„Konstelacje” to tytuł nowego albumu Katarzyny Groniec. Wraz z fizyczną premierą płyty pojawił się singiel tytułowy, wykonany wspólnie z Barbarą Wrońską. Do piosenki „Konstelacje” powstał teledysk.
Album „Konstelacje” to taka łamigłówka, a może układanka? Może to być odkrywanie, wędrówka, poddanie się emocjom albo wszystko razem.
fot. okładka płyty
Pewnie warto wiedzieć, że 23-letnia księgowa Evelyn McHale 1 maja 1947 roku wjechała na 86 piętro Empire State Building, powiesiła na balustradzie swój płaszcz, napisała krótki list i skoczyła… Ciało Evelyn wbiło się w dach limuzyny stojącej pod wieżowcem. Przypadkowy przechodzień Robert Wiles, student z aparatem niemalże od razu zrobił zdjęcie. Gdy po paru tygodniach fotografia zjawiskowo wyglądającej, martwej kobiety pojawiła się w gazecie Life uznano ją za obraz „najpiękniejszego samobójstwa”. Narzeczony Evelyn, 24-letni Barry Rhodes z którym miała wziąć ślub miesiąc poźniej, przeżył następne 61 lat samotnie.
Pewnie warto zwrócić uwagę na jedno słowo w tytułowym utworze Konstelacje: eon. Eon może oznaczać miliard lat, ale może to też być niezdefiniowany bliżej czas od powstania naszego Wszechświata do jego nieuchronnie nadchodzącej zagłady. Nie powinno nas to jednak martwić – Wszechświatów jest wiele, a George Saunders, którego proza zainspirowała artystkę do napisania piosenki „Kto” twierdzi, że między nimi jest jeszcze Bardo.
W ten album można wejść głębiej, ale można inaczej, tylko na emocji, pokładach własnej wrażliwości i oceanie własnych, indywidualnych skojarzeń – to wszystko jest przecież takie ulotne… Przecież każdy ma swoją rybę, każdy na swój sposób czuje tego chłopca o buzi miękkiej jak kwiat tulipanowca, każdy ma swoją niezgodę i swój własny bunt, każdy szuka swego własnego spokoju i własnej równowagi. Każdego dnia ryba jest inna, chłopiec jest inny, a nasz spokój i równowagę odnajdujemy w czymś innym. Może też nie być kolejnego dnia – tutaj, bo gdzieś na pewno jest.