Ewa Bem – “Tribute to Marek Bliziński” [RECENZJA]

Nasz ocena

Tym razem powracamy do 2015 roku. Wtedy to powstał dwupłytowy album poświęcony pamięci Marka Blizińskiego – jednego z najwybitniejszych gitarzystów w Polsce. Tym bardziej niezwykły, że wyśpiewany przez Ewę Bem.

Recenzja płyty “Tribute to Marek Bliziński” – Ewa Bem (Agencja Muzyczna Polskiego Radia, 2015)

“Tribute to Marek Bliziński” Ewy Bem to nie tylko hołd złożony zmarłemu Markowi, ale ponadczasowe, piękne melodie, które prezentują się jakby zostały nagrane wczoraj.

Pierwsza płyta zawiera nagrania studyjne dla Programu 3 Polskiego Radia zarejestrowane przez Ewę Bem wspólnie z Markiem Blizińskim w latach 1980-1986. Wcześniej zostały wydane na płycie “Dla Ciebie jestem sobą“. Znalazły się tu piosenki z repertuaru Kabaretu Starszych Panów oraz standardy jazzowe.

W przypadku tego albumu nie forma staje się najważniejsza, a jego treść, stanowiąca o niepodważalnym artyzmie twórców. Wystarczył niezwykle melodyjny głos Ewy Bem i gitara Marka, by stworzyć małą formę sztuki.

Muzyka ponadczasowa, a wykonania wokalistki istnieją poza jakąkolwiek modą. Dowodem na to są zarejestrowane na drugim krążku wykonania koncertowe tych piosenek. Dokładnie znajduje się na nim wyjątkowy koncert pamięci Marka Blizińskiego, który odbył się w studiu Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego w marcu 2000 roku. Na scenie obok Ewy Bem wystąpili najwybitniejsi polscy gitarzyści – Jan Borysewicz, Janusz Strobel, Jarosław Śmietana, Wojciech Waglewski, a także Jose Torres.

Znalazły się tu także piosenki z repertuaru gości, m.in. “Zawsze tam gdzie Ty“, “Nim stanie się tak jak gdyby nigdy nic“, “Until I Met You“, “A Hard Day’s Night” i “Primavera“. Swoboda z jaką odnajduje się wokalistka w różnorodnym repertuarze jest niesamowita. Słuchając tych wykonań stają się one spójne z charyzmą artystki, wydając się wręcz, że niemożliwym byłyby inne interpretacje tego jakże różnorodnego repertuaru.

Przy tej okazji warto zwrócić uwagę na inaczej, ale równie gustownie rozpracowany utwór “Szeptem” z udziałem Jarosława Śmietany. Za to w piosence “Bo we mnie jest seks” można usłyszeć gitarę Jana Borysewicza, co chyba nigdy wcześniej nie miało miejsca. Dzięki temu, muzyk przy współudziale Jose Torresa dodał jej nowego kolorytu, nadając kompozycji nieco innego, choć równie ciekawego wymiaru. Zresztą za chwilę dostajemy “Zawsze tam gdzie Ty“, gdzie Ewa Bem rozprawia się z tą kompozycją z równie mocnym zaangażowaniem.

Ten album wydaje się niezwykle prawdziwy. Każda chwila staje się niewymuszoną przyjemnością. To sprawia, że “Tribute to Marek Bliziński” nie straci na wartości za kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Piękna przygoda, a przy okazji ważna część historii polskiej muzyki rozrywkowej. Warto do tej płyty wracać, bo za każdym razem pulsuje ogromem niezwykle żywych emocji.

Łukasz Dębowski

 

Leave a Reply