Święta coraz bliżej, a bożonarodzeniową atmosferę podgrzewa najnowszy singiel Patty Gee „Dzień jak ten”. Z artystką porozmawialiśmy nie tylko o jej świątecznej propozycji, ale także o tradycji świąt w USA i w Polsce.
fot. Marta Chodur
“Dzień jak ten” to Twoja świąteczna propozycja. Skąd pomysł na taką piosenkę? I czy jest to pojedynczy singiel związany ze świętami, czy będziesz kontynuować ten pomysł w kolejnych latach?
Kocham magię związaną z przygotowaniami do świąt. Mam wrażenie, że w grudniu oddycha się innym powietrzem – atmosferą serdeczności i wzruszeń. Do tej pory napisałam już kilka piosenek świątecznych, ale były one bardziej melancholijne niż “Dzień jak ten”.
W lipcu pomyślałam, że (jeszcze w tym roku) chciałabym wydać wesołą piosenkę. Pamiętam dzień, w którym pomysł pojawił się w mojej głowie (tak jest ze wszystkimi piosenkami, przychodzą do mnie i sama zastanawiam się jak to się dzieje) – na zewnątrz było bardzo gorąco, a ja w głowie miałam święta… zaczęłam wystukiwać rytm, dokładnie ten sam który słyszycie w piosence. Wyłoniły się pierwsze słowa “To co chcę na święta, nie tylko w tę noc…”. Przyszłam do domu i zapisałam ten pomysł. Z krótkiego wersu bardzo szybko powstała cała piosenka. Wiedziałam, co chcę powiedzieć, czym są święta dla mnie. Nagranie pomysłu do tej pory mam w telefonie. Gdy tylko jakaś idea pojawia mi się w głowie, od razu nagrywam – za kilka minut mogę ją stracić i za nic w świecie nie będę w stanie sobie przypomnieć melodii bo w głowie będzie już grać następna.
Czy będą inne piosenki świąteczne? Oczywiście, że tak. Myślę, że kiedyś powstanie cała płyta.
W jaki sposób starałaś się wyróżnić ten utwór na tle innych, podobnych piosenek świątecznych? A może właśnie chodziło o to, żeby niekoniecznie się wyróżniał, a wyraźniej wpisywał się w stylistykę świąteczną?
Nigdy aż tak bardzo nie analizuję pomysłów na piosenki. One przychodzą do mnie. Akceptuję je. W tym przypadku było tak samo. Nie myślałam nawet o tym, czy piosenka będzie się wyróżniać. Chciałam tylko, żeby ludzie słuchający utworu chociaż przez chwilę poczuli radość i euforię – ja mam tak zawsze, kiedy tylko zobaczę coś świątecznego na horyzoncie.
Na czym polegało zbieranie pomysłów na świąteczną kompozycję? Czy od początku wiedziałaś, że ma być ona w wyraźnie określonym retro stylu?
Absolutnie ubóstwiam style retro, poszłabym nawet dalej i pokusiłabym się o inspirację vintage. Wiedziałam, że ten numer musi być wesoły, skoczny, żeby przekazywał moje własne odczucia związane ze świętami. To, że będzie to utwór w takim stylu było oczywiste od pierwszych dźwięków.
“Dzień jak ten” to doskonale przygotowana od strony realizacyjnej piosenka świąteczna. Kto pomógł Ci w zmaterializowaniu Twojej wizji artystycznej jeśli chodzi o ten utwór?
Tak jak w poprzednich piosenkach – człowiek, któremu mogę zanucić kawałek pomysłu i który w jakiś cudowny telepatyczny sposób, wie o co chodzi – Krzysztof Bucko. Niezwykle uzdolniony instrumentalista, inżynier dźwięku. Pracujemy razem już od jakiegoś czasu i rozumiemy się świetnie w kwestiach muzycznych. Akurat ten pomysł spodobał mu się od pierwszego “zarysu”.
fot. Marta Chodur
Czy możesz powiedzieć, że klimat tej piosenki odzwierciedla to, co jest dla Ciebie interesujące w piosenkach świątecznych? Do jakich piosenek związanych ze świętami lubisz wracać co roku?
Zdecydowanie. Jest to do tej pory moja ulubiona produkcja. Przyznam, że sama słucham jej dość często. A zazwyczaj nie wracam do swoich piosenek tak jak do tej. “Dzień jak ten” to dla mnie radość, szczęście, ekscytacja, bliskość ludzi i ciepło w sercu. W piosence znajdziecie dzwoneczki, cymbałki. Słowa opisują typowy wieczór wigilijny – jest przecież 12 potraw, “Kevin sam w domu”, wzruszony tata, można wychwycić też fragmenty tradycyjnych kolęd: “Gloria” czy “Wśród nocnej ciszy, i na koniec pasterka, niekoniecznie ta kościelna.. Bardziej odniosłam się do tej “pasterki” kiedy po wigilii umawialiśmy się ze znajomymi na “piwko w plenerze”. Nie przeszkadzał nam mróz, dwunasta w nocy i przejedzenie… byliśmy uradowani spotykając się gdzieś na osiedlu, żeby być razem.
Ja jako maniak świąteczny mam bardzo rozbudowaną listę piosenek oraz zasady, którymi kieruję się przy wyborze muzycznej oprawy świąt. W tej kwestii jestem trochę despotyczna i narzucam innym domownikom repertuar. Choinkę ubieram słuchając przepięknych, starych, amerykańskich piosenek świątecznych w wykonaniu Franka Sinatry, Louis Amstrong’a czy Brendy Lee. Rozpływam się przy tych magicznych dźwiękach. Tutaj królują u mnie: “Have yourself a Merry Little Christmas”, “What a Wonderful World”, czy “Rocking around the Christmas Tree”. Kocham też mniej znaną piosenkę, którą napisał Bobby Vinton (Amerykanin polskiego pochodzenia) – “Santa Must Be Polish”.
Spacerując po świątecznych ulicach Nowego Jorku jestem wniebowzięta słysząc “It’s the most Wonderful Time of the year” Andy Williams. Na samo wspomnienie raduje mi się dusza.
W wigilię natomiast w domu słychać tradycyjne polskie kolędy. Nie ma wyjątków. Jest to dla mnie tak wyjątkowa noc i dzięki temu, że w naszej rodzinie zawsze śpiewano kolędy w święta, nadal kontynuuję tą tradycję. Tutaj sięgam po aranżacje Golec uOrkiestry.
Nie męczy Cię to, że co roku słyszymy te same propozycje świąteczne? Może właśnie Twój utwór może przełamać tę konwencję i urozmaicić świąteczną playlistę?
Miejsce na powiększenie tego magicznego repertuaru zawsze się znajdzie. Mam nadzieję, że moja piosenka wyląduje na playlistach wielu ludzi i przypomni im, że jest to bardzo radosny czas. Nie znaczy to, że ma ona zająć miejsce jednej z dotychczasowych piosenek. Jak to mówią Amerykanie: “The more the merrier” (“Im więcej, tym lepiej”). Odpowiadając na pierwsze pytanie powiem, że uwielbiam czas kiedy mogę znowu posłuchać tej magicznej, czarującej playlisty i wczuć się w klimat, zanurzyć się dzięki tym piosenkom we wspomnienia, które powstały właśnie przy słuchaniu tych utworów.
Co było dla Ciebie najważniejsze, jeśli chodzi o tekst do piosenki “Dzień jak ten”? Co przede wszystkim chciałaś w nim zawrzeć?
Święta, kolory, radość i chwile z najbliższymi. Jest tam też przekaz na cały rok. Kiedy zbliżają się święta, każdy robi się trochę bardziej wrażliwy na wszystko. Ja śpiewam “By dzień jak ten trwał cały rok, chce mieć święta nie tylko w tę noc”. Przecież tak wspaniale, radośnie może być zawsze kiedy tylko zechcemy. To jest nasz wybór.
Do tej propozycji nagrałaś bardzo spójny z całością teledysk. Na ile miałaś wpływ na to, co się w nim dzieje? I skąd pomysł na Grincha, który w nim się pojawia?
Wiedziałam od początku, że do tej piosenki musi być teledysk. Jestem początkującą artystką, więc niestety nie mam jeszcze wielkich budżetów na teledysk. Poprosiłam więc znajomych, żeby wzięli udział w nagraniu, które będzie przedstawiać gig zespołu na deskach lokalnej, małej sceny. Razem z nimi i moim mężem przygotowaliśmy scenografię, a reszta jest już zabawą do piosenki “Dzień jak ten”. Skąd pomysł na Grincha? Lucy Who? Ja jestem trochę taką Lucy Who – zakochana w świętach, wierząca z całego serca, że w tym czasie towarzyszy nam magia i wszystko jest możliwe. Grinch nie lubił świąt, wręcz nienawidził tego czasu. A tu proszę, bierze udział w świątecznym projekcie. Tak jak filmie Lucy Who umiała nauczyć Grincha kochać święta, tak ja mam nadzieję zasiać tą piosenką radość w najbardziej sceptycznych i smutnych serduchach.
Od kilku lat mieszkasz i tworzysz w Nowym Jorku, jednak swoją propozycję świąteczną zdecydowałaś się nagrać w języku polskim. Dlaczego nie chciałaś nagrać jej po angielsku, co może dałoby Ci możliwość dotarcia do szerszego grona słuchaczy?
To nie tak, że nie chciałam. Pomysł na piosenkę przyszedł mi do głowy po polsku, co nie wyklucza, że kiedyś nie powstanie wersja angielska. Myślę, że piosenka jest po polsku, bo wspominając święta rodzinne, wracam myślami do Polski. Nie podeszłam do tej produkcji marketingowo, ale z sercem.
fot. Marta Chodur
W jaki sposób celebruje się Święta Bożego Narodzenia w Stanach Zjednoczonych, a jak w Polsce? Czy widzisz różnicę, która odróżnia to święto w kulturowo zróżnicowanych krajach?
W USA zbliżające się święta można zobaczyć wcześniej niż w Polsce. Od listopada (czasem nawet wcześniej) słychać świąteczne piosenki, wszędzie jest dużo dekoracji: kokardy, światełka i figurki. Oczywiście wigilia jest zupełnie inna, nie ma barszczu czy gołąbków z grzybami. Tutaj na stole króluje indyk. Ale nie wszędzie. Pamiętajmy, że New York Metropolitan Area to mieszanka wszystkich kultur o jakich możecie pomyśleć. I na wszystko jest tu miejsce. Dlatego też, często obok “Merry Christmas” zobaczymy napis “Happy Hanukkah”. Świętuje się też 12 dni świąt, czyli “12 days of Christmas”. Jest nawet taka piosenka. Czas 12 dni świąt rozpoczyna się w ostatnich sześciu dniach starego roku i kończy w szósty dzień Nowego Roku. I chyba największą różnicą jest to, że w USA nie ma aż tyle dni wolnego, co w Polsce. Wolne jest tylko 25 grudnia. Grudzień wypełniony jest świątecznymi imprezami firmowymi oraz spotkaniami z przyjaciółmi. Tutaj zawsze są to imprezy tematyczne, np “Ugly Sweater Party” (“Impreza Brzydkich Swetrów”), czy też “Christmas Pajamas Party” (“Impreza w świątecznych piżamach”). W miasteczkach i w mieście (Nowy Jork) goszczą parady i przyozdobione świąteczne platformy. Po prostu wszystkiego wszędzie jest dużo. Oprócz prezentów pod choinkę, które otwiera się 25 grudnia rano, najczęściej w pasujących piżamach, są jeszcze skarpety. Każdy domownik, a nawet zwierzęta mają swoje skarpety. Przez cały grudzień zbiera się tam drobne podarunki. Jadąc do sklepu zawsze kupię coś dla męża, może to być para skarpetek, czekoladki, może jakaś mini gra planszowa. I tak to wszystko kolekcjonujemy, a skarpety otwieramy po wigilii. Często są to drobne, śmieszne rzeczy.
Obowiązkowe są też świąteczne sesje zdjęciowe, a potem zamówienie kartek z tymi zdjęciami i rozsyłanie ich do rodziny i znajomych.
W Polsce święta pamiętam bardziej rodzinnie, z mniejszą “pompą”, ale bardziej uroczyście. Przynajmniej u nas w domu. Nikt nie skupiał się na prezentach czy Mikołaju, tylko spędzaniu czasu w rodzinnym gronie. Oczywiście była świąteczne krzątanina w domu i bez kłótni się nie obyło, ale przy stole każdy o tym zapominał. A potem wszyscy śpiewaliśmy kolędy.
W jaki sposób łączysz pasję do pisania tekstów i muzyki z pracą jako Lighting Design Engineer? Czy różne rzeczy, które robisz w życiu pozwalają Ci szerzej spojrzeć na aspekt artystyczny?
Zacznę od odpowiedzi na drugie pytanie. Wszystko co w życiu zrobiłam (a było to kilka zawodów) wszystko czego doświadczyłam i to gdzie byłam i mieszkałam ma wpływ na moją twórczość. Zawsze staram się dostrzegać lekcje z danego doświadczenia. Czasem sama nie rozumiem, co zaprowadziło mnie w dane miejsce, szczególnie w mojej obecnej karierze zawodowej jako Lighting Designer. Ale wierzę, że wszystko co nam się przytrafia, jest tym czego potrzebujemy, nie to czego chcemy.
Do mojej obecnej pracy nawet nigdy nie aplikowałam, zadzwonił do mnie HeadHunter i powiedział o tej pozycji. Znałam bardzo niszowy program i miałam doświadczenie w pracy jako Lighting Control Designer. Zgodziłam się na rozmowę, podczas której dostałam ofertę i ją przyjęłam. Mogłam pracować zdalnie. W tym momencie już wydałam piosenkę “Górnolotna”, wiedziałam, że to dopiero początek mojej twórczości. Była to dla mnie idealna propozycja. W trakcie pracy w chwilach przerwy mogę odwrócić się na fotelu i moje palce z klawiatury komputera przechodzą na pianino. Pieniądze, które zarabiam przeznaczam na muzykę, teledyski i sesje zdjęciowe.
Lighting Design to też sztuka. Zazwyczaj nie myślimy tyle o świetle, a przecież wszystko co widzimy to odbicie światła. Mając odpowiedni lighting design w połączeniu z dobrym systemem kontroli świateł, można stworzyć romantyczną atmosferę wieczorem, podkręcić nastrój imprezy ze znajomymi, a rano poprzez odpowiednią temperaturę i natężenie światła dodać domownikom energii, żeby przygotować się do przygód jakie przyniesie nam dzień. Uważam, że to też jest sztuka i uwrażliwia moje spojrzenie na codzienne obowiązki. Muszę się zastanowić, co klient robi o danej porze dnia, gdzie będzie czytać książkę, gdzie jego dzieci odrabiają lekcje. Może wolą wyspę w kuchni od biurka, więc światła muszą się dostosować do odpowiedniego poziomu, żeby dzieci mogły wykonać zadanie, rodzice przygotować posiłek, a wieczorem stworzyć odpowiedni nastrój na wieczór z winem i znajomymi. A więc, tak jak muzyka oddziałuje na nasze samopoczucie i emocje, tak samo robi to światło.
Jak wyglądają Twoje plany artystyczne na kolejny rok? Czy masz już kolejne pomysły, które zamienisz w piosenki i zaprezentujesz je w najbliższym czasie?
Nie umiem się skupić na niczym innym ostatnio. Cały czas myślę o tym co jeszcze chcę zrobić muzycznie, planuję, marzę i pukam do wszystkich drzwi.
Mam obecnie materiał na dwa albumy. Pierwszy mam nadzieję wydać w pierwszej połowie 2023. Będzie retro, vintage pomieszane z indie rock i popem. W styczniu ruszają prace nad albumem, myślę, że pod koniec stycznia będę wiedzieć kiedy będzie premiery mojego pierwszego albumu. A na razie zapraszam na mój kanał YouTube, gdzie oprócz piosenki świątecznej znajdują się moje dotychczas opublikowane single.