Nowy utwór bydgoskiego zespołu Alhena nosi tytuł “Nemesis 2.0”. To doskonała propozycja dla fanów rockowo-metalowego brzmienia. Z okazji premiery tego singla, mieliśmy okazję zadać zespołowi kilka pytań.
fot. materiały prasowe
„Nemesis” to pierwsza oficjalna odsłona nowego rozdziału w twórczości zespołu Alhena. Czy ten utwór należy uznać za kontynuację tego, co wcześniej tworzyliście? Czy raczej to Wasz zupełnie nowy etap?
Piotr Grugel: A czy jedno musi wykluczać drugie? Samo Nemesis jest de facto jednym z pierwszych utworów skomponowanych w Alhenie. Jego pierwsza wersja znalazła się na pierwszej EPce zespołu wydanej w 2011 roku. Jednak nietrudno zauważyć, że ta ostatnia odsłona jest mocno inna, dojrzalsza, bardziej dopracowana i brzmiąca zupełnie inaczej, bardziej nowocześnie niż jej pierwowzór, czy cokolwiek dotychczas wydanego przez Alhenę, włącznie z naszą ostatnią płytą. Co najbardziej istotne, na potrzeby teledysku utwór został nagrany na nowo i w zupełnie innym składzie, co niezwykle go wzbogaciło. Nowy wokal, partia skrzypiec, dodatkowe solówki gitarowe czy klawiszowe. Ale to nadal Alhena. Dlatego z jednej strony jest to jakieś nawiązanie do naszych korzeni, ale jednocześnie pokazujemy, że jesteśmy w zupełnie innym miejscu, dalece odległym od tego, w którym byliśmy wtedy. Z kolei co do nowego materiału, to owszem, jest on również wyraźnie inny, kompozycyjnie znacznie dojrzalszy od wszystkiego, co można było usłyszeć od nas do tej pory, włącznie z tym ostatnio wypuszczonym singlem. Bo zwyczajnie ewoluujemy, rozwijamy się, idziemy naprzód, co słychać w naszych kolejnych dokonaniach.
Dominika Kapuśniak: Osobiście uważam, że dla mnie ten utwór zapoczątkował nowy etap. Etap, który wyznaczył mi drogę muzyczną, na której wiem, że chcę pozostać i ciągle odkrywać więcej. Było to dla mnie także sprawdzenie się pod wieloma względami. Zdaję sobie sprawę, że dla zespołu jest to już któraś z kolei odsłona tego utworu, tylko tak jak Piotr wspomniał, z każdym nowym wydaniem tejże piosenki jest to coś dojrzalszego, wzbogaconego o nowe pomysły, instrumenty. Utwór nabrał na kolorycie w całokształcie i finalnej wersji. Alhena cały czas się rozwija i idzie do przodu, więc to jest kontynuacja tego, co było z wprowadzeniem do utworu czegoś nowego, co w efekcie jest z dużą korzyścią dla zespołu.
Na ile ten utwór staje się reprezentatywny dla tego, co dalej będziecie tworzyć? Czy ten singiel wyznacza to, co znajdzie się na Waszym nowym albumie?
Piotr: Jeśli chodzi o sferę samych kompozycji, to na to pytanie chyba częściowo odpowiedziałem przed chwilą. Tylko, że jeśli mówimy o nowym albumie, to tak naprawdę mowa jest o wielu aspektach, nie tylko o kompozycjach. Bo mówimy również o brzmieniu, które u nas również znacząco ewoluowało. Ale to jak zabrzmi nowa płyta, zależy również od studia, które wybierzemy, od umiejętności i przyzwyczajeń realizatora i od tego, na ile obrazowo przekażemy mu to, co chcemy w rezultacie osiągnąć. Więc jeśli wrócimy do postawionego pytania, czy ten singiel wyznacza to, co znajdzie się na naszym nowym albumie, to z pełnym przekonaniem odpowiadam, że nie. <śmiech>
fot. materiały prasowe
Czy można powiedzieć, że za utworem „Nemesis” kryje się konkretne przesłanie? I w jaki sposób szukaliście przestrzeni muzycznej, która będzie w stanie zobrazować przekaz towarzyszący temu singlowi?
Piotr: Tekst autorstwa Marty, byłej wokalistki Alheny, jest chyba dość dosłowny, więc raczej nie doszukiwałbym się tu drugiego dna. Przynajmniej ja nie dostrzegam literackiej paraboli. A Ty, Dominika?
Dominika: Mimo tego, że nie jestem autorką tekstu i linii wokalnej, utożsamiam się z tym utworem. Tak, tekst jest dosłowny, więc nie ma miejsca na metafory, jednak podoba mi się ten przekaz. Bazując na własnych wspomnieniach, mogłabym śmiało dopasować osobę, której zadedykowałabym tę piosenkę. <śmiech> Dlatego też emocje, które przekazuję w mimice, w ruchach, w głosie, czy w gestach, są jak najbardziej prawdziwe i bliskie mojej duszy.
Czy to prawda, że „Nemesis” był początkowo utworem instrumentalnym? Co przemawiało za tym, żeby kompozycja dostała pełniejszą formę dzięki dodaniu wokalu?
Piotr: Tak, to prawda. Na wspomnianej wcześniej EPce był to numer instrumentalny. A co spowodowało, że już nie jest? Naturalna ewolucja. Pamiętam, że jak ileś tam lat temu graliśmy koncert w Radio PiK, to Nemesis był po raz pierwszy wykonany z wplecionymi wokalizami. Nieco później powstał do niego tekst i linia melodyczna, co można było usłyszeć na albumie “Breaking the Silence… …by Scream”. Z kolei jego teledyskowa odsłona jest mocno inna, ale to już na pewno ostatnia forma Nemesis. <śmiech>
Jak w ogóle rodzą się Wasze pomysły na nowe utwory? Czy najpierw pojawia się jakieś założenie względem melodii, a później dochodzą kolejne elementy instrumentalne, które wzbogacają kompozycję? Czy macie jakiś wypracowany system tworzenia?
Piotr: Trudno nazwać to utartym systemem. Metod tworzenia jest tyle, ile osób przewinęło się przez szeregi Alheny. Ale nie ma jakiegoś jednego dominującego kompozytora. Czasem ktoś zaczyna grać jakiś motyw, czy to wymyślony wcześniej, czy spontanicznie, pozostali coś do tego dogrywają, praca zaczyna się posuwać. Często zaczyna się od rozsypki motywów, które próbujemy zaaranżować. Nagrywamy pomysły, słuchamy ich poza próbami i nad niektórymi rzeczami pracujemy w domu. Czasem dobre pomysły rodzą się właśnie w domowym zaciszu, podczas słuchania takiego nagrania w zupełnie innych warunkach, innym skupieniu czy po prostu w poczuciu relaksu. Czasami jakiś nagrany motyw nie zostaje wykorzystany i szukając inspiracji później, przesłuchujemy starsze nagrania z tymi niewykorzystanymi, no i coś zaczyna pasować. Zdarzało się, że po takim powrocie jakiś nowy numer po prostu się z nas wysypał. Myślę, że na zadane przez Ciebie pytanie, każdy członek zespołu odpowiedziałby nieco inaczej.
Dominika: Dokładnie, jest to sprawa indywidualna, ponieważ każdy z nas ma inny system pracy nad nowymi projektami. Inni potrzebują totalnego spontanu, chaosu i dzięki temu wpadają na coś nowatorskiego. Ja lubię pracować na szkielecie, danej już jakiejś bazie. Sądzę, że jeśli pracujemy nad czymś nowym, to każdy z nas, jako pojedyncze ogniwo scalające Alhenę, powinien zaproponować coś od siebie, szukać własnej przestrzeni, bo przy swoim czujemy się najpewniej i każdy musi dobrze czuć się w swoich partiach. Dlatego propozycje i burza mózgów są istotne w procesie tworzenia. Musimy inspirować się wzajemnie.
fot. logo zespołu
Ważnym elementem wydaje się dodanie partii skrzypiec, za które odpowiada wokalistka Dominika Kapuśniak. Skąd pomysł na takie wzbogacenie instrumentalne tego utworu?
Dominika: Ten instrument, przez swoją specyfikę, do utworów z nieco większym pazurkiem dodaje miękkości i fajnego kontrastu między tym co ostrzejsze, a tym co delikatniejsze. Skrzypce, według mnie, dodały Nemesis pewnego blasku. Przez to, że cała twórczość Alheny skupia się na malowaniu dźwiękiem, bajkowości, wylewaniu wrażliwości, skrzypce były tutaj brakującym elementem, nieskromnie mówiąc. <śmiech> Każdy z nas tę wrażliwość ukazuje w inny sposób, ale łączy nas podobne myślenie i podejście do muzyki.
Co według Was jest największą wartością „Nemesis”? Za co lubicie ten kawałek, że zdecydowaliście się go pokazać jako pierwszy singiel?
Piotr: Tu nie chciałbym wypowiadać się w imieniu całego zespołu, ale osobiście Nemesis nie jest moim ulubionym utworem. <śmiech> To oczywiście nie odbiera niczego samemu Nemesis, który jest bardzo dobrą kompozycją. A to, że właśnie do niego zrealizowano teledysk, było może nie tyle przypadkiem, co zbiegiem kilku okoliczności. Przede wszystkim pojawiła się okazja zrealizowania klipu, ale zdjęcia musiały odbyć się szybko, dosłownie na dniach. A tak się złożyło, że od czasu nagrania płyty byliśmy po pewnych roszadach personalnych, więc nie mieliśmy żadnego nowego nagrania studyjnego w obecnym składzie, zwłaszcza z nową frontmentką. Dodatkowo, dla urozmaicenia formy, jakoś w tym czasie przyjęliśmy na pokład drugiego gitarzystę. Bartek dopiero uczył się materiału koncertowego i wymyślał swoje partie, solówki i wartości dodane. Nie pamiętam szczegółów, ale wybór na Nemesis padł chyba m.in. z takiego powodu, że po prostu był to pierwszy utwór, który został w całości przygotowany po jego przearanżowaniu i po wspomnianych roszadach. Nagranie w studio było trochę szaloną akcją, ale przebiegło bardzo sprawnie. Ślady perkusji i jednej gitary były już nagrane na potrzeby płyty “Breaking the Silence… …by Scream” i z nich skorzystaliśmy, co pozwoliło nam skrócić czas realizacji nagrania i miksów utworu. Pozostali, nowi członkowie, nagrali w studio swoje partie w zasadzie jednego dnia. Pomimo tego „szaleństwa”, efekt bardzo nas zadowolił, a w połączeniu z wizją, nawet nieco przerósł nasze oczekiwania, bo w ostatnim czasie Nemesis “zażarło”. <śmiech> Muszę tu też powiedzieć, że nasz nowy materiał, który znajdzie się na kolejnej płycie, będzie na pewno znacznie dojrzalszy i dużo bardziej nowoczesny, dlatego jestem pewien, że zrobi jeszcze więcej pozytywnego zamieszania. Zresztą, niebawem sami się o tym przekonacie.
W jaki sposób szukaliście pomysłu na teledysk do tego singla?
Piotr: Teledysk swoją częścią – nazwijmy to – fabularną, nawiązuje do tekstu utworu. Chodziło o to, aby pokazać pewne emocjonalne uwikłanie, spętanie, a jednocześnie nadać temu pewną dozę artystycznego wyrazu. Stąd obecność Michała i żonglującej ogniem Martyny w roli aktorów. Natomiast cała reżyseria to robota Rafała z ekipy 1025.pl, który ma niesamowite wyczucie kadru i szczerze polecam do tego typu współpracy.
Dominika: Dokładnie, miało być mrocznie i emocjonalnie, trochę agresywnie. Obecność Michała i Martyny świetnie zobrazowała przekaz, który był zawarty w piosence. Bardzo podoba mi się to, w jaki sposób aktorzy oddali te towarzyszące utworowi uczucia i klimat. Zemsta. Gra na emocjach. Wszystko to dodało smaku. Spokój na twarzy Martyny przyprawia mnie o dreszcze. Słodka zemsta. Tak… to coś, co lubię. <śmiech>
Jak z perspektywy czasu patrzycie na Wasze wcześniejsze dokonania, szczególnie w odniesieniu do nowych propozycji?
Piotr: Stary materiał nadal jest grany na koncertach, choć w nieco innej formie niż ta, którą nasi fani znają z nagrań płytowych. Bo jak już wspominałem, wszyscy muzycznie wciąż się rozwijamy, ewoluujemy i doskonalimy. Z kolei nowy materiał również ogrywany koncertowo i jest on na pewno sporym krokiem naprzód, ale zawsze będzie – że tak to nazwę – Alhenowy. Nie zaczniemy nagle grać popu czy rapu. <śmiech> Zawsze będziemy grupą rockowo-metalową, a oba te określenia, rock i metal, mogą być naprawdę bardzo, bardzo szeroko rozumiane.
Dominika: Moim zdaniem jest coś, co zawsze będzie nieodzownym elementem łączącym twórczość Alheny. To ten magiczny pierwiastek, który pojawia się w każdym utworze. Ja właśnie tak odebrałam muzykę zespołu, kiedy po raz pierwszy miałam okazję ją usłyszeć. Jest dużo urokliwych motywów, pięknych i nietypowych łączeń harmonicznych. Wszystko to sprawia, że jesteśmy wyjątkowi w tym gatunku. Dlatego, tak jak mówi Piotr, zawsze będziemy grupą rockowo-metalową. A co za tym idzie? Przekonajcie się sami.
Jakie są Wasze najbliższe plany artystyczne? Czy można powiedzieć, że rok 2023 będzie należał do Alheny?
Dominika: Dążymy do tego, aby tak się stało. Wspólnymi siłami walczymy i nie poddajemy się. Jesteśmy głodni grania i potrzebujemy tego. To nas buduje i zacieśnia więzi. Nasz plan to realizacja nowego materiału, promocja i koncerty, na których będziemy mogli się pokazać.
Piotr: Nie ograniczajmy się tylko do roku 2023. Plany są dużo bardziej dalekosiężne. I być może rzeczywistość niektóre z nich zrewiduje, ale tak, rok 2023 na pewno będzie należał do Alheny.
Ważną częścią Waszej działalności są koncerty, na których można usłyszeć także nowe utwory. Jak dziś wyglądają koncerty Alheny i w jaki sposób łączycie Wasze wcześniejsze dokonania z nowymi propozycjami?
Dominika: Łączymy je w sposób naturalny. Od kiedy jestem w zespole, miałam możliwość dodania do paru piosenek kilku propozycji wokalnych i skrzypcowych. Utwory, które już miały swoją pierwszą odsłonę zostały całkowicie zmienione w nawiązaniu do tekstu i linii wokalnej. W rezultacie otrzymaliśmy to, co chcieliśmy. Uważam, że trzeba odkrywać, szukać, błądzić i inspirować się, innymi słowy cały czas pracować.
Piotr: Dodam tylko, że zarówno stary, jak i nowy materiał jest mocno zróżnicowany. Staramy się, aby w miarę możliwości utwory nie były do siebie podobne, żeby każdy z nich był wyraźnie inny. Tym samym wprowadzanie nowego materiału na koncert odbywa się bardzo naturalnie, by nie rzec, samoczynnie. <śmiech>