Grejs Bellezza zajmuje się muzyką od wielu lat, a myśli muzycznie od kiedy pamięta. Dotychczas poznaliśmy jego dwa utwory – „Wnętrze” i „Jasna strona dialogu”. Zapraszamy na nasz wywiad z artystą.
fot. materiały prasowe
Dotąd poznaliśmy Twoje dwa odmienne utwory – „Wnętrze” i „Jasna strona dialogu”. Który z nich jest bardziej reprezentatywny dla tego, co dalej będziesz tworzył?
Zasadne pytanie na początek. Mogę powiedzieć, że zarówno „Wnętrze”, jak i „Jasna strona dialogu” określają moje rozumienie muzyki. Tworzenie postrzegam jako wolność absolutną, nie stawiam niepotrzebnych granic i chciałbym dbać o swobodę. Mam mnóstwo muzycznych kompozycji, z którymi mierzę się na co dzień. Bardzo często są to mieszanki gatunków. Chciałbym o tym pamiętać stawiając kolejne kroki, by prezentować piosenki z serca, piosenki, które czuję. Utwór jest wielokrotnie chwilą, a Grejs Bellezza, jak każdy miewa chwile różne, lotne i ulotne. Czasami mam ochotę coś powiedzieć, czasami zaśpiewać, a czasami potańczyć. Niech tak pozostanie.
Utwór „Wnętrze” ma ciekawą, dosyć nietypową konstrukcję. Zaczyna się spokojnie, później nabiera rozpędu. Co było dla Ciebie najważniejsze, żeby pokazać w tym utworze od strony muzycznej?
Przede wszystkim muzyczność. Wpadającą w ucho melodię, chwytliwy początek i mieszankę delikatności z odwagą. Myślę, że finalnie udało się to zrobić i płynnie przeszliśmy z nostalgicznej ballady do utworu, w którym można potupać nóżką. Ta piosenka miała kilka wersji, ale naprawdę cieszę się, że ostatecznie pozostaliśmy przy pierwotnych melodiach. Czasami warto wierzyć w pierwsze uczucia, które jednak na etapie tworzenia potrafią się chwiać. Wygrała cierpliwość.
W jaki sposób w ogóle szukasz brzmienia, które będzie dla Ciebie ciekawe? Czy w przypadku nowych utworów, można w ogóle mówić o jakichś inspiracjach muzycznych, które rzutują na to, co nagrywasz?
Oczywiście, inspiracje się zdarzają, natomiast są to bardziej bodźce, które później nakręcają do stworzenia czegoś nowego. Czasami jest to akord, czasami fragment tekstu, czasami podróż, czasami scena życia. Nigdy nie wiem, co może być następne. Generalnie wszystko i tak zamyka się na końcu w nowej melodii. W moim przypadku jest to bardzo nieokreślone i intuicyjne. Równie dobrze mogę mieć ochotę na granie np. epki z melodic techno. Zrobię to, jeżeli nadejdzie taki bodziec. Słucham „Wnętrza” dosłownie i na co dzień.
“Wnętrze to piosenka melodii o duchowości i naszych wewnętrznych pasjach”, co pokazuje też klip do tego utworu. Na ile Twoje pasje, a przede wszystkim podróże mają wpływa na to, jak odbierasz muzykę?
Myślę, że bardzo. Zazwyczaj wiążę podróż z poznaniem, przełamaniem bariery i dotknięcie czegoś nowego. To tak jak z każdym nowym utworem. Dzięki podróżom mogę „budować mosty” wokół mnie i choć nie zawsze jest to możliwe w 100%, to i tak staram się o tym pamiętać. W klipie do „Wnętrza” są fragmenty wspaniałego wieczoru, jaki spędziłem wspólnie z moją dziewczyną na Dominikanie. Był to zupełnie nieturystyczny czas, nieturystyczna knajpa w oddalonej od centrum części miasta. W barze byliśmy tylko my i kilkoro Dominikanów, z którymi graliśmy w domino, tańczyliśmy bachatę i oglądaliśmy ważny mecz reprezentacji Dominikany w baseball. To jedna z tych chwil, które zostają na długo, a twarze tamtych osób nie zostaną nigdy zapomniane.
Kto oprócz Ciebie miał największy wpływ na to, jak prezentuje się ten singiel? I jak trafiłeś na Agis, która wspiera Cię wokalnie w utworze „Wnętrze”?
Na pewno obecność Agis nadała sznyt pierwszej części utworu. Od tego się zaczęło. Pamiętam, jak przyszła do mojej kawalerki na warszawskiej Pradze i zaśpiewała swoje zwrotki. Kilka godzin później wylądowałem nad Wisłą i napisałem moją zwrotkę. Takie wieczory chciałoby się powtarzać w nieskończoność.
„Wnętrze” miało w swoje coś wyjątkowego. Tam wszystko od początku pasowało. Zarówno Agis, jak i ja wstrzeliliśmy się z melodią od pierwszego take’a. Tekst „Wewnątrz mogę znaleźć jedyny znak, z wnętrzem mogę zatracić się, zatracić się tak” powstał w trakcie nagrywania w kilka minut. Wtedy zaiskrzyło ostatecznie, a każda nowa iskra wniosła konkret do piosenki. Samą Agatę znałem już wcześniej przez moich znajomych i jedna z bliskich mi osób podsunęła pomysł wspólnego zaśpiewania. Szach i mat. Siadło i zostało już z nami na zawsze.
fot. materiały prasowe
Co według Ciebie jest największą wartością utworu „Wnętrze”? Za co lubisz ten kawałek, że zdecydowałaś się nim oficjalnie zadebiutować?
Lubię go za to, że jest po prostu dobrą piosenką, że ma w sobie skromność i odwagę jednocześnie. Jest szczera i osadzona w bardzo konkretnym momencie mojego życia. Cieszę się, że zrobiłem tam bardzo nieoczywisty i zaskakujący drop.
Inną odsłoną Twojej twórczości jest utwór „Jasna strona dialogu”, w którym wspiera Cię wokalnie Karolina Włodarczyk. Co było dla Ciebie najważniejsze jeśli chodzi o tekst do tego utworu, który wydaje się ważną częścią całości?
Przestrzeń, do której możesz dopisać własną historię. Możesz mieć inne przeżycia, ale elastyczność metafory pozwoli na dopowiedzenie swoich przeżyć. „Jasna strona dialogu” pierwotnie miała nie mieć śpiewanego refrenu w wersji, którą znamy. Planowałem zrobić historię w formie mówionej, opowieści od deski do deski, ale pewnego wieczoru, gdy mocno grzebałem w aranżacji wpadła mi do głowy nowa melodia. Od razu wiedziałem, kto może ją zaśpiewać. Karolina świetnie odnalazła się w samej piosence i zaczarowała w teledysku. Współpraca z nią jest świetną przygodą i mega doświadczeniem.
Czego możemy spodziewać się po Twojej płycie, nad którą być może pracujesz? Czy masz już pomysł na większość piosenek, które się na niej znajdą?
Nie chcę składać deklaracji. Myślę, że na dłuższą opowieść przyjdzie odpowiedni czas. Niekoniecznie płyta jest moim celem samym w sobie. Przekazywanie wartościowych rzeczy jest najważniejsze. Obserwuję artystów z całego świata, mam na myśli bardziej video content niż muzykę i marzy mi się, aby za jakiś czas z kilkoma osobami ze świata stworzyć wspólnie coś niestandardowego w klipie. Zobaczymy, czy to się uda.
Czym Twój projekt muzyczny odróżnia się od tego, co możemy usłyszeć w podobnych gatunkach na polskim rynku muzycznym? Czy zależało Tobie na tym, żeby nie powielać już pewnych schematów i czy w ogóle jest to możliwe?
Wszyscy słuchamy bardzo dużo muzyki i na pewno często będziemy porównywani do tego i tamtego twórcy, ale staram się na to nie zwracać uwagi. Myślę, że nie znajdziemy w internecie dwóch takich samych utworów jak „Wnętrze” i „Jasna strona dialogu”. Z mojej perspektywy to w zupełności wystarczy. Idę dalej.
Czy zdążyłeś się już spotkać z jakimiś zaskakującymi dla Ciebie opiniami na temat swojej twórczości?
Tak. Najbardziej cieszą mnie komentarze, które są spójne z ogólnym pomysłem na utwór. Otrzymywałem wiadomości, że „Wnętrze” było przyjemnością dla czyjejś duszy, otworzyło tą osobę na coś nowego. Z kolei w „Jasnej stronie dialogu” jeden z dziennikarzy wychwycił sprawnie źródło jednego zdania, które jest parafrazą Miłosza. Zrobił to tak zaskakująco precyzyjnie, że szczena mi opadła, ale od początku wiedziałem, że akurat ta piosenka trafiła w tym przypadku w nieprzypadkowe ręce.
Jakie są Twoje najbliższe plany artystyczne? Na czym się teraz skupiasz przede wszystkim? Czy jest to komponowanie, pisanie tekstów, a może szkolenie wokalne?
Cieszyć się tym co mam i próbować wszystkiego w odpowiednich proporcjach. Pięknie powiedziała kiedyś Agnieszka Holland w rozmowie z Andrzejem Wajdą w kontekście jednej z ich wspólnych historii – ”Chciałam przywrócić życiu ludzkie proporcje”. Mocno mnie prowadzi to zdanie. Ludzkie proporcje postrzegam jako harmonię życia.
A wracając stricte do spraw muzyki i codzienności tworzenia to regularnie chodzę na zajęcia wokalne i rozwijam warsztat z Agatą Barwinek-Bembinow. Uwielbiam to robić. Takie chwile bardzo poszerzają horyzonty, oswajają myśli i emocje z ciałem. Dzięki śpiewaniu mogę wziąć głębszy oddech, oczyścić dzień. Warto to robić nawet profilaktycznie, co polecam każdemu. Śpiewać może każdy, życie to taniec i śpiew, a czasami bardzo łatwo o tym zapomnieć, więc pamiętajmy i śpiewajmy. Pod prysznicem, na spacerze, w samochodzie i we śnie. Niech nas niesie melodia życia, a reszta się dostosuje.
Na koniec muszę zapytać o pseudonim artystyczny. Kim jest Grejs Bellezza? Skąd wziął się pomysł?
Przede wszystkim chciałem, aby pseudonim był bliski mojemu sercu i niósł wrażliwość. Grejs pochodzi od angielskiego „grace”, czyli łaska, a łaska to moje prawdziwe imię, tłumacząc z łaciny.
Teraz zagadka dla ambitnych: zgadnij jak mam naprawdę na imię? Ha!
Po drugie jestem trochę sajko fanem dźwięków języka włoskiego, dlatego musiałem jakoś dać temu ujście w ksywie. Grejs Bellezza, a więc w wolnym tłumaczeniu: łaska piękno stało się częścią mnie i „zarezonowało”, tak jak chciałem.
Grejs Bellezza feat. Agis prezentuje utwór “Wnętrze” [RECENZJA]