Santabarbara – „The Best of Unreleased Hits” [RECENZJA]

Nasz ocena

9 maja 2024 ukazał się album “The Best of Unreleased Hits” zespołu Santabarbara. Zachęcamy do zapoznania się z naszą recenzją tego niezwykle ciekawego wydarzenia.

fot. okładka albumu

Recenzja płyty „The Best of Unreleased Hits” – Santabarbara (2024)

Choć pojedyncze single nie oddziaływały tak mocno, to w całym zestawie albumowym, ten materiał prezentuje się genialnie. To jakby ciągła opowieść, osnuta dużą dozą śmiałości. Mowa tu o nowej płycie „The Best of Unreleased Hits” zespołu Santabarbara, który czerpie z wielu gatunków muzycznych, tworząc własną wizję twórczości, wymykającej się jednoznacznej kategoryzacji. Od alt popu, po mocno zaznaczone syntezatory, gdzie kluczową rolę odgrywa analogowe brzmienie, aż po elementy wytrawnej alternatywy i „jazzujące” uwypuklenia harmoniczne stopione z elektronicznym tłem.

Jeżeli trudno zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi, wystarczy posłuchać, by wyczuć nieco odrealniony, czasem oniryczny, a przy okazji niezwykle kreatywnie ukształtowany wyraz artystyczny tej muzyki. I słychać to już w pierwszym na płycie utworze „Newport„, który jest mocnym, niezwykle intrygującym akcentem. To jakby band The Smile spotkał się z Tame Impalą i stworzył zupełnie inny projekt, który swoje korzenie zapuścił na tym albumie braci Pospieszalskich. Czy potrzeba nam lepszej rekomendacji?

Bardzo dobrze, zupełnie niestandardowo wypadają chwile zadumy („Niuan„), choć głęboki klimat odnajdziemy także w przystępniejszych, na swój sposób przebojowych momentach („Disco„). Można połączyć to z pewną unikalnością ich twórczości, bo za każdym kawałkiem kryje się wyrafinowanie, ale też duża otwartość na słuchacza. Panowie nie grają dla siebie, tworząc ponadgatunkową linię porozumienia z odbiorcą, który poszukuje tego rodzaju inklinacji muzycznych.

Przy tym grupa nie rezygnuje z piosenkowej swobody, choć ich propozycje wciąż połyskują kunsztem. Tak więc nie trzeba chodzić na łatwiznę, żeby nagrać świetny numer (powolny, ale jakże emocjonalny singiel „Spadam” z teledyskiem, w którym wziął udział aktor Tómas Lemarquis). Wiele w tym świeżości – co przemawia za przyzwoitą produkcją – ale też dopracowania związanego z technicznymi aspektami (za miks odpowiedzialny jest Michał Kurpicz, za mastering – Rafał Smoleń).

Warto jeszcze zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt, a mianowicie nie czujemy dysproporcji pomiędzy polskimi a angielskimi tekstami, co podnosi wartość całego wydarzenia. To nie jest aż tak oczywiste, jeśli chodzi o polski rynek muzyczny. Czasem warstwa liryczna u wielu zespołów wręcz na tym cierpi, a tutaj nie. Słowa doskonale uzupełniają się z dźwiękami, nie rodząc w tym temacie żadnych nierówności. Pomagają w tym interpretacje, a także melodyjnie snujący się wokal Szczepana Pospieszalskiego.

Dopracowanie każdego akcentu związanego z płytą „The Best of Unreleased Hits” budzi podziw. Santabarbara to nie nudnawo snująca się telenowela, ale zmyślnie zintegrowany kolektyw, który w nieprzypadkowy sposób czerpie z ponadgatunkowej nieskończoności artystycznej. A poza tym łatwo wyczuć, o co w tym wszystkim chodzi i to bez banalnego zrzynania z tego wszystkiego, co już gdzieś słyszeliśmy. To jeden z ważniejszych albumów tego roku. Warto, a może nawet trzeba sprawdzić.

Łukasz Dębowski

 

Santabarbara z podwójnym singlem “Newport” i “Poza mną”!

Leave a Reply