Lordofon – „Passé” [RECENZJA]

Nasz ocena

Po trzech latach przerwy Lordofon zaprezentował nowy album “Passé”, którego recenzję można znaleźć na naszym portalu.

fot. okładka albumu

Recenzja płyty „Passé” – Lordofon (Sony Music Poland, 2023)

Lekko ponad 2,5 roku przyszło nam czekać na drugi długogrający album grupy Lordofon. „Passé”, jak podaje notka prasowa, to zbiór 12 utworów, które sprawnie łączą w sobie cechy gatunkowe indie rocka, punku i rapu, chwytliwość popowych hitów z autoironicznymi, słodko-gorzkimi i – nierzadko mocno nostalgicznymi – tekstami piosenek, w których aż roi się od nawiązań do szeroko pojętej popkultury.

Zapewne tak jest, ale koniec już tego marketingowego bełkotu. Zobaczymy, co tak naprawdę da się wyciągnąć z albumu, który już na starcie przedstawia się jako „Passé”.

Jedno jest pewne – gitarowe granie jest za pan brat z Lordofonem i nie zmienia się to absolutnie od poprzedniej płyty. Produkcyjnie hip-hop, pop i alternatywna przeplata się nawet nie z utworu na utwór, co na całej przestrzeni każdego pojedynczego numeru. Tekstowo dostajemy dużo wartościowej i bieżącej treści, która ubrana jest w bardzo młodzieżową i współczesna formę. Gdy masz między 20 a 30 lat, to trochę ciężko nie utożsamić się z treścią przekazywaną przez Maćka, który raz po raz rzuca takimi wersami jak:

“Moim znajomym zaczynają się już rodzić dzieci,

Ja czuję się jakbym miał jedenaście lat,

Ledwo samego siebie zmuszam, żeby umyć zęby,

Wyobraź sobie, żebym kogoś zmuszać miał (…)”  – utwór „Ctrl + Z”

 

“(…) Chciałbym potrafić rozpoznać dobre czasy,

Póki jesteśmy w nich” utwór “Taconafide”

 

“Na pewno też masz dziwne myśli, gdy zasypiasz,

Straciłem więcej czasu, niż przed sobą przyznam, wiem

To jedna z nich, czas przecieka mi,

Ale nie chce mi się myśleć dzisiaj,

O tych godzinach, których nie odzyskam,

Odwracam się na bok, odpalam Netflixa” – utwór “Hałas”

 

“Twój stary w Twoim wieku miał dzieciaka,

Ty się jarasz, kiedy jakieś memy, kurwa, wrzuca Żabka

Byś zjarał szluga z podgrzewacza, gdzie ta ładowarka?

Świat to jest komedia sci-fi, a nie żadna symulacja,

Powiedziałbym coś o sobie, lecz nie mam nic do powiedzenia,

Oglądam rzeczy se na telefonie i to już w zasadzie wyczerpuje temat (…)” – utwór “ChatGPT”

Gdy bieżąca muzyka rezonuje na granicy trapu, połączonego z często słyszalnymi sztucznymi zabiegami, przyspieszonymi wokalami czy drillowymi hi-hatami, tak Lordofon trzyma się tego, co te parę lat temu zapewniło mu uznanie na polskiej scenie. Dodaje jednak do tego nutę współczesności, słychać, że jest na bieżąco i nie brzmi niczym artysta, który zatrzymał się na brzmieniu i zabiegach stosowanych jeszcze kilka lat temu. Nie ma tu jednak plastiku czy przesterowanych instrumentów, które niejednokrotnie są gwoździem do trumny artystów, starających się na siłę zrobić coś innego. Takie zabiegi wychodzą jedynie wtedy, gdy to czujesz, a nie próbujesz podążać za trendami. Dlatego tak wielu próbuje, a tak niewielu się udaje.

Lordofon niczym nie odstaje, jeśli chodzi o mocno spopularyzowaną pewność siebie („Networking„), trafnie odzwierciedlony obraz współczesnego homo sapiens („ChatGPT„), czy utwory traktujące o relacjach międzyludzkich, a nawet nazwałbym to relacjami związkowymi („Francoise Hardy„). Dla mnie to jedna z najlepszych płyt pod względem stosowania współczesnego języka. I wcale nie jest wulgarna, tylko używa slangu i opisuje rzeczy zwrotami, które najbardziej oddają charakter aktualnej rzeczywistości.

Passé” to płyta, która nie do końca wpisuje się w jakiekolwiek ramy muzyczne. Podobno, jak robisz wszystko, to nie robisz nic, lecz totalnie nie sprawdza się to w przypadku Lordofonu. Materiał muzyczny został ugryziony z wielu stron, tak, by dał nam jak najbardziej zróżnicowany, ale też dopieszczony efekt. Wskutek tego dostajemy płytę może momentami mętną, ale w zdecydowanej większości przebijającą się do świadomości i gustu aktualnych millenialsów (i nie tylko).

Mateusz Kiejnig

 

Jedna odpowiedź do “Lordofon – „Passé” [RECENZJA]”

Leave a Reply