„Śpiewając o Śląsku opowiadam słuchaczom o wszystkim, co mnie ukształtowało” – Wojciech Ciuraj [WYWIAD]

Niedawno ukazał się czwarty solowy album Wojciecha Ciuraja zatytułowany „Kwiaty na Hałdzie”. To trzecia i ostatnia część Tryptyku Śląskiego, przygotowywanego z okazji setnej rocznicy Powstań Śląskich. Zapraszamy na nasz wywiad z artystą, w którym dowiecie się więcej na temat jego ostatnich działań artystycznych związanych z premierowym albumem.

fot. materiały prasowe

Co było najtrudniejsze w pracy nad ostatnią częścią Tryptyku Śląskiego, mając na uwadze to, że dwie poprzednie części zostały bardzo dobrze przyjęte?

WC: Niewątpliwie największym utrudnieniem były ograniczenia czasowe. Poprzednie albumy ukazywały się w sierpniu, natomiast III Powstanie Śląskie wybuchło w maju. Żeby zdążyć z premierą i utrzymać zapowiedziany cykl wydawniczy, musiałem pracować bardzo intensywnie w krótszym niż zwykle czasie. Nie bałem się o to czy trzecia część udźwignie recenzje poprzedniczek, bo wierzyłem w pomysł na tę płytę. Moim głównym zmartwieniem był czas i jak zwykle skomplikowana logistyka nagrań. Na szczęście wszystko się udało. Pokonując ten szalony deadline, po raz kolejny podniosłem sobie poprzeczkę i teraz wiem, że byłbym w stanie pisać więcej niż jedną płytę rocznie.

Czy pracując nad trzecim albumem zamykającym tryptyk, zastanawiałeś się nad tym, jak nie powielać pewnych pomysłów, które zawierały dwa poprzednie albumy, przy jednoczesnym zachowaniu pewnej kontynuacji?

WC: Gdy pod koniec 2018 roku przystępowałem do pracy nad „Iskrami w Popiele” wiedziałem już jaka muzyka znajdzie się na każdej części tryptyku. Rzeczywiście zachowanie spójności przy jednoczesnym dążeniu do nagrania zupełnie innych albumów było pewnym wyzwaniem. Myślę, jednak że na każdej z płyt słychać mój styl pisania, a przy tym udało się opowiedzieć każdą historię inaczej.

Wszystkie trzy albumy są eklektyczne, stając się wyrazem Twojej wolności twórczej. A czy jest na nich zawarty jakiś emocjonalny, bardziej osobisty wątek (muzyczny, tekstowy), który jest dla Ciebie szczególnie istotny jeśli chodzi chodzi o te albumy?

WC: Eklektyzm mojej twórczości wynika z bardzo szerokich zainteresowań muzycznych. Staram się chłonąć różne, nieraz bardzo oddalone od siebie gatunki i odnajduję wielką przyjemność w w słuchaniu muzyki, której jeszcze nie rozumiem. 🙂 Jeśli chodzi o drugą część pytania to cały tryptyk jest dla mnie bardzo osobistą opowieścią. Śpiewając o Śląsku opowiadam słuchaczom o wszystkim, co mnie ukształtowało. Ten projekt to nie tylko historyczny koncept album poświęcony powstaniom, ale też opowieść o Górnym Śląsku widzianym moimi oczami.

Singlem promującym płytę „Kwiaty na Hałdzie”, do którego powstał teledysk, został utwór „Z kamienia i nocy”. Jaka historia kryje się za tą propozycją? I w jaki sposób szukałeś pomysłu razem z twórcą klipu na zobrazowanie tego utworu?

WC: „Z kamienia i nocy” to opowieść o hałdzie kopalni „Marcel” w Radlinie.  Pierwszym członkiem mojej rodziny, który pracował na „Marcelu” był mój prapradziadek, a ostatnim… tata. Jest to więc bardzo „moje” miejsce, mimo że ja wybrałem zupełnie inny zawód. Twórcami klipu są bracia Rafał i Kuba Paluszkowie. Chcieliśmy pokazać pewną przemianę pokoleń, taką zmianę warty, która była inspiracją do napisania tej kompozycji. Równocześnie zależało nam na tym żeby uniknąć oczywistych śląskich skojarzeń, dzięki czemu wyszedł nam bardzo uniwersalny, ciekawy obraz.

 

fot. okładka płyty

Jak wiele czasu potrzebowałeś, żeby wypełnić warstwę liryczną tego albumu? Czy „Kwiaty na Hałdzie” wymagały od Ciebie dodatkowego studiowania historii Powstań Śląskich?

WC: „Kwiaty na Hałdzie” to mój rekord – napisałem wszystkie teksty w miesiąc. 🙂 Oczywiście pisanie było poprzedzone kilkumiesięcznym procesem twórczym i przygotowaniem merytorycznym, bo zanim zacznę przenosić myśli na papier zazwyczaj muszę sobie trochę przepracować temat w głowie. Bardzo dużo chodzę pieszo, najczęściej korzystam też z komunikacji miejskiej, więc spora część moich tekstów powstaje gdzieś w drodze.

Na nowej płycie „Kwiaty na Hałdzie” pojawia się legendarny gitarzysta Apostolis Anthimos. W jaki sposób szukałeś przestrzeni muzycznej dla zaproszonego gościa w wybranych kompozycjach, żeby mógł się odnaleźć w muzyce, którą prezentujesz? I czy gość specjalny od razu był chętny na współpracę?

WC: Komponując każdą część tryptyku przygotowywałem materiał już z myślą o konkretnych gościach. To dla mnie bardzo inspirujące pisać muzykę mając w głowie profil i zainteresowania zapraszanych instrumentalistów. Apostolis Anthimos był moim wielkim marzeniem i jestem dumny, że podzielił się ze mną swoim talentem. Od początku był zainteresowany tym projektem i bardzo się cieszę, że pojawił się na płycie.

Czy zaproszenie dwóch przezdolnych kobiet, tj. Karoliny Skrzyńskiej oraz Marty Wajdzik świadczy o tym, że potrzebowałeś kobiecego pierwiastka, który dopełni album „Kwiaty na Hałdzie”?

WC: Dziewczyny pojawiają się w moich składach w zasadzie od samego początku, czyli od debiutanckiego albumu „Ballady bez Romansów”. Lubię pracować w studiu z kobietami i faktycznie ich wkład w „Kwiaty na Hałdzie” jest bardzo słyszalny. Klaudia i Marta w paru miejscach dodały rasowego, rockowo-metalowego pazura, z kolei Karolina nasyciła kompozycje, w których się pojawia słowiańską wrażliwością i liryzmem.

 

fot. materiały prasowe

Wymieniając gości nie można też pominąć udziału ludowego zespołu śpiewaczego – Olzanki w „Czerwcu 1922”. Skąd pomysł zaproszenia takiego zespołu?

WC: Bardzo zależało mi na tym by w ramach tryptyku pokazać możliwie jak najszerzej śląską scenę muzyczną. Na trzech płytach pojawiali się muzycy jazzowi, bluesowi, rockmani, klasycy, raper, artystka folkowa… brakowało, więc w zasadzie tylko czegoś ludowego. Olzanki to zespół śpiewaczy z moich rodzinnych stron, w którym śpiewa moja 81-letnia babcia. Bardzo się cieszę, że członkowie zespołu mi zaufali i z wielkim zaangażowaniem przystąpili do tego projektu, mimo wielu obaw. Dzięki udziałowi Olzanek udało mi się zrealizować taką muzyczną sztafetę pokoleń, a utwór, który zaśpiewał zespół jest ciekawym epilogiem całej opowieści.

Proces twórczy nad wszystkimi częściami zajął Ci niemało czasu. Co czułeś po zakończeniu prac na albumem „Kwiaty na Hałdzie”, będącym trzecią częścią wspomnianego Tryptyku Śląskiego? Czy była to ulga i duma, że zakończyłeś pracę, a może pustka związana z zamknięciem jakże ważnego etapu?

WC: Zdecydowanie ulga i duma. 🙂 Ostatnie trzy lata życia podporządkowałem niemal w całości temu ambitnemu przedsięwzięciu. Gdy zapowiadałem mój powstańczy projekt, wielu obserwatorów rodzimej sceny rockowej pukało się w głowę. Mimo niezliczonej ilości przeszkód i komplikacji udało mi się zamknąć z przytupem tryptyk i dziś czuję, że jestem w zupełnie innym miejscu niż te 3 lata temu. Jestem spełniony, ale nie zamierzam spocząć na laurach. Po krótkiej przerwie regeneracyjnej zabieram się za kolejny projekt!

Czy pokusiłbyś się o dalszą kontynuację związaną nie tyle z Powstaniami Śląskimi, co w ogóle z historią Śląska?

WC: Nie wykluczam, że w przyszłości coś się jeszcze urodzi. Komponowanie muzyki poświęconej wydarzeniom sprzed stu lat uświadomiło mi, że chciałbym się sprawdzić jako twórca muzyki teatralnej lub filmowej. Jeśli tylko pojawiłaby się okazja by wrócić do „śląskiego uniwersum” w innej formie to byłbym na tak!

„Kwiaty na Hałdzie” są najpopularniejszą częścią tryptyku, po którą słuchacze sięgają na platformach cyfrowych (Spotify). Co było dla Ciebie najbardziej zaskakujące jeśli chodzi o odbiór tego albumu? Spotkałeś się z opiniami, które były dla Ciebie zaskakujące?

WC: Zdecydowana większość słuchaczy i recenzentów uważa „Kwiaty na Hałdzie” za najlepszą część tryptyku. To oczywiście ogromny komplement dla twórcy, jednak z uwagi na sporą różnorodność stylistyczną w mojej dyskografii wolę określenie „ulubiony album”. Ocenianie muzyki w takich czysto sportowych kategoriach bywa szkodliwe.

Czy jesteś gotowy, żeby skonfrontować materiał ze wszystkich trzech płyt na koncertach? I czy wymaga to od Ciebie głębszego logistycznego zaplanowania, jak taki koncert z materiałem będącym przekrojem przez wszystkie albumy miałby wyglądać?

WC: Tak i głęboko wierzę, że tryptyk doczeka się wspaniałych koncertów. Mam już pewne sygnały, że takie grania czekają nas jesienią. Liczę, że sytuacja pandemiczna pozwoli nam w pełni zrealizować potencjał tego projektu. Myślę, że gralibyśmy wówczas cały materiał z trzech płyt powstańczych. Zanim to jednak nastąpi, gorąco zapraszam na wspaniały koncert, który zagram 25 czerwca na bytomskim rynku w ramach Metropolitalnych Obchodów 100. Rocznicy III Powstania Śląskiego. W tym niezwykłym, interdyscyplinarnym wydarzeniu weźmie udział 500 artystów! Wszystkich, którzy nie będą mogli być z nami w Bytomiu zapraszam przed ekrany – wydarzenie będzie streamowane. 🙂

 

 

Jedna odpowiedź do “„Śpiewając o Śląsku opowiadam słuchaczom o wszystkim, co mnie ukształtowało” – Wojciech Ciuraj [WYWIAD]”

Leave a Reply