Cleo – „VinyLOVA” [RECENZJA]

Nasz ocena

20 maja w sklepach pojawił się długo oczekiwany album CLEO zatytułowany „VinyLOVA”. Prezentujemy naszą recenzję tego wydarzenia.

fot. okładka albumu

Recenzja płyty „VinyLOVA” – Cleo (Musicom, 2022)

Nowy album Cleo zatytułowany „VinyLOVA” to głównie zabawa konwencją. Wokalistka sięgnęła po vintagowe brzmienie, by okrasić je odrobiną przebojowości, ale przede wszystkim solidną porcją współcześnie wyprodukowanego popu. W tych piosenkach jest wiele świeżości, polotu, ale także pozytywnego wydźwięku, który doskonale sprawdzi się w rozgłośniach radiowych.

Miały być dwie siostrzane płyty, jednak od premiery „SuperNOVEJ” minęło już wiele miesięcy i nowy album stał się osobnym rozdziałem w twórczości artystki. Pandemia pokrzyżowała wiele planów, dlatego „VinyLOVA” ujrzała światło dzienne dopiero teraz.

Nie da się ukryć, że Cleo nie ucieknie daleko od swoich zapatrywań muzycznych, choć jak zwykle przemyca w piosenkach kilka smaczków, które ciekawie rozbłyskują na tle całości. Dlatego zamiast skupiać się wyłącznie na przebojach, które można było usłyszeć, nie będąc nawet fanem wokalistki („Bratnie dusze” z Dawidem Kwiatkowskim i „Za krokiem krok„), warto zwrócić uwagę na te mniej wyeksponowane propozycje. A do nich należy soulowa piosenka „Obejmij„, w której Cleo mogła pokazać pełnię swoich możliwości wokalnych. To jednocześnie najwolniejsza kompozycja na płycie, bo tym razem artystka całkowicie zrezygnowała z ballad na poczet wyłącznie pozytywnych dźwięków.

Stąd obok rasowego disco z lat 80. („Poplątanie„) dostaliśmy lekkie, popowe piosenki, a w dwóch z nich usłyszymy samą Marylę Rodowicz, której Cleo jest fanką od dziecka. Jeżeli dodamy do tego stylowy numer nawiązujący w podtekście do lat 60/70., to rodzi się całkiem konkretny zestaw przyzwoitych utworów („Mniej znaczy więcej„).

VinyLOVA” to wciąż muzyka skierowana do określonej grupy odbiorców, ceniących sobie proste kompozycje, wypełnione stylowym brzmieniem, niewychylającym się nadmiernie poza jasno określoną muzykę pop. Czy to źle? Przecież nie zawsze w muzyce chodzi o głębokie doznania, ale też o zabawę, którą Cleo sprawnie nam serwuje. Tym bardziej, że całość została zrealizowana na wysokim poziomie. Nic dodać, nic ująć.

Łukasz Dębowski

 

“Muzyka powinna być ucieczką przed tym, co nas otacza” – CLEO [WYWIAD]

Jedna odpowiedź do “Cleo – „VinyLOVA” [RECENZJA]”

Leave a Reply