Noibla – „Under no illusions” [RECENZJA]

Nasz ocena

W skład grupy Noibla wchodzą muzycy znani z zespołu Albion. To zupełnie nowa progresywna odsłona ich twórczości, która znalazła się na albumie „Under no illusion”. Zapraszamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.

fot. okładka albumu

Recenzja płyty „under no illusions” – Noibla (2025)

Zespół Noibla umiejętnie łączy syntezatorowe brzmienia z gitarowymi motywami, na nowo kreując charakterystyczną dla własnych poczynań przestrzeń artystyczną. Dla tych, którzy pamiętają ich poprzedni album – „Hesitation” z 2018 roku – nowa propozycja może być pewnym zaskoczeniem. Grupa znalazła się dziś w zupełnie innym miejscu, co naturalnie wynika z upływu czasu i zmieniających się realiów, w tym pandemii, która w wielu aspektach wywróciła nasze życie do góry nogami.

To właśnie w tym okresie powstał materiał na płytę „Under No Illusions” – nieco odmienną odpowiedź na progrockowe wydawnictwa ukazujące się w ostatnim czasie. Wyraźnie słychać tu obecność syntezatorów, momentami o nieco lekkim wydźwięku, który na szczęście nie wpada w banał ani przewidywalność. Kompozycje nie są ograniczone sztywnym formatem, co pozwala im zachować szeroki i świeży charakter. Dzięki temu trudno patrzeć na ten materiał jak na coś archaicznego.

Za aranżacje odpowiadają Krzysztof Malec (instrumenty klawiszowe, programowanie) oraz Leszek Jarzębowski (gitary), wspomagając się zaprogramowaną perkusją. Choć nie wpływa ona znacząco na odbiór materiału, pojawia się pytanie, jak brzmiałby album w pełni zrealizowany z żywą sekcją rytmiczną. Na szczęście nie umniejsza to poszczególnym numerom, które zostały pogłębione mrocznym klimatem, budzącym w nas poczucie niepokoju (przebojowe „It’s Making My Alive”).

Warto zwrócić uwagę na obecność gościa specjalnego – Piotra Galińskiego, którego partie gitarowe realnie wpływają na strukturę wybranych utworów. Mocniejsze akcenty wyraźnie wpływają na dynamikę całego albumu, nadając mu ciekawszej wymowy (soczyste solówki w „But Now I’m Falling”). Tym bardziej szkoda, że momentami brakuje nieco rockowego ciężaru, który jeszcze silniej uwydatniłby ekspresję tego projektu (nie do końca wykorzystany potencjał „What’s My Name”).

Za to zespół doskonale potęguje nastrój, eksponując wielowymiarowość pomysłów w obrębie jednej kompozycji (jeden z lepszych kawałków „They Control”). Świetnie odnalazła się w tym nowa wokalistka, Nika Redhard, która z dużą wrażliwością odczytuje progresję muzyczną, przez co jej głos w różnych momentach zmienia swoje oblicze. Jej interpretacje są często wyszukane, wręcz zjawiskowe – raz budujące napięcie, innym razem przekształcające utwór w melodyjną opowieść (jak w poruszającym „True”).

Noibla dobrze radzi sobie z łączeniem kontrastów – syntetycznego brzmienia z bardziej organiczną, gitarową projekcją. To właśnie ten balans tworzy progresywny charakter albumu, choć są chwile, w których chciałoby się usłyszeć kompozycje w jeszcze mocniejszym, bardziej zdecydowanym wydaniu.

Nie zmienia to faktu, że „Under No Illusions” to wartościowy materiał – spójny, dopracowany, a jednocześnie zaskakujący estetyką, która skutecznie wymyka się schematom. Album porusza emocje, wciągając słuchacza w lekko odrealniony, ale szczery świat, utkany z autentycznych doświadczeń i muzycznej wyobraźni.

Łukasz Dębowski

Progresywna odsłona twórczości. Noibla z albumem „under no illusion”

Leave a Reply