“Birds from Another Planet” to premierowy, niezwykle ciekawy album Piotra Scholza, który ukazał się pod naszym patronatem medialnym. Z tej okazji zadaliśmy artyście kilka pytań.
fot. Daszkow
“Birds from Another Planet” to siedmioczęściowy kompozycja rozpisana na big-band. Każda z nich oparta jest na jednej symetrycznej skali określonej przez Oliviera Messiaena i utrzymanej w innym stylu jazzowym.
Koncepcja płyty “Birds from Another Planet” jest niezwykle oryginalna. Pana nowy album to wynik kilkuletniej pracy poświęconej siedmiu symetrycznym skalom Oliviera Messiaena. Czy ta praca od razu była związana z założeniem, żeby ją przełożyć na własną muzykę?
Zdecydowanie tak. Jestem osobą bardzo konkretną. Nie lubię zbyt dużego teoretyzowania dla samego teoretyzowania. W związku z tym wszystko co tworzę jest z jednej strony podbudowane teorią, ale z drugiej jest zdecydowanie praktyczne. Nazywam to konstruktywną wolnością w muzyce. Zauważyłem, że skale symetryczne w muzyce jazzowej są najmniej rozwiniętą grupą skal. Szybko się okazało, że niesłusznie, czego dowodem, mam nadzieję, jest „Birds from Another Planet”.
Nad kompozycją pracował Pan 2,5 roku podczas studiów doktoranckich. Co było najtrudniejsze w realizacji całego projektu?
Zawsze w tego typu niekomercyjnych przedsięwzięciach mimo wszystko jest to rejestracja audio, produkcja i wydanie. W dobie streamingów, nadprodukcji, ponieważ nigdy wcześniej kultura nie była tak dostępna jak teraz, utrzymanie zainteresowania wśród słuchaczy jest równie trudne. Dla każdego muzyka, wszystkie poza muzyczne aspekty są zazwyczaj najtrudniejsze.
Czy konstrukcja poszczególnych improwizowanych fragmentów wymuszająca na solistach stosowania skal symetrycznych nie rodziła pewnych problemów? Ile czasu potrzebowali muzycy, z którymi nagrywał Pan ten album, żeby zasymilować się z koncepcją projektu?
Nie tylko jestem kompozytorem, ale też wykonawcą, gitarzystą. Już od kilku lat stosowałem te skale w improwizacji na standardowej harmonii. Natomiast muzycy w mojej kompozycji musieli stosować skale symetryczne jako osobne, nowe centrum tonalne. Do momentu usłyszenia moich pomysłów na żywo, nie byłem stuprocentowo pewny czy brzmienie utworu będzie takie, jakie bym oczekiwał. Na szczęście moja muzyczna wyobraźnia mnie nie zawiodła. Przez 2,5 roku, tworząc tę kompozycję, cały czas towarzyszyło mi równocześnie podekscytowanie, ciekawość, jak i niepewność. Już na pierwszej próbie, mogłem odetchnąć z ulgą. Muzycy otrzymali materiały nutowe (małe książki z nutami) na pół roku przed próbami i nagraniami. Dla wielu to było ogromne wyzwanie, ale dzięki temu, że mieli dużo czasu na zapoznanie się z materiałami to świetnie się do tego przygotowali.
Olivier Messiaen z zamiłowania był ornitologiem. Czy analiza jego skal, a także późniejsza praca nad albumem wymagały od Pana sięgania do czystej ornitologii? W jaki sposób można tłumaczyć sam tytuł płyty „Birds From Another Planet”?
Do czystej ornitologii nie, ale do takiej w przenośni. Tytuł albumu ma wielorakie konotacje. „Birds from Another Planet” nawiązuje do ogromnej pasji Messiaena, jaką była ornitologia. Dodatkowo słowo „bird” symbolizuje modalizm tej wielkiej postaci, a do tego łączy się z postacią Charlie’go Parkera, który miał taki przydomek. „Another Planet” symbolizuje z kolei muzykę jazzową, która jest innym światem w kontekście muzyki poważnej. I to nie ze względu na harmonię (ta jest wspólna dla obu gatunków), lecz na stosunek do czasu i sposobu realizacji zapisanego rytmu.
“Birds from Another Planet” wiąże się z książką, która ma być dopełnieniem tego albumu. Skąd pomysł na jej wydanie i co stanowi główne założenie tego wydawnictwa?
Podczas pierwszego lockdownu wiosną 2020 roku, odkryłem swoją nową pasję do książek fotograficznych i artystycznych. Przekonuje mnie ta forma sztuki, dlatego postanowiłem połączyć przy okazji mojego największego artystycznego przedsięwzięcia „Birds from Another Planet” muzykę z artbookiem, który będzie dopełnieniem całości. Książka oczywiście będzie posiadać walory edukacyjne, ale nie chcę, aby to były podane suche naukowe fakty. Zależy mi na tym, aby książka posiadała również walory artystyczne, aby żyła, aby odbiorca bez muzyki poczuł w niej emocje, przeżycia. W tym celu niewątpliwie pomaga mi Andrzej Dobosz – znakomity i wielokrotnie nagradzany projektant, zdobywca m.in. Polish Graphic Award w kategorii książek. Chciałbym oddziaływać nie tylko na osoby interesujące się jazzem i muzyką poważną, ale również melomanów czy amatorów muzyki.
fot. okładka płyty
Czy projekt muzyczny związany z “Birds from Another Planet” to jest zamknięta forma? Czy można ją rozciągnąć, nagrywając kolejną część tej płyty, skoro podstawą jest oparty na improwizacji jazz?
Myślę, że projekt ten może zostać kontynuowany ze względu na to, że system Oliviera Messiaena nie jest doskonały. Nie uwzględnił wszystkich skal symetrycznych w swoich rozważaniach teoretycznych. Jest furtka do kontynuacji. Być może kiedyś zarejestruję „Birds from Another Planet 2”, ale na ten czas muszę odpocząć, ponieważ ta kompozycja i płyta kosztowała mnie bardzo dużo pracy i wysiłku. Muszę odzyskać trochę świeżości kompozytorskiej, zająć się zupełnie innymi projektami. Być może kiedyś do tego wrócę?
Co według Pana jest największą wartością albumu „“Birds from Another Planet”? Czy zgodzi się Pan z opinią, że to unikatowy projekt, jakiego na polskim rynku muzycznym brakowało?
Poświęciłem sporo czasu na ten temat, ponieważ był to mój doktorat, który niedawno udało mi się obronić w Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach. Nie znalazłem w literaturze jazzowej drugiej takiej pozycji. Staram się być bardzo skromną osobą i być może zabrzmi to zbyt górnolotnie, ale w pewien sposób jest to unikatowy projekt na polskim i międzynarodowym rynku muzycznym.
Na ile współpraca w innych, wcześniejszych projektach pomogła Panu w przygotowaniu się do nagrania tego albumu?
W bardzo dużym stopniu. Zwłaszcza aktywność nagraniowa z moją orkiestrą jazzową PJP Orchestrą, z którą nagraliśmy w sumie trzy albumy. Współpracowaliśmy na prestiżowych festiwalach z wielkimi gwiazdami muzyki jazzowej jak Jean-Luc Ponty czy Stanley Jordan. Dzięki temu nabrałem sporo doświadczenia w realizacji wielkich przedsięwzięć.
Jakie są Pana najbliższe plany związane z płytą “Birds from Another Planet”? Czy będzie starał się Pan przenieść ten album na koncerty?
Koncerty to ostatnie brakujące ogniwo tego całego projektu. Intensywnie pracuję w tej materii, ale nie jest łatwo, ponieważ big-band to duży skład, który generuje mnóstwo kosztów dla każdego organizatora instytucji kultury czy festiwalu. Mam nadzieję, że w przyszłym 2022 roku uda się zaprezentować ten materiał na żywo.
Jedna odpowiedź do “„Nie znalazłem w literaturze jazzowej drugiej takiej pozycji” – Piotr Scholz [WYWIAD]”