Reflektor to duet założony przez gitarzystę i twórcę muzyki Łukasza Wierzchosławskiego oraz wokalistę i autora tekstów Mateusza Michalskiego. 7 kwietnia ukazała się pod naszym patronatem medialnym ich płyta “Tętno 92/95”. Zachęcamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.
Recenzja płyty „Tętno 92/95” (Popcorn Records, 2022)
Jeden z ciekawszych projektów na polskiej scenie muzycznej ostatnich miesięcy w końcu zadebiutował całym albumem. „Tętno 92/95”, bo taki nosi tytuł płyta zespołu Reflektor, to zbiór mniej lub bardziej oczywistych projekcji muzycznych, w których znajdziemy wyraźne odniesienia do elektroniki lat 80., ale również sporo mocniej zaznaczonych akcentów, które wybudzają nas z onirycznego snu. Duet umiejętnie potrafi czerpać z klasycznego synthpopu, a nawet zimnej fali. Na albumie znajdziemy też namiastkę alternatywnej energii i rockowego niepokoju.
Panowie mają talent do materializowania ładnych melodii. Szukanie artystycznej formy to jedno, a wypełnienie jej czymś istotnie treściwym i przykuwającym uwagę, to druga sprawa. Tutaj mamy interesujący zarys, ale także treść artystyczną, która zajęła właściwe miejsce w obrębie jakiegoś zamysłu, będącego melodyjnym i harmonicznym sednem tych piosenek. A Reflektor ma szerokie horyzonty i potrafi sięgać daleko poza określone gatunki muzyczne.
Do tego dochodzi rozmach, ale również ładne wykorzystanie przestrzennego brzmienia, które dodaje istotności temu albumowi. Poszczególne kompozycje są więc rozbudowane, choć posiadają też namiastkę intymności, czegoś osobistego, co pozwala zaszyć się w nich na dłuższą chwilę.
Cieszy fakt, że zespół nie postawił wyłącznie na elektropop, bo dzięki temu ich album jest ciekawszy, a przez to wyzwala znacznie głębsze emocje. Stąd obok łagodnie płynących, gładkich synthpopowych kompozycji („Od razu„) znalazły się mocniejsze, ale nieprzerysowane akcenty około rockowe, pełne alternatywnych, znacznie ciemniejszych, intrygujących dźwięków („Bałagan„). Zderzenie elektroniki z gitarową nostalgią wyzwala większą energię, dodając muzyce Reflektora wytrawniejszego charakteru („Raisenfieber„). Bywa też piosenkowo, a przy tym wciąż niebanalnie („Niby nic„).
Trzeba docenić całość, która pomimo zapatrywań w stronę lat 80., czy też bardziej alternatywnych konotacji budzących skojarzenia, z czymś co już gdzieś słyszeliśmy, to całość została zrealizowana oryginalnie, ze współczesnym sznytem produkcyjnym. To sprawia, że każdy fragment płyty „Tętno 92/95” prezentuje się świeżo, bez kompleksów unaoczniając dzisiejszą wizję artystyczną Reflektora. Przy znaczącym eklektyzmie udało się zachować Mateuszowi Michalskiemu i Łukaszowi Wierzchosławskiemu spójność, choć nie ustrzegli się też słabszego, zbyt rozmytego na tle intrygującej całości formatu muzycznego („Tyle prawd„). Przy tej okazji warto wspomnieć także o tekstach, które być może nie są niezwykle angażujące, ale w żadnym momencie nie rażą pretensjonalnością. Słowa tworzą pojedyncze klatki, w którym można odnaleźć odbicie różnych przeżyć, odczuć oraz wspomnień.
Reflektor pokazał, że nie tylko ma pomysł na własną muzykę, ale potrafi też wykorzystać kilka znanych motywów muzycznych na własne potrzeby, tworząc w dzisiejszej rzeczywistości coś niebagatelnie ciekawego. A rozmach nie jest w żaden sposób przesadzony, co pozwala słuchaczowi znaleźć w tych piosenkach własne miejsce.
Debiutanci, którzy kroczą drogą własnych zainteresowań są wciąż niezwykle potrzebni. Dlatego album „Tętno 92/95” zasługuje na szerokie zainteresowanie. Warto transportować się z muzyką duetu do nieco innego, delikatnie odrealnionego, choć niezupełnie obcego nam świata. Tym bardziej, że to bardzo przyjemna, pełna pozytywnych wrażeń podróż.
Łukasz Dębowski
Premiera płyty “Tętno 92/95” duetu Reflektor. Posłuchaj singla “Fantazje”
Jedna odpowiedź do “Reflektor – „Tętno 92/95” [RECENZJA]”