2020 rok dobiegł końca, a to oznacza małe podsumowanie muzyki wydanej w przeciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Dziś zajmiemy się muzyką rap, bo choć branża muzyczna naprawdę mocno została dotknięta przez pandemię COVID-19, to jedynie po scenie hip-hopowej nie dało się tego odczuć w tak dużym stopniu. W ciągu roku wyszło naprawdę wiele dobrych płyt, a większość z nich dla Was zrecenzowaliśmy. Zapraszamy na podsumowanie. A jaka była Twoja ulubiona rapowa płyta wydana w 2020 roku?
10. Opał – “Oczy Szeroko Zamknięte”
Album „Oczy Szeroko Zamknięte” to spis przeżyć, myśli, wartości, wzlotów i upadków towarzyszących mu przez ostatni rok. Skrajne zróżnicowanie w utworach pozwala utożsamić się z bólem i refleksjami artysty, ale także bujać głową przy skocznych bangerach.
14 utworów zawartych na płycie to pełna emocjonalności przygoda, której narratorem jest Opał.
9. Guzior – “Pleśń”
Długo wyczekiwana przez fanów płyta “Pleśń” Guziora to zbiór 10 spójnych numerów, które odsłaniają przed słuchaczem to, co działo się z raperem podczas ponad dwuletniej przerwy na scenie. Jak na taką długą przerwę „Pleśń” wypada bardzo stabilnie. Krótki, 33-minutowy album zawierający masę historii i przeżyć ze strony Guziora, który opowiedział nam je w sposób dla siebie bardzo charakterystyczny. Mimo, że zdarzają się potknięcia to krążek zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie.
Recenzja: pp-pm.pl/2020/12/25/guzior-plesn-recenzja
8. Otsochodzi – “2011”
Tym razem Miłosz stawia na nieco bardziej wyszukane klimaty, z dobrym, często chilloutowym vibem oraz nadal tym samym, tak bardzo hipnotyzującym flow. Analizując to wydawnictwo na pewno można być zadowolonym. Całość zamyka się w ambitnych klimatach skierowanych do bardziej wymagającego słuchacza. Pojedyncze utwory są namiastką poprzednich albumów Janka. „Wszystko co mam” to utrzymanie klimatów znajdujących się na albumie „Miłość”, utwór „Oopsy Daisy” brzmi jak nawiązanie do „Nowego Koloru”, a „$ Class” to jak hołd oddany „Slamowi” wydanemu w 2016 roku.
Recenzja: pp-pm.pl/2020/04/15/czasoumilacz-na-wiosenne-wieczory-czyli-recenzja-albumu-2011-otsochodzi
7. Szpaku & Kubi Producent – “Dzieci Duchy”
Artyści połączyli siły i razem stworzyli album, którym „zapraszają każdego śmiałka do poznania tego magicznego, przerażającego a zarazem baśniowego świata.” Każdy utwór odziany w płaszcz emocji z bitami robiącymi za idealnie dopasowanie tego płaszcza do naszej sylwetki. Czuć wzajemnie zrozumienie się muzyków, gdyż poszczególne teksty i instrumenty przenikają się aż nadto. „Dzieci Duchy” odznaczają się brutalnymi historiami oraz progresywnymi bitami. Całość brzmi świeżo oraz hermetycznie i jest obowiązkowym przystankiem dla każdego fana polskiego rapu
Recenzja: pp-pm.pl/2020/03/07/szpaku-kubi-producent-dzieci-duchy-recenzja
6. Tymek – “FIT”
Wiele singli, dużo artystów i masa różnych emocji zawartych na jednym albumie. Słowa klucze to „udany eksperyment” – to co się stało na tym albumie kreuje nowe ścieżki nie tylko dla Tymka, ale i dla zaproszonych gości oraz całej polskiej sceny muzycznej. Po wielkim sukcesie „Klubowych” stworzył on album, w którym łączy style, pokolenia, a niektórzy mniej znani artyści są wstanie pokazać się szerszej publiczności. Przy promocji albumu stworzył też akcje charytatywne, aby m.in. zafundować remont szkoły w wiosce Ololulunga w Kenii. Tymek udowodnił, że na zajawce do muzyki oraz szczerej chęci pomocy i wsparcia innych, da się stworzyć nieprzeciętny album.
Recenzja: pp-pm.pl/2020/03/21/tymek-fit-recenzja
5. Oki – “77747 mixtape”
„77747 mixtape” to w twórczości rapera najbardziej obnażający go album. Oki otwiera się przed słuchaczem bardzo często bez większych zawoalowań czy metafor, a forma przez jaką to robi jest wyrazista oraz estetyczna. Z albumu na album artysta wydaje się być też coraz bardziej świadomy swojej twórczości, a także poprzez badanie różnych gruntów znajduje sobie stałe miejsce w muzycznym świecie. Mixtape nie jest idealny, lecz uwypukla dużo mocnych cech twórczości muzyka. A stworzony na zajawce pozwala poczuć emocje towarzyszące podczas procesu twórczego
Recenzja: pp-pm.pl/2020/10/04/77747-mixtape-oki-recenzja
4. Siles – “Głębia”
Artysta podkreśla wagę emocji w swojej muzyce, bez których nie widzi sensu egzystencji/tworzenia. To przemyślana propozycja, która zdobędzie sobie wielu zwolenników. Jak na debiut powinniśmy być zadowoleni. Nie jest idealnie, lecz widać naprawdę dużo niezagospodarowanej przestrzeni, po której artysta w niedalekiej przyszłości będzie się poruszał. To w jakim kierunku zamierza się on rozwijać to tylko jego sprawa, ale mam nadzieję, że uraczy nas kiedyś jeszcze jakąś śpiewaną balladą.
Recenzja: pp-pm.pl/2020/06/26/emocjonalna-podroz-pelna-kontrastow-czyli-recenzja-albumu-glebia-siles/
3. Kartky – “Outside of Society”
Koniec końców niektóre bity mogą brzmieć na bardziej odjechane lub po prostu chaotyczne, lecz w większości wszystkie posiadają cechy wspólne. Nie ma tutaj przypadku, co jest bardzo dużym plusem. Cała płyta brzmi bardzo dobrze i jest najlepszą propozycją od artysty w ciągu ostatnich 2 lat. Jedynie kompozycje takie jak „All Black”, „Mrok” i „Hialuron” posiadają krótkie fragmenty tekstów, do których można byłoby się przyczepić. Poza tym chapeau bas. Album jest na tyle przystępny, różnorodny i atrakcyjny, że nie pozostaje nic jak tylko zasłuchiwać się w płycie podczas jesiennych długich wieczorów.
Recenzja: pp-pm.pl/2020/09/25/kartky-outside-of-society-recenzja
2. Tymek – “Piacevole”
„Piacevole” to album nad wyraz dojrzały, spisujący kolejne etapy rozwoju artystycznego, jak i osobistego artysty. Płyta przesiąka jednolitym brzmieniem oraz klimatem, posiada kompozycje obracające się w różnych gatunkach, stylach oraz zostawia naprawdę duże pole do interpretacji słów jak i dźwięków. Słychać radość tworzenia oraz wielkie zamiłowanie do muzyki ze strony muzyka, który po nagłym sukcesie bardzo szybko musiał się dostosować do rosnącej rozpoznawalności i popularności. Mimo rozbudowanej warstwy tekstowej, muzyka nie stanowi jedynie uzupełnienia, a pełnoprawną, ważną i integralną część albumu. Artysta uwypuklił na nim także swój największy walor, czyli świadome podśpiewywanie/śpiewanie, a melodyjność głosu i umiejętne jego wykorzystanie sprawiło, że „Piacevole” to naprawdę przyjemny album (dosłownie i w przenośni).
Recenzja: pp-pm.pl/2020/08/25/tymoteusz-spiewany-czyli-recenzja-albumu-piacevole-tymek
1. Miły ATZ – “Czarny Swing”
Płyta “Czarny Swing” Miłego ATZ to fuzja wszelkich zajawek rapera (od UK garage przez grime, lo-fi hip hop, drum’n’bass aż po przeróżne “cykacze”) z zajawkami producentów, z którymi czynnie współtworzył i aranżował utwory. Elementy, które charakteryzują tę płytę to podwórkowy styl Miłego połączony z profesjonalnymi dźwiękami sceny brytyjskiej. To ciekawe zderzenie udało się przekuć w symbiozę, a ucho cieszą liczne pauzy oraz planowe omijanie pierwszego taktu, przez co słuchacz może wyłapać charakterystyczny groove towarzyszący tej muzyce. „Czarny Swing” bazuje na wypracowanym stylu rapera oraz charakterystycznej nawijce opartej często na grime’owej podziałce flow. Tempo na tej płycie to faktor ujarzmiający często roztrzepanego ATZ-a, co pozwala mu na odpowiednie dostosowanie się pod bit. Tutaj na wierzch wychodzi doskonała technika użytkowa rapera, której nabywał przez ostatnie lata.
Mateusz Kiejnig
Wiadomo, że o gustach nie ma dyskutować i tak jak cieszy mnie docenienie tutaj Opała, Atezeciora, czy “Piacevole”, tak brak wspomnienia o długogrającym debiucie Lordofonu jest dla mnie dużym zaskoczeniem. Tym bardziej, że chłopaków cechuje rozmaite brzmienie, łączące wiele gatunków, co dla Waszej redakcji powinno być bardzo interesującą pozycją.