Przypadek Young Multiego [FELIETON]

Young Multi, czyli Michał Rychlik to polski wykonawca muzyki określanej jako trap oraz autor tekstów. Wcześniej zdobywał swoją popularność jako youtuber. Artysta przez długi czas zmagał się z hejtem ze strony innych ludzi, w tym osobowości ze świata rapu. I właśnie do ogromnego hejtu pod adresem Multiego odnosi się poniższy felieton Mateusza Kiejniga. Czym traper sobie na to zasłużył? I czy w ogóle można usprawiedliwiać falę nieprzychylnych opinii pod czyimś adresem?

fot. materiały prasowe

Biorę na warsztat temat, który już jakiś czas leży mi na sercu. Bo nie wiem nawet jak musiałbyś się starać, żeby mieć cięższy start w rapie niż Young Multi. Oczywiście mówimy o street credicie czy jakkolwiek zwanym środowiskowym szacunku.

Zgodzimy się też wszyscy, że początkowe tracki w karierze Michała nie były najwyższych lotów. Nieco nieudolne „Nie wiem”, czy chęć bycia traperem na „Plecaku” w produkcji Michała Graczyka, to jakościowo słaby początek. Jednak swoje wyświetlenia zebrały (odpowiednio 18 i 36 mln), choć pewnie w większości głównie za sprawą popularności Multiego słynącego chwile wcześniej z robienia streamów i kariery youtubera opartej na tematyce Minecrafta.

Wszechobecnie panujący hejt i jego nie do końca przemawiająca stylistyka do polskiego środowiska muzycznego sprawiała, że Multi borykał i nadal boryka się (choć już na trochę mniejszą skalę) z wyśmiewania jego osoby jak i twórczości. Ogólnie youtuberzy od samego początku mieli przesrane, jeśli zrobili cokolwiek w stronę muzyki. Zgodzę się, że po części – sami sobie na to zasłużyli, bo większość z nich traktowała muzykę jako maszynkę do zarabiania pieniędzy. Niektóre ekipy (heh) dalej tak robią, lecz wierzę, że każdy świadomy słuchacz w łatwy sposób potrafi oddzielić ziarno od plew. Multi też początkowo wydawał się robić to tylko dla pieniędzy, lecz po tych ponad sześciu latach w rapie i poczynionym progresie widać u niego bardzo duży skok jakościowy (a nie skok na kasę). To nie przyszło od tak. Zaprocentowały tutaj setki godzin przesiedziane w studio. Te cztery płyty, które wydał Multi, to poświęcenie ogromnej ilości energii na coś, co nie jest dla niego tylko zabawą, bo jak Ci na czymś zależy, to i ambicje są jeszcze większe.

Tak naprawdę ludzie przez cały czas mają bekę z chłopaka, który stara się gonić swoje marzenia. Ludzkie bydło znalazło sobie kolejną ofiarę, lecz Multi stoi twardo na nogach i nie daje sobie w kaszę dmuchać. Ten ziomek za zarobiony hajs spłacił długi rodziców. Powiedz mi, czy zrobiłeś kiedyś większy gest dla swoich bliskich? I nie chodzi mi tutaj o wielkość wpłaconej kwoty, a sam gest pomocy i chęć polepszenia stanu życia swojej rodziny. Smutny żywot ludzi, którzy nie potrafią nic dać od siebie, a oceniają każdą możliwą próbę pójścia za głosem serca. Śmiało, siedź dalej na dupie i oglądaj TV, a ambitniejsi od Ciebie zaleją rynek. Zanim się obejrzysz to będziesz komentował ich życie i mówił, że albo ukradł, albo się sprzedał. W sumie bez różnicy.

Sam fakt, że przez tyle lat Multiego nie zaprosił do siebie żaden festiwal muzyczny pokazuje, jak bardzo zacofany i ograniczony potrafi być polski rynek muzyczny. Zmieniło się to dopiero w tym roku i tutaj wielkie brawa dla festiwalu Rap Stacja, który ma jaja i jako pierwszy zaprosił Multiego, żeby wystąpił na ich scenie. Ja wiem, że zajmują się takimi rzeczami ludzie często doświadczeni, ale też niestety w dużej mierze wypaleni. Nie mają pojęcia o nowych twarzach wchodzących na rynek, nie interesują się muzyką poza pracą i sami z siebie nie śledzą nowości. Naczytali/nasłuchali się, że Multi to jest taki i owaki i przecież nie będą zapraszać kogoś o tak wątpliwej reputacji. Tylko wątpliwej dla kogo? Jedynie dla zamkniętych głów.

Nie chcę być tutaj jakimś obrońcą uciśnionych. Każdy może mieć swoje zdanie i ja to naprawdę szanuję. Po prostu rzygać mi się chce, gdy widzę kolejne opinie, które w sposób bezczelny, chamski i niesmaczny atakują Bogu ducha winnego człowieka. Możesz go nie lubić, bo przecież nie ma takiego przymusu. Możesz nie lubić jego muzyki – każdy ma inny gust. Ale proszę nie nakręcaj fali hejtu na coś, co nie wyrządza Ci żadnej krzywdy. W muzyce, a tym bardziej hip-hopie (zaraz ktoś zarzuci typowe hur dur to przecież nawet nie jest hip hop) znajdzie się miejsce dla wszystkich. Trafia to do jakiś ludzi. Ktoś tego słucha. Komuś się to podoba. Ciekawe jakbyś Ty się czuł, gdyby wszyscy na okrągło równali z błotem Twój ulubiony PRO8L3M, Pezeta, Palucha (hehe) czy Sokoła. Nie nawołuje tutaj do wojny, czy agresji względem siebie. Dajmy sobie wszyscy przestrzeń i możliwość rozwoju. Eksperymentujemy. Na tym rynku jest miejsce naprawdę dla każdego.

A Multiego nie hejtuj tylko dlatego, że kiedyś był youtuberem, a teraz robi muzykę, która Ci się nie podoba, albo uważasz, że jego teksty są bezwartościowe. Odpuść i przekuj to w dobrą energię, bo napisanie komentarza typu „ale gówno” nic Ci nie da, a będziesz tylko wypełniał się jadem. Podsumowując i zmieniając jedynie podmiot w wersie jednego z utworów Rogala DDL: negatywne emocje to szmata, suki nie chcę znać.

Mateusz Kiejnig

 

 

Jedna odpowiedź do “Przypadek Young Multiego [FELIETON]”

Leave a Reply