„Wciąż zakreślamy swoją pierwotną wrażliwość na słowa i dźwięki” – Art Komitywa [WYWIAD]

Muzyka na trzeciej płycie Art Komitywy jest mocniejsza niż na dwóch wcześniejszych albumach. O brzmieniach, tekstach, współpracy z nowymi muzykami, a także dalszych planach związanych z tym projektem opowiada lider całego przedsięwzięcia – Marcin Szyndrowski.

fot. materiały prasowe

Niedawno ukazał się trzeci album Art Komitywy. Jak go oceniasz na tle wcześniejszych dwóch płyt? Czy więcej jest w nim części wspólnych, czy jednak „Art Komitywa III”, to już zupełnie inny rozdział w Twojej działalności?

Wciąż zakreślamy tę swoją pierwotną wrażliwość na słowa i dźwięki. Przy każdym projekcie pojawiają się nowe osoby, które wnoszą do muzyki część siebie. Nie inaczej jest teraz. Częścią wspólną pozostają teksty bliskie poetyce Pawła W. Płócienniczaka. Zresztą autorstwa Pawła jest ich sporo na płycie. Nie chciałbym porównywać tej płyty do poprzednich, bowiem każda to stuprocentowy wkład osób zaangażowanych w proces twórczy. Każda jest dla mnie bardzo ważna i taka, jaką sobie założyłem.

Czy to, że nowy album jest bardziej gitarowy, można uznać za jakieś założenie? Kiedy zrodziła się koncepcja, która określa muzykę na tej płycie?

Po prostu większość numerów powstawała z założenia do motywów gitarowych, które stanowiły trzon piosenek. Więcej gitar wypływa z tego momentu chwili, która zaiskrzyła i spowodowała takie, a nie inne założenia koncepcyjne. Osobiście bardzo się z tego cieszę bo z pewnością więcej we mnie rocka niż elektroniki. Udało się fajnie połączyć te dwa światy i stworzyć album, z którego jesteśmy bardzo zadowoleni.

Tym razem współpracowałeś z Wojciechem Ferfeckim i Łukaszem Białkiem. Jak układała się Wasza współpraca i jak to się stało, że w ogóle na siebie trafiliście?

Szukałem ludzi do kolejnego projektu i poznałem tę dwójkę fenomenalnych muzyków. Wojciech Ferfecki muzyką zajmuje się od najmłodszych lat. Tak naprawdę w wieku 16 lat zaczął bawić się we własne składanie utworów. Muzyka towarzyszy mu od najmłodszych lat. W wieku 7 lat chwycił gitarę – tata nauczył go na niej grać. Dorastając towarzyszyły mu rytmy death metalu, metalu, grange’u, popu, muzyki elektronicznej, muzyki emo. Razem z Art Komitywą otworzył nowe ścieżki. Dowiedział się dużo o samym sobie. To jego pierwszy projekt kolaboracyjny. Art Komitywa otworzyła mu oczy na wiele rzeczy, na nowe ścieżki i dzięki nim wie, że może spełniać marzenia i iść do przodu coraz bardziej.

Z kolei Łukasz Białek zaczął od pisania tekstów i rapowania, ponieważ chciał przede wszystkim wyrazić swoje emocje, wyładować się i pokazać światu to, czego nie może pokazać w życiu codziennym. Codzienność często go przytłacza. Pisanie jest dla niego formą autoterapii, dzięki której może zrozumieć swoje błędy, swoją przeszłość oraz zrobić krok w przyszłość.

 

fot. materiały prasowe

Czy interdyscyplinarność, czyli łączenie ludzi z wielu kulturalnych dziedzin, wciąż można uznać za najważniejszą ideę Art Komitywy?

Myślę, że tak. Nie zamykamy się w hermetycznym środowisku dźwięków i słów. Staramy się tworzyć coś, co można łączyć z wieloma innymi dziedzinami sztuki.

Tym razem nie dostaliśmy jedynie tekstów głównego tekściarza – poety Pawła Władysława Płócienniczaka, bo na albumie pojawiają się także Twoje teksty. Skąd wzięła się Twoja potrzeba pisania?

Piszę od czasów liceum. Mam za sobą już literacki debiut i przygodę z muzyką. W Art Komitywie postawiłem wszystko na jedną kartę. Stąd też nie nazywam Art Komitywy zespołem. Raczej formacją, która z płyty na płytę zmienia swoje kształty i nie popada w rutynę i znudzenie.

Nowy album naszpikowany jest różnorodnością, zresztą w materiałach prasowych można przeczytać, że „Art Komitywa III” to mnóstwo szkiców, mnóstwo pomysłów, mnóstwo dźwięków, mnóstwo słów”. Czy wszystkie zebrane pomysły udało Wam się wykorzystać przy okazji tego albumu? A może planujecie jego kontynuację?

Zostało sporo pomysłów, które z pewnością będę chciał wykorzystać w najbliższym czasie. Propozycji już kilka jest więc z pewnością o Art Komitywie będzie jeszcze głośno.

W jaki sposób starałeś się scalić cały materiał, żeby pomimo wielu pomysłów był w miarę spójny, trzymał się pewnej odgórnej koncepcji?

Już podczas ogrywania materiału staraliśmy się, żeby muzycznie było blisko siebie. Starałem się również uzupełniać fenomenalne teksty Pawła własnymi tekstami bliskimi tematycznie z podejmowanymi przez niego historiami.

Singlem promującym ten album, do którego powstał teledysk, został utwór „EHE”. Czym ta piosenka jest na tle innych propozycji z tego albumu?

EHE to skrót od łacińskiej sentencji Errare humanum est.  Jest to utwór, który napisałem podczas studiowania w Opolu. Wróciłem do niego po wielu latach bo ma w sobie to coś, co musiałem z siebie już wyrzucić. Dorosłem do tego utworu.

Jako Art Komitywa jesteście zespołem, który także stawia na koncerty, czego potwierdzeniem był chociażby Wasz występ podczas Więc Wiec w Krotoszynie. Jak wspominacie to wydarzenie i jak wygląda odsłona koncertowa Waszego nowego albumu?

Każdy koncert jest dla nas czymś ważnym. Zderzenie naszej pracy z reakcjami słuchaczy to jest to, co chcemy robić. Nie ma nic piękniejszego niż docenienie naszej muzyki przez ludzi.

Co według Ciebie jest największą wartością tego albumu? Z czego najbardziej jesteś dumny, jeśli myślisz o utworach, które się na nim znalazły?

Każdy utwór opowiada jakąś historię, która jest nam bliska. Nie wyróżnię żadnego utworu, bo podobają mi się wszystkie numery z płyty. Najczęściej jednak w głośnikach puszczam „Przyszłą jesień” i „EHE”. Mają w sobie ciekawe smaczki.

 

fot. okładka płyty

Leave a Reply