15 sierpnia warszawska grupa rockowa Przepięknie opublikowała piosenkę pt. “Milczenie owiec”, dotyczącą problemu molestowania dzieci przez księży. Z tej okazji zadaliśmy twórcy zespołu Rafałowi Betlejewskiemu kilka pytań. Zapraszamy na nasz wywiad z artystą.
fot. materiały promocyjne
Przepięknie to zespół, który w sposób bezpośredni dotyka poważnych tematów. Jaka była idea powstania zespołu i jakie będą dalsze poczynania grupy Przepięknie?
RB: Zespół jest przedłużeniem, kolejną formą wcielenia, mojej działalności performatywnej, w której tworzę różnego rodzaju zjawiska, by opowiadać o tym, co według mnie jest istotne w polskim życiu społecznym oraz w tym, co można nazwać, polskim mentalem. A że od 30 lat gram amatorsko na gitarze, postanowiłem to wykorzystać. Staram się docierać do różnych ludzi, różnymi formami wypowiedzi, a muzyka jest czymś, co po prostu bardzo lubię.
Najnowszym singlem zespołu Przepięknie jest utwór „Milczenie owiec”, dotyczący problemu molestowania dzieci przez księży. Udało się Panu dotrzeć do ofiary, który jako dziecko było dotknięte tym problemem. Czy zależało Panu na zobrazowaniu prawdziwej historii?
RB: Prawdziwych historii są w tym przypadku setki tysięcy. Problem dotyczy całych pokoleń Polaków i Polek, którzy zostali dotknięci takim doświadczeniem. To niezwykle przykre, jeśli zdać sobie sprawę ze skali tej zbrodni – ilu z nas nosi w sobie tajemnicę wykorzystania… W innej nasze piosence poruszamy problem przemocy fizycznej, bicia dzieci, w jeszcze innej przemocy mężów nad żonami. Wydawało mi się naturalne, że musimy zaśpiewać i o molestowaniu. Na marginesie powiem, że od 5 lat prowadzę bloga poświęconego przemocy seksualnej niechcetego.blogspot.com który jest wstrząsającym zapisem niewypowiedzianej prawdy.
W jaki sposób dotarł Pan do ofiary, która zresztą zgodziła się wystąpić w teledysku do tego utworu? I skąd pomysł, żeby Dariusz Kołodziej wystąpił w teledysku do tego utworu?
RB: Przez moją znajomą z Onetu Martę Ciastoń, która zrobiła z Darkiem Kołodziejem wywiad. Wcześniej rozmawiałem z kilkoma innymi osobami, które przetrwały atak księdza, wybór jednak padł na Darka – z różnych przyczyn. Jedną z nich była jego otwartość na odważne sceny, drugą jego zwycięstwo z prześladowcą. Darek doprowadził do skazania księdza molestatora.
Oryginalne wypowiedzi ofiary i kata z sali sądowej są wstrząsające. Uważa Pan, że musimy sięgać po coraz mocniejszy przekaz, żeby zwrócić uwagę na problem, który wciąż istnieje?
RB: Tutaj nie ma miękkiej gry. Trudno znaleźć „delikatny” sposób opowiadania o tego rodzaju przeżyciach. Wszystko staje się drastyczne, więc nie ma co owijać w bawełnę. Mam nadzieję, że ta piosenka będzie po prostu kolejnym kamyczkiem, który pomoże wreszcie ruszyć lawinę, prawda zostanie odsłonięta, a bandyci osądzeni.
W jaki sposób szukał Pan pomysłu na teledysk, który zobrazował utwór „Milczenie owiec”? Czy scenariusz do klipu opierał się jakichś założeniach?
RB: Tak, od początku chciałem, żeby surwajwer molestowania tańczył nago przed kamerą. Poważnie. Czułem, że o to chodzi. Wiedziałem też, że chcę to zrobić nocą. Potem przyszła myśl, by ta noc została wypełniona okruchami polskiego pejzażu, polskiej wsi, gdzie – moim zdaniem – problem jest najsilniejszy, władza księdza najpotężniejsza, a tajemnica najściślejsza. Pomysł jest taki, że surwajwer – specjalnie omijam słowo ofiara – odwija się z tej tajemnicy i wychodzi z nocy w dzień. Że jest nadzieja, że to można przeżyć, można z tego wyjść i zwyciężyć.
Historia Dariusza Kołodzieja jest przykładem tego, że jest szansa na ukaranie księży, którzy dokonywali przestępczych czynów wobec dzieci. Czy dotarł Pan także do innych historii związanych z tym problemem, które po dzień dzisiejszy nie znalazły swojego końca?
RB: Mam wielki podziw dla Darka i jego mamy. Przełamanie tajemnicy takiego doświadczenia wymaga wielkiej odwagi, szczególnie w małym mieście, na wsi, gdzie wszyscy cię znają, i nikt nie chce wierzyć. Pojawia się tak zwana wtórna stygmatyzacja, gdy otoczenie zamiast wesprzeć wytyka cię palcami. A jeśli jeszcze uda się doprowadzić sprawę do końca, postawić księdza przed sądem… to już jest kosmos. Dlatego nie mówię o takich ludziach ofiary. Darek nie jest ofiarą, jest surwajwerem. Przetrwał atak i odpowiedział jak prawdziwy bohater.
Problem pedofilii w Kościele katolickim poruszany był wiele razy, także w filmach, które stworzyli bracia Sekielscy. Czy uważa Pan, że odzew po tym filmie był wystarczający?
RB: Znam braci Sekielskich, przyjaźnimy się i uważam, że dokonali rzeczy wielkiej: otworzyli temat, który w Polsce nie może zaistnieć. Mamy wszelkie podstawy by podejrzewać, że w Polsce jest jeszcze gorzej niż w Irlandii czy Meksyku, gdyż władza księży w Polsce jest jeszcze bardziej powszechna. Mogą i mogli robić wszystko. Ale film Sekielskich nie załatwia sprawy. Potrzebne jest porządne, dogłębne śledztwo, odsłonięcie skali, pokazanie sprawców i windykacja ofiar.
W informacjach prasowych możemy znaleźć opis, że „w swojej działalności Betlejewski walczy o lepszą, bardziej otwartą Polskę”. Czy uważa Pan, że dzisiejsze czasy wymagają większej niż wcześniej walki, a może nawet odwagi, żeby poruszać tematy, które można usłyszeć w utworach zespołu Przepięknie?
RB: Absolutnie. Nasz obywatelski opór przeciwko technologii władzy, przeciwko dominującej ideologii, przeciwko społecznej maszynerii opresji, którą nazywam „normalnością” słabnie. Jesteśmy coraz bardziej niemrawi, głusi i ślepi na przemoc, grzecznie podążamy za miałkimi hasłami politycznej manipulacji. W latach 80tych dychotomia społeczeństwo-władza była czytelna i nikt nie musiał nikogo przekonywać o konieczności oporu. Dziś władza kupuje nas tanią propagandą narodowej dumy, ekonomicznego sukcesu (w czym nota bene nie różni się od rządów za Komuny), a my tracimy czujność. Trochę żałuję, że ma 50 lat a nie 30ci, bo bym konkretniej rozpierdalał system.
Kim są muzycy, którzy stanowią skład zespołu Przepięknie? I w jaki sposób szukaliście formy muzycznej, która będzie współistnieć, czy też będzie podkreślać przekaz w poszczególnych utworach?
RB: Janek Augustyniak na perkusji, Zbyszek Piotrowicz na basie, Olek Jelenić na klawiszu. Pierwsi dwaj są z Krakowa, ale mieszkają w Warszawie, a Janek jest dość mocno wpisany w scenę muzyczną. To on znalazł pozostałych muzyków. Wszyscy są lepsi ode mnie, więc mam się od kogo uczyć. Natomiast co do muzyki, to sprawa jest trudniejsza. Kompozycje i teksty są moje, jednak stylistyczne brzmienie zespołu dopiero się wykuwa – ja sam nie mam pewności, w którą stronę to powinno iść. Na razie kombinujemy w stronę transowego-rocka z dużą ekspresją na scenie, ale być może powinniśmy pójść w stronę akustyczną, lub elektroniczną. Ja się dopiero uczę języka muzyki.
Co uznaje Pan za dotychczasowy największy sukces w działalności zespołu Przepięknie? Czy 136 tysięcy wyświetleń na YouTube Hymnu Strajku Kobiet, który stworzyliście robi na Panu wrażenie?
RB: Nie, jeszcze nie robi. Jesteśmy na absolutnym początku drogi, a pandemia rozwaliła nam wszystkie plany – od koncertowych po finansowe. Założenie zespołu to niesamowicie trudny proces: od krystalizacji składu, przez opracowanie repertuaru, po znalezienie formy artystycznej, odbiorców i fundamentów biznesowych. To jak trudny start-up.
Czy zespół Przepięknie będzie opierał się głównie na prezentowaniu utworów w formie singli i wydaniu całej płyty? Czy grupa jest też nastawiona na działalność koncertową?
RB: Przede wszystkim chcemy grać na żywo. Tylko w ten sposób możemy odnaleźć publiczność i formę przekazu. Ale pandemia zrobiła swoje. Nie ma co ukrywać, dziś jest dużo trudniej niż jeszcze kilka lat temu, małe początkujące zespoły zostały zrównane z ziemią, a jeśli ktoś wierzy, że „wrzuci piosenkę na jutjuba i rozwali system”, to super. Do naiwnych świat należy. Ja jednak czuję, że przede mną ciężka mozolna i wieloletnia praca.
Zespół Przepięknie z mocnym przekazem w utworze “Milczenie owiec” [RECENZJA]