12 maja 2022 to data premiery nowej płyty poznańskiego zespołu Nieme Kino zatytułowanej “Nieoczywistość”. Czy to najbardziej jesienny album tej wiosny? Poznajcie naszą recenzję tego wydarzenia.
Recenzja płyty “Nieoczywistość” – Nieme Kino (2022)
Nieme Kino to jedno z najbardziej zaskakujących zjawisk, jakie można zaobserwować na polskiej scenie muzycznej. Wokalista, autor tekstów i kompozytor Bartosz “Niemy” Stróżyński, który stoi na czele zespołu, opisuje historie wyciągnięte z życia, umieszczając je w awangardowej, teatralno-alternatywnej przestrzeni artystycznej. Rola bardowskiego narratora w psychodelicznym odrealnieniu wypada więc całkiem ciekawie na nowej płycie grupy zatytułowanej “Nieoczywistość”.
Oprócz artystycznej wizji “Niemego” znaczący wpływ na brzmienie mieli w większości wykształceni muzycy, których wyobraźnia sięga daleko poza schematyczne projekcje muzyczne. Stąd saksofonowe motywy Najduha mają w sobie namiastkę jazzowej spontaniczności, nieszablonowo doklejającej się do każdej kompozycji (“Strach“). Zwraca także uwagę niestandardowe wykorzystanie perkusjonalii Piotra, które nie mają na celu podbijania rytmiki, a tworzą swego rodzaju klimatyczne, szumiące w oddali, aczkolwiek ważne tło wszystkich utworów. Do tego dochodzi umiejętne dopełnienie całości basem, a niekiedy odzywa się nawet kontrabas włoskiego muzyka Flavio, potrafiącego odnaleźć się z powodzeniem w każdym nieoczywistym otoczeniu artystycznym (“Francuski“). Jest jeszcze Kamil, którego roli nie można umniejszać, bo odpowiada za wszelkie inne smaczki na tym albumie, a przecież to właśnie detale tworzą sens ich muzyki. Elementem spajającym są dźwięki elektroniki. A te nie odnoszą się do nadmiernie eksploatowanych w ostatnim czasie, modnych motywów muzycznych. Częściej są to delikatne pomruki vintage’owych klawiszy wyciągnięte z drugiej połowy lat 70. i twórczości chociażby Marka Bilińskiego (“Czas“), ale oczywiście w okrojonej formie.
Ten artystyczny miszmasz tworzy muzykę, która wymyka się łatwemu szufladkowaniu i prowadzi nas w rejony mniej eksploatowane. Stąd w podtekście usłyszymy motywy charakterystyczne dla piosenki autorskiej, ale też… bluesa (“Kasza“). Wszystko dzieje się jednak w psychodelicznej otchłani, która tworzy klimat tego albumu (“Dwa“), choć bywa też bardziej ekspresyjnie (“Alfa“). Gdyby skleić, to co zrobiła na pierwszej płycie Muzykoterapia z wybranymi dokonaniami Variete, to moglibyśmy odnieść takie połączenie do teraźniejszych dokonań Niemego Kina. Choć tak naprawdę wszelkie porównania w tym przypadku nie są konieczne, bo pomysły i elokwencja muzyczna grupy wychyla się poza jakikolwiek szablon.
“Nieoczywistość” to dojrzały owoc muzycznych poszukiwań Bartosza Stróżyńskiego z zespołem, będący sednem tego, co niepowtarzalne, zjawiskowe, a przez to intrygujące. Stąd pomimo niszowego charakteru, poczynania bandu nie są marginalne – wręcz poprzez awangardowy, może nawet eksperymentalny charakter takiej twórczości, budują nową jakość na polskiej scenie muzycznej. Artystyczna głębia, nastrój i niebanalny koloryt dźwięków – to wszystko namaszcza ten projekt czymś niekonwencjonalnym. Tym bardziej, że w tekstach można odnaleźć odrobinę refleksji oraz poetycko-filozoficznego myślenia. Nie da się, więc ukryć, że jest czego posłuchać i w czym grzebać na “najbardziej jesiennym albumie tej wiosny”.
Łukasz Dębowski
fot. materiały prasowe