Kolejna odsłona Olsztyn Green Festival przeszła już do historii. Podczas trzydniowego festiwalu wystąpiło kilkudziesięciu polskich artystów, m.in. Ralph Kaminski, Kaśka Sochacka, Artur Rojek, Mrozu, Baranovski, Fisz Emade Tworzywo i Kult.
Kolejna edycja Olsztyn Green Festival odbyła się w dniach 12, 13, 14 sierpnia 2022 roku w jednym z najbardziej malowniczych miejsc na mapie festiwalowej w Polsce, czyli nad jeziorem Ukiel. Wyjątkowość miejsca miała niebagatelny wpływ na odbiór wybranych występów, szczególnie tych artystów, występujących chociażby podczas zachodu słońca (Maria Peszek, Ania Karwan). To sprawiło, że ich muzyka zyskała na przekazie, a w przypadku piosenkowych propozycji Ani Karwan – także wyraźniejszego nasycenia emocjonalnego. Nic tak w końcu nie działa na wyobraźnię, niż rozbrzmiewające dźwięki utworów ulubionego artysty w tak wyjątkowych okolicznościach.
fot. Łukasz Dębowski
O ile można doczepić się do doboru repertuaru Ani Karwan (wokalistka wciąż śpiewa chociażby „Aleję gwiazd”), to już do samego wykonania poszczególnych propozycji nie należy mieć żadnych zastrzeżeń („Słucham Cię w radiu co tydzień”). Wkrótce ukaże się drugi album artystki, więc jej repertuar koncertowy także zyska na znaczeniu.
Natomiast druga ze wspomnianych pań, czyli Maria Peszek to wyrafinowanie, charyzma, siła przekazu, kreacji i uderzenia słowem. Właściwie żadne stwierdzenia nie są w stanie wyrazić jej zaangażowania i perfekcjonizmu. A jeśli jeszcze za tym idzie bezpośredni, jakże celnie skonstruowany komunikat, to otrzymujemy wszystko, co najlepsze. Dlatego podczas jej występu publiczność natychmiast reagowała bardzo żywiołowo.
Na wyróżnienie zasługuje także koncert Ralpha Kaminskiego, występującego trzeciego dnia festiwalu z zupełnie nowym repertuarem. „Bal u Rafała” to doskonale przygotowane przedstawienie, które ogląda się i słucha od początku do samego końca. Zabawa formą, nawiązania do lat 80., vintage’owe brzmienia syntezatorów, ale także stroje z minionych dekad sprawiły, że całość zyskała na wartości. I jeśli nawet można czepiać się jakości poszczególnych kawałków z nowej płyty (wkrótce premiera), to każdy z nich w nieco teatralno-dancingowej odsłonie wybrzmiewał pełniej, a przez to bardziej przekonująco („Krystyna”, „Duchy”). Do tego bonus w postaci lektora i nowej wersji „Już nie ma dzikich plaż” uzupełnił całą doskonale przygotowaną konwencję.
Publiczność została porwana także przy godzinnych występach Mroza, Baranovskiego i – co ciekawe – Kultu (oni grali znacznie dłużej), na który przybyło wielu fanów zespołu, prawdopodobnie będących pierwszy raz na tym festiwalu. Jednak trzeba być uczciwym, nie wszystkie utwory grupy Kazika Staszewskiego były należycie wykonane – słyszalne problemy z dykcją zakłóciły odbiór całości. Wydawać się mogło, że to nie jest najwyższa forma Kazika, choć od strony muzycznej dostaliśmy niewątpliwe zawodowstwo.
Za to zespół Mroza porwał publiczność do zabawy właściwie już przy pierwszej piosence i jego wykonaniom nic nie można zarzucić. Energia, nawiązywanie kontaktu z publicznością, świetna realizacja – wszystko odbyło bez zastrzeżeń.
Całkiem dobrze zapowiada się Zalia – wokalistka jest tuż przed wydaniem debiutanckiego albumu. Jej koncert był nacechowany spontanicznością, młodzieńczą energią i pozytywnym przekazem (na uwagę zasługuje jej dobrze przygotowany zespół). Natomiast w przypadku będącego na początku drogi artystycznej Marcina Maciejczaka, najlepsze jeszcze przed nim. Widać było, że młody wokalista potrzebuje większego obycia ze sceną. Za to coraz lepiej radzi sobie Natalia Szroeder, której nic nie można zarzuć. Istotniejszy repertuar (udany album „Pogłos”) przełożył się na ciekawszy występ na żywo.
Niestety u Darii Zawiałow widać było zmęczenie. Za to u Igo łatwo zauważyć, że artysta rozwija się w ogromnym tempie, dzięki czemu jego koncert był potężną eksplozją dźwięków i emocji. Klasę jak zwykle pokazali Fisz Emade Tworzywo, ale również niezawodna Kasia Lins i czarująca pięknymi dźwiękami Kaśka Sochacka. Rozczarowała jedynie Julia Wieniawa, która nie była w stanie przykuć uwagi widzów na dłużej, pomimo jej całkiem udanej płyty „Omamy”.
Cieszy fakt, że formuła Olsztyn Green Festival została w pełni ukształtowana. Jedynie, co można urozmaicić, to dobór artystów, bo wielu z nich wystąpiło tam już kolejny raz. A przecież polska muzyka jest jeszcze bardziej różnorodna, a przez to niezwykle ciekawa.
Łukasz Dębowski
Doskonałą recenzja. Do zobaczenia za rok