Premiera nowej płyty Piotra Smały zatytułowanej “VOL 0.5.” odbyła się 8 grudnia. Z tej okazji zadaliśmy artyście kilka pytań, nie tylko odnośnie nowego albumu.
fot. materiały prasowe
Nowy album “VOL. 0.5.” to kolejna Twoja zmiana artystyczna, nie tylko od strony muzycznej, ale również tekstowej. Jaka była geneza powstania tego albumu?
Tradycyjnie – bo to już w sumie trzeci wywiad ze mną na łamach Waszego serwisu – chcę podziękować za możliwość opowiedzenia o moim najnowszym albumie. Z tego miejsca bardzo serdecznie także witam wszystkich czytających ten tekst.
Mam bogatą i nieodgadnioną osobowość. 🙂
Myślę, że w przyszłości będzie się można po mnie spodziewać prawie wszystkiego, jeżeli idzie o kwestie artystyczne. Nie nagram jednak na pewno płyty stricte w stylu: jazz, blues, disco polo, techno czy hip hop. Wszelkie wariacje związne z szeroko pojętą muzyką rockową będą się jeszcze przewijały w mojej twórczości.
Czy ten album to moja zmiana artystyczna? Na pewno tak. Moją ambicją jest publikowanie każdej płyty innej. Wszystkie one muszą trzymać wysoki poziom artystyczny i brzmieć inaczej. W momencie, kiedy nagrałbym i opublikował dwie po sobie bardzo podobne płyty, to oznaczałoby, że pora kończyć moją działalność artystyczną.
Geneza powstania tego, jak i każdego kolejnego mojego Albumu jest zawsze taka sama. Jestem nałogowym kompozytorem. Komponuję, nagrywam i publikuję kolejne albumy, bo mogę i chcę to robić. Kocham to moje uzależnienie od tworzenia. Jest ono najbardziej bezpiecznym ze wszystkich nałogów z którymi się w życiu zmagałem…
Co sprawiło, że znów sięgnąłeś po mocniejsze, rockowe brzmienia? Czy miała na to jakiś wpływ Twoja tegoroczna chęć odświeżenia rockowego albumu Marcelle Spirit?
Rock to gatunek muzyczny, w którym czuję się najbardziej komfortowo. To jest moje naturalne środowisko. Przygoda z zespołem Marcelle Spirit trwała około 5 lat, natomiast ja tworzę muzykę od 16 roku życia i będę najprawdopodobniej tworzył do swojej śmierci. 🙂 Całe życie gram rocka. Tak było, kiedy zaczynałem grając i śpiewając w zespołach szkolnych, później był Dziki Sad, Kaanary i Marcelle Spirit. Wszystkie etapy mojej dotychczasowej drogi artystycznej można prześledzić na moim archiwalnym kanale YouTube.
Dzisiaj po upływie prawie ćwierćwiecza nie mogę się nadziwić z jakimi doskonałymi muzykami było mi dane współpracować od wczesnych lat mojej kariery muzycznej. Wystarczy choćby posłuchać utworu zespołu Dziki Sad pt.: „Lubię To” nagranego w 1999 roku. Ten kawałek brzmi tak jakby był zagrany przez rasowych podstarzałych rockmanów, a my byliśmy jeszcze dzieciakami – ja 20 lat, Marcin basista 19 lat, Dominik perkusista 18 lat, Marian i Szymon gitarzyści po 17 lat… Zresztą gorąco polecam zapozać się z twórczością zespołów: Dziki Sad i Kaanary, gdyż słuchacze znajdą tam sporo dobrego rockowego grania:
https://www.youtube.com/@modernrockrevolution/playlists
Jak w ogóle powstawały kompozycje na ten album? Miałeś określony cel, którego się trzymałeś, czy wiele rzeczy wydarzyło się jakby przy okazji Twojego eksperymentowania?
Nie miałem jakiegoś konkretnego celu, jeżeli idzie o sferę muzyczną. Chciałem po prostu nagrać dobry rockowy album, gdyż czułem „rockowy zew” po moim totalnym odlocie związanym z poprzednią płytą… 😉 „Magia Starożytnych Poetów” jest moim zdaniem od strony artystycznej lepszą płytą, aniżeli „VOL 0.5.”, natomiast zdecydowanie częściej w ostatnim czasie wolę sobie posłuchać mojego najnowszego dzieła.
Jeżeli natomiast idzie o „eksperymentowanie” to… jeszcze bardzo wiele eksperymentów z muzyką będę publikował. To co można przeczytać na moim kanale YouTube czy profilu Spotify:
„Polish Experimental Music Artist” nie jest tylko fajnym sloganem marketingowym, ale słowa te będzie można o mnie wypowiadać zupełnie naturalnie za kilka kolejnych moich płyt…”.
Znamienną stroną albumu “VOL. 0.5.” są teksty, w których odwołujesz się chociażby do wiary w Boga. Skąd takie podejście do warstwy lirycznej, która nadaje kształtu wybranym utworom?
Nagrywając tą płytę byłem bardzo blisko Pana Boga. Niestety jestem człowiekiem słabym i grzesznym i życie w świętości nie jest dla mnie łatwą rzeczą. Staram się jednak być dobrym człowiekiem i mam świadomość tego, że wszystko co mam pochodzi od mojego Stwórcy – Boga Trójjedynego.
Tych kilka tekstów dotykających wiary na mojej najnowszej płycie nie było zabiegiem marketingowym, ale chęcią oddania Bogu chwały poprzez moją muzykę i słowa. Bardzo ubolewam nad tym, że wielu znacznie bardziej utalentowanych i popularnych muzyków/wokalistów ode mnie nie chce chwalić Boga w swojej twórczości, a mało tego – bluźni Bogu. Modlę się za tych ludzi, ażeby się opamietali i jeżeli już nie chcą wprost chwalić Stwórcy tak jak ja to czynię, to chociaż żeby byli neutralni w tej kwestii.
Motywy „religijne” pojawiały się już wcześniej w mojej twórczości solowej:
płyta „Early Records” – piosenka pt.: „Niebiesia”;
płyta „Rock’s Not Dead” – piosenki: „Dusza Ludzka”, „Koniec Świata”, „Dobro”;
płyta „Krasnoludy i Kosmici” – piosenki: „Ciekawość”, „Do Źródła Płynę”;
EP „Hard Pop” – piosenka: „Myśli Czyste”;
płyta „Eklekty K” – piosenki: „3 Dni Ciemności”, „Po Liftingu”.
Na moich kolejnych płytach na pewno jeszcze nie raz będzie słychać, że jestem praktykującym katolikiem…
Druga część tekstów dotyka m.in. polityki. Czy słowa pozwoliły Ci tym razem pełniej wyrazić swój bunt przeciwko temu, co dzieje się chociażby w naszym kraju?
O polityce właściwie są dwa kawałki na tej płycie: „Mowa Nienawiści” oraz „No Dobrze”. Teksty w tych dwóch utworach powstały w odpowiedzi na ten cały cyrk związany z grypą, którą z powodów metrykalnych szumnie ochrzczono w poprzednich sezonach: covidem. Byłem po prostu wściekły, kiedy kazano mi nosić na ustach kawałek szmaty w imię jakichś absurdalnych idei… Mam w dupie polityków, branżę farmaceutyczną, lekarzy i ich cele finansowe. Niech sobie zarabiają ile chcą, ale nie kosztem ograniczania moich podstawowych praw do: przemieszczania się, swobodnego oddychania czy ubioru… Noszenie szmaty na ustach nie wygląda moim zdaniem dobrze, szczególnie w przypadku pięknych młodych dziewczyn. Zdecydowanie wolałem oglądać je bez tego idiotycznego gadżetu…
To całe covidowe gówno zainspirowało nas /mnie i Wojtasa/, ażeby także stworzyć jako Lords of Joy nasz pierwszy klip, który jest zobrazowaniem walki ludzi o swoją wolność w czasie sanitarnej opresji. Swoją drogą LOD aktualnie jest moim drugim projektem artystycznym, którego muzykę określam jako „dark disco”. Nasz pierwszy klip można zobaczyć tutaj:
Buntujesz się także przeciwko niewierze w Boga. Czy zgodzisz się z przekonaniem, że słowo “bunt” pasuje tym razem mocniej do Twojej muzyki? Czy czujesz, że im dłużej żyjesz i tworzysz, tym narasta w Tobie większy bunt?
Kwestia buntu w moim przypadku jest wielowymiarowa. Generalnie cała moja twórczość jest wyrazem buntu przeciwko zastanej przeze mnie sytuacji w szeroko pojętej branży muzycznej w Polsce. Staram się tworzyć płyty ambitne pod względem artystycznym w odpowiedzi na niebotyczny zalew różnej maści muzyków i muzykantów, którzy tworzą słabe rzeczy. I nie chodzi mi tutaj o to, że ubolewam, że zbyt mało jest rzetelnego rocka w Polsce, ale o to, że nawet Ci wykonawcy, którzy parają się muzyką pop czy electro też bardzo często publikują słabe rzeczy. A to co mnie już najbardziej wkurza to fakt, że Ci wszyscy moim zdaniem „marni artyści” mają ze strony rynku znacznie więcej uwagi i popularności ode mnie… Tłumaczę sobie to w ten sposób, że ludzie generalnie nie mają dobrego gustu muzycznego, ale czy tak rzeczywiście jest…? Może to ja z moim gustem, estetyką, całą uprawianą przede mnie „prawdziwą sztuką” jestem totalnie odklejony? Mój dramat polega na tym, że uważam się za wielkiego Geniusza, a ludzie mają totalnie gdzieś to co tworzę… 🙁
W materiałach prasowych można znaleźć informację, że “ta płyta jest szczera do bólu”. Czy czujesz, że jesteś teraz w miejscu, w którym możesz sobie pozwolić na jeszcze więcej? Czy Twoja świadomość tego, co chcesz osiągnąć w muzyce jest teraz większa?
Tak. Ta płyta w warstwie tekstowej jest najbardziej szczera ze wszystkich jakie do tej pory popełniłem. To znaczy zawsze byłem szczery ze słuchaczem, bo tworzyłem i publikowałem to co mi w duszy grało. Tym razem jednak sprowokowany covidozą postanowiłem wyrazić się bardziej bezpośrednio i dosadnio. Nigdy specjalnie nie liczyłem się z tym, co inni myślą na mój temat, ani w życiu prywatnym, ani zawodowym, ani w życiu artystycznym. Uważam, że trzeba być przede wszystkim wiernym sobie, bo najgorszą rzeczą jaka może się nam przytrafić w chwili śmierci, to zrozumienie faktu, że zbyt mało czciliśmy Stwórcę, pełnili Wolę Bożą oraz już bardziej „przyziemnie”, że żyliśmy życiem wedle oczekiwań naszego otoczenia. Po za tym, mam już 44 lata. Od 16 roku życia tworzę muzykę, śpiewałem w kilku fajnych rockowych bandach, poznałem setki super ludzi z branży muzycznej. Generalnie czuję się spełniony artystycznie w 70%. Natomiast moją ambicją jest to, ażeby po mojej śmierci za jakiś czas moje nazwisko wymieniano jednym tchem obok takich polskich artystów jak: Niemen, Klenczon, Nalepa czy Zaucha. Czy to jest nierealne? Być może… Ale z drugiej strony, gdybym był realistą, to wcale nie zabrałbym się za tworzenie muzyki pod własnym nazwiskiem.
Za co najbardziej lubisz album “VOL. 0.5.”? Czy czujesz się dziś bardziej spełniony jako artysta niż kiedykolwiek wcześniej?
Lubię wszystkie swoje artystyczne wcielenia. Lubię słuchać utworów zarówno zespołów w których kiedyś śpiewałem jak również swoich nagrań solowych. „VOL. 0.5.” najbardziej lubię za to, że jest to płyta stricte gitarowa, nie ma tam smęcenia. Jest co prawda „Niebiańska Tęsknota”, ale jest to takie piękne smęcenie, że mogłem na to przymknąć oko… 😉 Mam także satysfakcje z tego, że udało mi się zaśpiewać teksty o treści religijnej i zrobiłem to z wyczuciem i kunsztem, dzięki czemu te numery nie brzmią obciachowo. Nie lubię generalnie smęcenia. Moja poprzednia płyta była pierwszą i ostatnią tego typu płytą. Uważam, że znacznie trudniej jest tworzyć szybkie i dynamiczne numery niż tandetne wyciskacze łez. Na moich kolejnych albumach nie będzie zbyt wielu ballad… 🙂
Czy są na tej płycie utwory, które osobiście są dla Ciebie ważniejsze od innych?
Tak – są: „No Dobrze” – zaśpiewane na totalnym wkurwiu. 🙂 „Anioły” – jako jeden z niewielu polskich wykonawców śpiewam na poważnie o tych cudownych Stworzeniach Bożych.
„Maryjo” – jest to moje uwielbienie dla Maryi. Chciałem tę wspaniałą kobietę ukazać jako młodą i piękną dziewczynę. Nie mogę się doczekać swojej śmierci, ażeby poznać bezpośrednio Maryję. Jestem przekonany, ze zrobi na mnie zdecydowanie oszałamiające wrażenie! 🙂 Poza tym są dziesiątki pieśni religijnych wychwalających Maryję. Niektóre z nich czasami polecą mi po uszach, kiedy np. chcę odmówić różaniec razem z Radiem Maryja. To, co mnie strasznie denerwuje to disco polowe zacięcie zawarte w większości tych wszystkich hymnów pochwalnych ku Czci Niepokalanej. Nie wydaje mi się, ażeby Maryja była zadowolona z wysławiania Jej poprzez taką kiczowatą formę muzyczną. Ale to tylko moja opinia i mogę się mylić. Tak czy inaczej, ja Maryję wychwaliłem na rockowo! 🙂
„Niebiańska Tęsknota” – to było bardzo odważne z mojej strony. Nie wydaje mi się, żebym na ten dzień powtórzył ten wyczyn… Niesiony jednak zbożnymi natchnieniami w tamtym czasie zdecydowałem się opublikować ten utwór jako pierwszy i zrobić do niego taki, a nie inny klip. Chwalę Boga jak potrafię i myślę, że Pan Bóg doceni moje nieudolne starania…
„Wojna Duchowa” – to jest odważny numer. Bardzo lubię go zarówno od strony muzycznej jak i tekstowej. Jest on „modern” jak cholera! 🙂 Jeżeli idzie o warstwę tekstową, to napisałem piosenkę o mojej wojnie z demonami na polu zachowania czystości myśli i uczynków. Zachowanie czystości sumienia jest bardzo ważne. Osobiście nie znam innych wykonawców w Polsce, którzy by napisali piosenkę o tym, że trzeba walczyć z demonami, które kuszą nas do grzechów nieczystych… Jesteśmy na wojnie. Wojna odbywa się w sercu każdego z nas 24 godziny na dobę. I chociaż nie mówią o niej na co dzień w TV, to ta wojna jest bardzo realna.
Wciąż sam odpowiadasz za wszystko od strony artystycznej. Czy nie myślałeś, żeby kiedykolwiek zmienić front, wziąć jakiegoś producenta, który da Ci możliwość innego spojrzenia na to, co tworzysz?
Tak – w dalszym ciągu jestem odpowiedzialny za wszystko. Nie wykluczam takiej opcji w przyszłości. Planuję jednak przy kolejnej płycie nagrać wokale do kilku numerów w lepszym studio, niż moje domowe studio nagrań. Mam pełną świadomość tego, że brzmienie jakie jestem w stanie uzyskać działając w pojedynkę odbiega in minus od w pełni profesjonalnych produkcji. Problem w tym, że kilka lat temu zrobiłem pewien bardzo ryzykowny ruch finansowy i przez kilka kolejnych lat będę się jeszcze zmagał z wychodzenie z długów… Taka sytuacja niestety wyklucza zainwestowanie pieniędzy w usługi profesjonalistów. Także nie narzekam, nie obwiniam nikogo za ten stan rzeczy. Konsekwentnie idę do przodu pracując najlepiej jak potrafię we wszystkich aspektach związanych z moją działalnością artystyczną.
Napisałeś, że jesteś mniej więcej w połowie drogi. Co to oznacza? I czy faktycznie chciałbyś nagrać jeszcze 5 płyt solowych?
Tak jest. Dokładnie tak. W tym momencie wypuściłem moją piątą płytę solową. Od 2023 roku będą wychodziły ode mnie kolejne „rockowe płyty” – co rok w okresie jesienno-zimowym. Chcę w ten sposób ugruntować moje miejsce na polskiej scenie muzycznej, żeby ktoś za jakiś czas mówiąc: „polski rock” od razu sięgał myślami do moich dokonań, a nie do starszych kapel, które grają już dekady… Dziesiąta płyta będzie najbardziej odjechana i eksperymentalna i będzie kończyła pewien etap mojego „10 płytowego challenge”! 😉
Jeżeli już współczesne mi pokolenie nie chce doceniać mnie za wkład artystyczny, to chcę przejść do historii przynajmniej jako ten, który konsekwentnie i ciężko pracował na swój sukces. Sukcesem będzie dla mnie zatem zrealizowanie tego ambitnego celu, wydając w sumie 10 dobrych albumów.
Czy można liczyć, że kontynuacją Twojej solowej działalności będą nawiązania do płyty “VOL. 0.5.”? Czy raczej znów uciekniesz w nieco innym kierunku, także tekstowym?
Mogę podzielić moją dotychczasową solową działalność na dwa okresy.
Pierwszy to moje pierwsze próby nauczenia się programu Albeton Live oraz zafascynowanie się elektroniką jako taką. Stąd tak różne rzeczy wypuszczałem:
„Early Records” – totalny misz-masz, uwiecznione pierwsze próby.
„Rock’s Not Dead” – płyta jak najbardziej rockowa, ale jeszcze trochę nieporadna od strony brzmieniowej. Na dzień dzisiejszy z połowę tych numerów bym w ogóle nie nagrywał, gdyż wydają mi się zbyt słabe kompozycyjnie… Ale niech tam już sobie zostaną. 🙂 Niech każdy widzi mój rozwój jako artysty w czasie.
„Krasonudy i Kosmici” – tam jest dosyć dziwne połączenie elektroniki i przesterowanego basu. Dziwna jest ta muzyka i uważam, że to mój najgorszy album jak dotychczas. Nie często słucham tej płyty. Jest kilka lepszych fragmentów, ale całości też bym dzisiaj nie wydawał tylko zrobił z tego EP.
EP „Hard Pop” – bardzo lubię to małe dziełko i czasami sobie posłucham.
„Magia Starożytnych Poetów” – jak już mówiłem wcześniej, to jest moim zdaniem najlepsza rzecz jaka mi się udała do tej pory. Muzyka jest jednak zbyt ambitna jak dla mnie na ten moment. Pierwsza i jedyna tego typu płyta ode mnie. Niedoceniona przez nikogo poza mną. Szkoda. Jakkolwiek bardzo lubię poezję i w przyszłości nagram jeszcze płytę ze słowami poetów, to będzie już tym słowom towarzyszył aranż rockowy.
„eklekty K” – to jest pierwsza płyta z której brzmienia jestem zadowolony. Jest ona jednak „eklektyczna” jak sama nazwa wskazuje. Nie planuję też w przyszłości robić takich połączeń muzyki elektronicznej z rockową. Wydaje mi się to na ten dzień zbyt banalne i wtórne. Zbyt wielu wykonawców robi już podobne rzeczy. Mało zaś z nich nagrywa pełnokrwiste rockowe albumy i tutaj widzę niszę dla siebie.
I tak to dochodzimy do drugiego okresu mojej działalności: „Vol. 0.5.” – to jest moja piąta płyta i zarazem pierwsza z pięciu kolejnych stricte rockowych rzeczy jakie będę co rok publikował. Oczywiście kategoria „rock” jest bardzo pojemna i będzie to słychać na moich kolejnych płytach. Z całą pewnością nikt jednak nie powie, że jest to hip-hop czy pop.
Dziękuję za możliwość opowiedzenia o tym wszystkim.
fot. okładka płyty