“Czas kwarantanny” to debiutancki album Konrada Górzyńskiego. Chociaż stylistycznie utwory różnią się od siebie to razem tworzą jedną muzyczną historię. Zapraszamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.
fot. okładka albumu
Recenzja płyty „Czas kwarantanny” – Konrad Górzyński (2023)
Choć „Czas kwarantanny” to debiutancki album Konrada Górzyńskiego, to artysta zdołał przemycić na nim wiele pomysłów i inspiracji muzycznych. Motywem łączącym całość jest przede wszystkim gitara, która została odmieniona na tej płycie przez wiele przypadków. Nie jest to dziwne jeśli weźmiemy pod uwagę, że artysta ukończył Szkołę Muzyczną im. Karola Kurpińskiego w Warszawie w klasie gitary Krzysztofa Jagodzińskiego.
Nie da się ukryć, że twórca chciał możliwie dużo pokazać przy okazji swojego pierwszego albumu, który tak naprawdę jest EPką, bo znalazło się na nim 5 różnorodnych stylistycznie utworów. Można powiedzieć, że co za wiele, to niezdrowo, ale w tym przypadku odmienność muzyczna jest ciekawa, choć faktycznie momentami brakuje większej spójności. Patrząc z innej strony, to właśnie wspomniana rozmaitość sprawia, że ten materiał ma swoją zaskakującą dynamikę, a wyrażanie się na wiele sposobów pokazuje łatwość poruszania się w odmiennych przestrzeniach artystycznych.
W każdym utworze znajdziemy smaczki związane z brzmieniem gitarowym, co podnosi wartość całego wydarzenia. Stąd obok spokojniejszych muzycznie kompozycji z melodeklamowaną częścią („Kłamstwo„), pojawia się kawałek z punkowo-rockowym zacięciem („Miasto„), a nawet utwór balladyczny o wymownej treści epickiej z akustycznymi dźwiękami ładnie podprowadzonej gitary („Hanno„). Przy każdej propozycji twórca mógł pokazać swoje zawodowstwo, które faktycznie odbiło się w treści muzycznej tej płyty.
Brzmienie gitary wydaje się chwilami materią kształtowaną wyłącznie na zasadach artysty, a kilka ozdobników związanych z tym instrumentem potrafi znacząco ubarwić całą przestrzeń („Psychoza„). Trudno powiedzieć, czy pójście w stronę mocniejszych gatunków było w tym przypadku dobrym rozwiązaniem, bo rock’n’drollowe zacięcie burzy nieco klimat, nawet jeśli nie można zarzucić tym momentom profesjonalizmu.
„Czas kwarantanny” prezentuje się nieco surowo, jakby Konrad Górzyński nie chciał zanadto „przeprodukować” całości. Można to uznać za zaletę, choć dla wielbicieli bardziej piosenkowego, przystępnie zaaranżowanego repertuaru, to może być trudne do jednoznacznego zaakceptowania. Nie da się ukryć, że artysta posiada ogromną wyobraźnię twórczą i umiejętności, które w pełni pozwalają mu wyrażać się w takiej materii muzycznej. Dlatego należy uznać ten album w ogólnym rozrachunku za jego artystyczny sukces. Jaki kierunek obierze Konrad w przyszłości? Czas pokaże. W każdym razie, ten album można uznać za konstruktywne rozpoczęcie solowej działalności.
Łukasz Dębowski
Konrad Górzyński z albumem “Czas kwarantanny”. Posłuchaj utworu “Hanno”