19 maja ukazała się solowa płyta Różanka, zatytułowana “Płyta krótkogrająca”. Album ukazał się pod naszym patronatem medialnym, a dziś prezentujemy naszą recenzję tego wydarzenia.
Recenzja płyty „Płyta krótkogrająca” – Różanek (2023)
Dotychczas funkcjonował w wielu różnych składach muzycznych, teraz powraca w solowej odsłonie. Mowa o Różanku, który postawił na autorski repertuar, niezwykle wymownie określający jego poszukiwania artystycznie. Na albumie „Płyta krótkogrająca” twórca zawarł kilka opowieści muzycznych, przepływających gdzieś pomiędzy subtelną elektroniką, żywym brzmieniem i popową swobodą. Do tego dochodzą inteligentne, zgrabne, czasem z dozą lekkiego uśmieszku – choć mówiące o rzeczach istotnych – teksty.
Chyba nigdy wcześniej Olek nie rozwinął swojej wyobraźni twórczej tak bardzo, jak na tym albumie, choć przecież artysta ma na koncie już kilka płyt, nagranych z własnym zespołem Chorzy oraz z innymi (od bandu Ludzie Mili po Piotra Cugowskiego). Biorąc pod uwagę jego wcześniejsze utwory, to miały one zawsze wydźwięk poetycki i były pełne fajnie uchwyconych myśli. Tym razem jest podobnie, a tematycznie Różanek odnosi się w nich do relacji międzyludzkich w sposób uniwersalny. Wokalista bawi się językiem, tworząc iskrzące emocjami, ale logiczne zestawienia słów, co potwierdza oryginalność jego tekściarskiej poezji („Nie chuć tędy„). Taki kunszt pisarstwa należy docenić, zresztą nie bez przyczyny korzysta z jego umiejętności sama (uwaga!) Joanna Kołaczkowska. Wystarczy posłuchać „Pożarów„, żeby wiedzieć o czym mowa („Inny w nas płynie walc, lecz mimo straconych szans i kiepskich kart, w talii wciąż czeka as, wciąż jakaś nuta w nas czysto gra”).
Krótkie historie, a szybko przyklejają się do świadomości, bo ostatecznie artysta jest dosyć konkretny, także od strony czysto muzycznej. W końcu dostaliśmy krótkie piosenki, z dosyć jasno określoną melodyką, podrasowaną głównie brzmieniem syntezatorowym, za które odpowiada producent muzyczny – Borys Sawaszkiewicz (czasem także współkompozytor). Stąd jest przejrzyście, ale z dawką delikatnej wytrawności, niepozwalającej zbliżyć się do komercyjnego banału. Jedną z najciekawszych piosenek jest podbity tnącą elektroniką „Carnegie Hall” (z klipem nagrodzonym na California Music Video Awards). Także bywa całkiem ciekawie od strony uzyskanego klimatu (całość podrasowana jest współczesnym sznytem) i błyskotliwie pod kątem przekazu.
„Płyta krótkogrająca” to tak naprawdę treściwa opowieść o nas samych podana w charakterystycznej, a przy okazji przystępnej formie (i nie jest to zarzut). Różanek podszedł do tych propozycji z dawką teatralnej elokwencji, mądrej interpretacji, ale też luzu. Dzięki czemu przykuwa uwagę sprawność poruszania się w takiej materii artystycznej. To niby muzycznie nic wielkiego, a daje sporo możliwości do własnego odnalezienia się w tych utworach. I o to chodzi. Stąd pewnie wzięło się jakże trafne hasło odnośnie płyty – „niby krótkogrająca, a w głowie się nie mieści”.
Łukasz Dębowski
Płyta może i krótkogrająca, ale w głowie się nie mieści. Różanek z solowym albumem!