego utworu?

Prowadzę nieustanne poszukiwania muzyczne, nie inaczej jest w przypadku „Ty i ja”. Utwór ten jest swego rodzaju eksperymentem, skokiem w bok, próbą połączenia różnych światów. Za stronę muzyczną odpowiada Grześ Kowalski i kształt piosenki to jego propozycja. Dostał ode mnie bardzo surową prewkę. Wokal i proste piano pod spodem. W odpowiedzi otrzymałam to, co możecie usłyszeć w wersji finalnej. Szczypta elektroniki, brudne, vintage’owe gitary, trochę nawiązań do starego blues rocka. Grzesiek zapewniał, że skoro u Mroza się sprawdziło, to i nam pyknie. Szczerze powiedziawszy nie miałam za bardzo pomysłu na ten utwór i efekt przerósł moje oczekiwania. W moim mniemaniu pyknęło. 🙂 Mam nadzieję, że słuchacze mają podobne odczucia.

 

Czy singiel „Ty i ja” zdradza, w jakim kierunku chciałabyś podążać w przyszłości? Czy masz już pomysł na większy projekt, którego ten singiel stanie się częścią? I główne pytanie – kiedy w końcu ukaże się cały album LINY?

Tak jak wspomniałam cały czas eksperymentuję, poszukuję swojego właściwego brzmienia. Na tym etapie jeszcze mogę sobie na to pozwolić. „Ty i ja” jest jakimś przystankiem na tej drodze, ale nie wiem jeszcze gdzie muzycznie zatrzymam się na dłużej. Na pewno będę oscylować wokół brzmień elektronicznych. Album na pewno coraz bliżej, jednak nie podaję konkretnych dat, bo na razie jeszcze nie narzucam na siebie tego ograniczenia. Pracuję tak, abym była zadowolona z każdego wyśpiewanego i wygranego dźwięku. Jeśli to ma potrwać chwilę dłużej, niechaj trwa. Nie zmienia to faktu, że w fotelu bezczynnie (JUŻ!) nie siedzę. 🙂

Nieustannie współpracujesz z kompozytorem i producentem muzycznym – Grzegorzem Kowalskim. Na czym polega Wasze artystyczne porozumienie? Czy Wasza współpraca zawsze przebiega bez problemów, czy zdarza się, że czasem „iskrzy” w studiu nagraniowym?

Grzesiek to oaza spokoju, niestety to ja się czasem odpalam. 🙂 Sam proces twórczy to bajka, rozumiemy się muzycznie bardzo dobrze. A jeśli w czymś się nie zgadzamy, po prostu rozmawiamy i szukamy rozwiązania. Ponadto to, co tworzy Grzesiek zazwyczaj trafia do mnie od razu. Ewentualnie wprowadzamy kosmetykę. Jednak jeśli coś idzie wolnej niż bym sobie tego życzyła, to już troszkę się frustruję. Wtedy rzeczywiście może zacząć iskrzyć. Ale Grzesiek dzielnie to znosi. 🙂

Niemniej nad dwoma singlami pracowałam również z Krzyśkiem Brzezińskim, przezdolnym muzykiem. Ta współpraca również przebiegała świetnie. W obu przypadkach (Grześka i Krzyśka) oparta była na wzajemnym szacunku i przyjaźni, więc nie mogło być inaczej.

Innymi producentami z którymi miałam przyjemność pracować byli Andrzej Jaworski, Daniel Potasz i Krzysiek Jarosz, a teraz nawet z moją przyjaciółką Martą Dryll, która wspaniale się w tym zakresie rozwija.

Czy zgodzisz się z przekonaniem, że „Ty i ja” to Twój dotychczas najbardziej osobisty utwór? I na czym według Ciebie polega siła przekazu i tekstu, który jest jego ważną częścią?

Myślę, że nie powiem nic odkrywczego, ale siła przekazu zawsze polega na prawdzie. To, że trzeba wiedzieć o czym się śpiewa, to jedno. Ale przede wszystkim trzeba WIERZYĆ w to, co się śpiewa. Jeśli tekst nie ma jakiegoś głębszego przekazu i nie idzie za nim konkretna historia (wszak tak się również zdarza), to artysta jakkolwiek musi się utożsamiać z utworem. Jeśli tak nie jest, niestety od razu to widać. Jeśli wierzysz w swój utwór, jest w Tobie prawda, którą trafiasz do słuchaczy. Tylko tyle i aż tyle. 🙂 Czy „Ty i ja” to mój najbardziej osobisty utwór? Myślę, że każdy z moich utworów jest w jakiś sposób osobisty, po prostu ta prawda podana jest czasem w bardziej wyrafinowany sposób, a czasem nieco prościej.

Czy czujesz, że z perspektywy czasu Twoje pisanie tekstów teraz wygląda nieco inaczej? Jak oceniasz swój warsztat pisarstwa względem tego, co kiedyś stworzyłaś?

Hmmm… warsztat chyba pozostał ten sam, ale ostatnio przez moje zawirowania ze zmęczeniem materiału trochę brakowało mi inspiracji do pisania, więc nie tworzyłam za dużo. Albo po prostu miałam za mało zawodów miłosnych w ostatnim czasie. 😀 Niemniej różnica polegała na tym, że ostatnio pisanie było dla mnie nieco większym wysiłkiem, ale wracam na właściwe tory. Inspiracje wracają z czego bardzo się cieszę. 🙂

Do singla „Ty i ja” nagraliście charakterystyczny teledysk, składający się z dosyć surowych zdjęć. Jaka była idea jego powstania? Czy jego realizacja była Twoim pomysłem?

Ta surowość była właśnie głównym zamysłem. Klimat domowych nagrań z pierwszych, cyfrowych kamer. Coś, co jest proste, ale skuteczne. Tego typu klip „majtał” mi się w głowie od dawna. Nad tym obrazkiem pracowałam z Olą Gajdosz, która była odpowiedzialna za reżyserię i realizację. Podczas burzy mózgów Ola w pewnym momencie powiedziała „Ej, mam to! Vintage, retro, trochę VHS, domowe nagrania, wiesz o co chodzi?”. Wiedziałam bardzo dobrze. 🙂 Ola pożyczyła starą, domową kamerę od kolegi i ruszyłyśmy w miasto. Potem pięknie posklejał to w całość Paweł Szulim. I ot, cała historia.

 

fot. okładka singla

Wciąż współpracujesz z innymi artystami, m.in. śpiewałaś w chórkach u Marcina Maciejczaka. Co wyciągasz dla siebie z takiej wieloletniej pracy u boku innych artystów?

Każda współpraca, nawet taka incydentalna jest dla mnie jakąś nauką. Na wielu płaszczyznach. Podpatrując innych artystów mogę brać coś dla siebie między innymi w zakresie etyki pracy. Każda z tych postaci również zostawia we mnie ślad jako człowiek i artysta per se. Zawsze filtruję to przez swoją wrażliwość budując siebie. Mam nadzieję, że to co mówię ma sens i wiesz o co chodzi. 🙂 Dużo się uczę dzięki tym współpracom i bardzo je sobie cenię. Staram się wyciągać przede wszystkim jak najwięcej inspiracji i rozwijać się jako wokalistka i artystka.

Nie tak dawno wystąpiłaś na Festiwalu Jabłonki Swawole w Toruniu. Czym był dla Ciebie udział w tym wydarzeniu? I jak wspominasz swój koncert podczas tego festiwalu?

Po raz kolejny nie powiem nic odkrywczego, jednakowoż prawda jest dość oczywista. 🙂 To była po pierwsze wspaniała przygoda, po drugie kolejny etap, mój pierwszy festiwal. Cudowne uczucie, mieszanka stresu i ekscytacji. Mogłam skonfrontować swój materiał z nową publicznością i wyszło to bardzo dobrze. Koncert został ciepło przyjęty i mam nadzieję, że takich okazji będzie coraz więcej!

Podczas festiwalu w Toruniu wystąpili także Natalia Szroeder i Arek Kłusowski. Jak oceniasz to, co obecnie sami tworzą i w jakim obecnie są miejscu, jeśli chodzi o polski rynek muzyczny?

To, jak rozwija się Arek obserwuję od wielu lat. Pamiętam jak w tym samym czasie zdawaliśmy do szkoły muzycznej i już wtedy był bardzo charyzmatyczną postacią. Teraz z przyjemnością słucham jego autorskiego materiału,  byłam na koncercie premierowym w Warszawie i widzę, że wzlatuje coraz wyżej. Niesamowicie mocno trzymam za niego kciuki! Jego muzyka jest ambitna, teksty mądre, ze wspaniałym przekazem. Takich artystów na polskim rynku życzę nam wszystkim jak najwięcej. 🙂

Czy ten festiwal można uznać za otwarcie Twojego sezonu koncertowego? Co oprócz znanych już z sieci utworów można usłyszeć na Twoich koncertach?

Myślę, że niewątpliwie można festiwal nazwać otwarciem. Otwarciem nowego etapu zwanego „już się nie zatrzymam!”. 🙂

A co można usłyszeć na koncercie? Jeszcze nie wypuszczone piosenki, które czekają na swoją premierą. 🙂 Czasem zaplącze się też jakiś cover, ale przede wszystkim to moje autorskie piosenki, których poza koncertami jeszcze nie można usłyszeć. I korzystając z okazji już zapraszam na mój koncert akustyczny, który zagram w Warszawie 26 września w bardzo urokliwym miejscu! Zachęcam do śledzenia mojego IG @halotulina gdzie będę stopniowo podawać więcej informacji.

 

Przekaz pełen emocji. Karolina LINA Jarzyńska z utworem “Ty i ja” [RECENZJA]

Leave a Reply