Dawid Tokłowicz – „Own Path” [RECENZJA]

Nasz ocena

“Own Path” to debiutancka płyta Dawida Tokłowicza. Na album składa się 10 autorskich kompozycji. Cały materiał łączy nowoczesne brzmienie z tradycją muzyki jazzowej. Zapraszamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.

Recenzja płyty „Own Path” – Dawid Tokłowicz (2022)

To niesamowite, ile wyrafinowania i emocji może kryć się za pozornie lekką, nienabrzmiałą od zbędnych zabiegów strukturą muzyczną, gdzie elokwentne wykonania spajają tradycję ze współczesnym nurtem jazzowym. Wiele wątków przecina się na płycie „Own Path” Dawida Tokłowicza, ale odkrywanie tej twórczości nie jest kłopotliwe, bo nie dostrzeżemy żadnych dysproporcji pomiędzy różnymi jej elementami. I tylko chwilami niektóre motywy wydają się zbyt bezpieczne, co nie znaczy, że w emocjonalnej głębi nie potrafią poruszać swoją doskonałością kompozycyjną.

Ten album jest fonograficznym debiutem Dawida Tokłowicza, choć artysta został już wielokrotnie doceniony, będąc laureatem wielu prestiżowych konkursów (m.in. zdobył główną nagrodę wraz ze swoim kwintetem na Ogólnopolskim Przeglądzie Zespołów Jazzowych i Bluesowych Sax Clubu oraz został finalistą festiwalu Jazz nad Odrą). Absolwent Akademii Muzycznej w Poznaniu uczył się pod okiem wybitnych saksofonistów nie tylko z Polski. Zresztą skład jego zespołu jest także międzynarodowy (Rafał Sarnecki – gitara, Felix Robin – wibrafon, Aniel Someillan – kontrabas i Krzysztof Szmańda – perkusja). Staje się to istotne na tej płycie, bo nie dostrzeżemy typowych naleciałości związanych z jazzem europejskim, raczej dostaliśmy propozycje naładowane modern-jazzową swobodą, wynikającą z umiejętności przemieszczania się w różne, czasem odległe od siebie rejony.

Znajdziemy w tym jednak pierwiastek indywidualnego postrzegania muzycznego i wyłapywania klimatycznych niuansów, które budują lekką formułę poszczególnych utworów. Nie ma w tym przeładowania instrumentalnego, siłowania się z materią, a co za tym idzie zbędnego ulepszania całości przesadnie napastliwą improwizacją. Poszczególne kompozycje jakby same kształtują się w ciągle nowe kolaże dźwiękowe. Słychać w tym echa innych projektów Tokłowicza (Robin/Tokłowicz International Project), czasami dając Felixowi więcej miejsca, choć pewna zamiana „użytych narzędzi” następuje tu dosyć często i całkowicie naturalnie („Choose Your Own Path”). Dlatego pojawiające się chwilami zagęszczenie instrumentalne szybko odpuszcza, by znów przeobrazić się w coś zaskakująco odmiennego („Autumn Serenade”).

Łatwo dostrzec w tym dużą bezpretensjonalność, pewną łagodność brzmień, a jednocześnie niebywałą umiejętność uwypuklania różnych płaszczyzn muzycznych, także tych mniej współczesnych („Ballad O’Clock”). Wiodąca rola saksofonu gospodarza nadaje rytm całości, ale nie poprzez chęć wybicia się ponad innych muzyków, a z potrzeby podkreślenia waloru poszczególnych dźwięków („Eloignement”). Warto dodać, że Tokłowicz staje się przy tym piewcą klimatycznych pejzaży, które w świetnym wyważeniu kompozycyjnym wykraczają poza typowo jazzową stylistykę („Puesta de Sol”). Zwraca uwagę także dbanie o szczegóły, elokwentnie zaakcentowane niebanalnymi harmoniami („Furaha”) oraz wpuszczenie do poszczególnych utworów wiele powietrza, co wpływa na ogólną komunikatywność („Le Cygne”).

Budzi podziw wnikliwość Dawida Tokłowicza i indywidualny język, który udało mu się w jakiejś części zademonstrować na albumie „Own Path”, co w przypadku debiutu ma ogromne znaczenie. Dostaliśmy niemal wszystko, co taki projekt mógłby zaoferować poprzez frapujące ułożenie nowoczesności z tradycją. To doskonały zestaw kompozycji, który uwydatnia trafne ułożenie koniugacji artystycznych względem czystej emocjonalności.

Łukasz Dębowski

 

fot. Kuba Piechnik

Leave a Reply