Man and The Machine – „Adam Mickiewicz. Dziady II” [RECENZJA]

Nasz ocena

Album oparty na II części „Dziadów” Adama Mickiewicza, to nowy projekt twórcy, występującego pod nazwą – Man and The Machine. Jak mówi sam artysta: „jestem bezczelnym fetyszystą trafnych połączeń tekstu i muzyki”. Poniżej można znaleźć naszą recenzję tego wydarzenia.

fot. okładka albumu

Recenzja płyty „Adam Mickiewicz. Dziady II” – Man and The Machine (2025)

Trzeba mieć wiele odwagi, żeby podjąć się próby nadania współczesnej formy muzycznej… „Dziadom” Adama Mickiewicza. Takie wyzwanie postawił przed sobą twórca, kryjący się pod nazwą – Man and The Machine, mający klarowną wizję stworzenia indywidualnego kolorytu muzycznego każdej części tego dramatu romantycznego. Powstał z tego bogaty artystycznie zestaw utworów, zamknięty w tradycyjnej konwencji piosenkowej, z wyraźnym podziałem na rozdziały. W ten sposób udało się odciążyć mało przystępną – szczególnie dla młodzieży szkolnej – lekturę.

Kiedyś podobną pracę wykonali T-raperzy znad Wisły, streszczając dzieła literatury czy też przybliżając sylwetki królów polskich. Ich płyty znajdowały szeroki odbiór, głównie dzięki programowi telewizyjnemu – Komiczny Odcinek Cykliczny. W tym przypadku mamy jednak do czynienia zgoła z czymś innym, bo pomimo przystępności, nie ma w tym elementu satyry. Jest za to solidne oddanie treści, która stanowi główną część przekazu artystycznego, występującego na równi z formułą muzyczną.

A ta jest wynikiem poszukiwań różnych zabiegów, mogących nadać atrakcyjności polskiej poezji. Czuć w tym wnikliwość i faktyczne przyłożenie się do tego, by każdy utwór prezentował się po prostu ciekawie. Twórca korzystał z wielu możliwości, kryjących się za technologią cyfrową (być może także AI). Można więc mówić, że jest to produkcja domowa, przez co nie wszystkie propozycje posiadają odpowiednią głębię, którą przyniosłoby organiczne brzmienie instrumentów. Może to być zarzutem, ale nie musi, bo Me and The Machine nie powiela żadnych pomysłów, nadając każdemu utworowi odmiennej aranżacji, jednocześnie trzymając się odgórnych założeń spajających całość.

I trzeba przyznać, że słowo okazale zacieśnia się z dźwiękiem, stając się całością, jakby dzieło literackie naturalnie było stworzone pod taką specyfikę artystyczną. To rewanżuje pewne niedoskonałości związane z realizacją tego projektu w warunkach domowych (cyfrowych).

Najciekawiej przedstawiają się energetyczne, mocno zaczepiające się o muzykę grozy momenty, które wymagają większej precyzji wykonawczej także pod względem prezentacji tekstu. Ciekawostką jest utwór „Widmo i ptaki”, gdzie padają pamiętne słowa –„Kto nie był ni razu człowiekiem, temu człowiek nic nie pomoże”, bo twórca dołożył też kilka własnych wersów. Podobny zabieg zastosowano w „Baranku i motylku”, który może nam się kojarzyć z „Barankiem” zespołu Kult (tutaj słowa pomysłodawcy przeplatają się ze tekstem Adama Mickiewicza i Stanisława Staszewskiego). Warto też dostrzec rockowy sznyt, mocno naznaczający wydźwięk tej propozycji. Mniej efektownie, ale za to bardziej klimatycznie prezentują się lżejsze motywy muzyczne, oparte wyłącznie na czystej elektronice („Pieśń dziewczyny”).

Dzięki różnorodności, a także krótkiej formule dostaliśmy swego rodzaju miniaturki muzyczne, będące odbiciem otwartości artystycznej samego twórcy. Łatwo wyczuć także dużą świadomość i doświadczenie, które sprawia, że mamy do czynienia z profesjonalnie zakreślonym projektem, mającym szansę zaistnienia na dłużej w naszej świadomości. I to bez względu na zamiłowanie do dokonań jednego z trzech – obok Juliusza Słowackiego i Zygmunta Krasińskiego – Wieszczy Narodowych, którego twórczość wpisana jest w kanon lektur szkolnych.

Może dzięki projektowi Man and The Machine, „Dziady” Adama Mickiewicza nie będą nam się kojarzyć jedynie z przymusem i obowiązkiem szkolnym? Jest taka szansa.

Łukasz Dębowski

 

Leave a Reply