Siostry Szydłowskie wygrały program The Voice Senior. Panie występowały w drużynie Urszuli Dudziak. Wszyscy wielbiciele talentu Pań mogą cieszyć się już ich debiutancką płytą, która ukazała się pod naszym patronatem medialnym.
Recenzja płyty „Siostry Szydłowskie” – Siostry Szydłowskie (Universal Music Polska, 2021)
Chyba nikt do końca nie spodziewał się tak ogromnego sukcesu programu The Voice Senior w Polsce. Trochę z ciekowości, wszyscy podglądali kolejną wariację programu typu talent show. Okazało się, że formuła nie tylko się sprawdziła, ale dzięki niej odkryto jeden z ciekawszych talentów w postaci przeuroczych Sióstr Szydłowskich. Zwycięstwo w pierwszej edycji tego programu, przypieczętowały Panie nagraniem albumu, zatytułowanego po prostu „Siostry Szydłowskie”.
Na płycie znalazło się osiem coverów, które zdolne siostry zaprezentowały w The Voice Senior. Jak na debiutancki krążek to trochę mało, jednak należy zwrócić uwagę na jakość tego wydarzenia. Dzięki świetnej produkcji i koordynacji wokalnej sióstr, dostaliśmy pieczołowicie nagrany materiał, będący zapisem nie tylko kilku piosenek, ale też niepowtarzalnej energii, którą udało się przenieść ze sceny programu do studia nagrań. Wciąż słychać, że Panie świetnie bawią się tymi wykonaniami, a przy okazji reprezentują trochę już niewspółczesną formę śpiewania wielogłosowego. W klasycznym podejściu do interpretacji wokalnej mieści się staranność i najwyższej klasy estetyka.
Ich głosy często stapiają się w jedną całość („Kwiat jednej nocy”), ale też każda z wokalistek potrafi też pokazać własny indywidualizm („Sing Sing Sing”). Jeśli dodamy do tego bardzo dobre aranżacje wszystkich kompozycji, bazujące na brzmieniu żywych instrumentów, to ukaże nam się obraz czegoś niezwykle sprawnie zaprezentowanego. Trochę szkoda, że nie znalazło się miejsce dla żadnej premierowej piosenki, którą siostry z pewnością wykonałyby z niemniejszą starannością.
Wszystko zostało przygotowane możliwie najlepiej i nie zabrało to Siostrom Szydłowskim naturalności, a przy tym kunsztu wokalnego, lekkości interpretacji i niezmanierowania. Nie zmienia to faktu, że można było pokazać na tej płycie coś znacznie szerzej – nagrać więcej piosenek, także polskich (większość to anglojęzyczne przeboje sprzed kilku dekad). Album wnosi jednak bardzo wiele pozytywnej energii, ciepła i przyjemnych emocji, dzięki czemu całość mija niepostrzeżenie. Teraz należy czekać na kolejny krok, który być może dopiero wtedy przyniesie odrobinę zaskoczenia, którego – pomimo świetnej realizacji – tutaj zabrakło.
Łukasz Dębowski
Ciekawy jestem tej płyty, ale jeszcze odwagi nie miałem by do niej usiąść.
Zapraszam na mojego bloga, tematycznie identycznego http://www.nagrajmicos.pl
„Panie reprezentują trochę już niewspółczesną formę śpiewania wielogłosowego” – i bardzo dobrze! Wspaniała przeciwwaga dla przekombinowanych, współczesnych interpretacji, w których często męczy silenie się na oryginalność i przerost formy nad treścią. Mnie ta płyta przekonuje całkowicie, zwłaszcza wyjątkowa „Jolene”. Głosy znakomicie stopliwe, leciutkie, zadziwiająco młode, piękna barwa i sprawność wykonawcza, bardzo dobre aranżacje. Całość bardzo miła dla ucha. Jaka szkoda, że ten debiut taki późny.