20 listopada ukazała się druga płyta krakowskiego zespołu Fraktale, nad którą objęliśmy patronat medialny. Jak trudna do określenia jest ich muzyka, tego dowiecie się z naszej dzisiejszej recenzji.
Recenzja płyty „II” – Fraktale (Music And More Records, 2018)
Fraktale to krakowski kwartet, który na drugiej płycie „II” stworzył własną muzyczną tożsamość, wymykającą się określonemu pojmowaniu muzyki. Pomimo, że mamy do czynienia z instrumentalnymi, długimi kompozycjami, nie stanowią one tła, potrzebującego dodatkowego wypełniacza.
To, co można usłyszeć na tym albumie ma już swoją wystarczającą wartość. Improwizacje jazzowe – owszem jest tego całkiem sporo. Saksofon tenorowy nadaje dodatkowego, około jazzowego smaczku chociażby „Jezioru marzeń (Dawson’s Creek)”.
Nieokiełznana psychodelia – też jest tego całkiem dużo. A dzieje się tak, gdy panowie zapuszczą się w rewiry nietypowe, trudne do nazwania jedną definicją. No bo jak uchwycić nawet w kilku słowach to co dzieje się w „Wakan Tanka (Watalata)”? Nie da się.
To muzyczny wulkan, który co chwilę eksploduje innymi emocjami. A najbardziej niepokojący klimat pojawia się w „Stranger Things”. Jeżeli ktoś uprze się, to usłyszy nawet lekkie namaszczenie syntezatorami z lat 80 i orientalnymi ozdobnikami („Abraham”).
Dużo tu przestrzennie zaaranżowanych dźwięków, które przemieszczają się tworząc muzykę ilustracyjną. Bogactwo brzmienia daje słuchaczowi bardzo duże pole do popisu i własnej interpretacji tych niby niewielu, a tak naprawdę aż pięciu kompozycji. Przesadna próba opisywania tej muzyki zabija ich artyzm. Tym bardziej, że od twórczej strony jest to prawdziwy muzyczny majstersztyk. Trzeba też dodać, że wyśmienicie wszystko zostało zagrane.
Wydawać się możne, że Fraktale tworzą kompozycje niszowe. Nic bardziej mylnego, bo obok eklektycznej formy istnieje przyswajalna energia dla każdego, nawet nieobytego muzycznie słuchacza. Fraktale nie są jedynie zespołem, są zjawiskiem. Fajnie się tego słucha o każdej porze dnia. Warto spróbować.
Łukasz Dębowski
Realizacja – Marcin Postawa / Studio im. Janusza Muniaka w Krakowie
Miks i Master – Piotr Zieliński / Lateral Sound
Projekt okładki – Mateusz Ługowski / mlatej.tumblr.com
fot. materiały promocyjne
Kapitalna płyta, pobrzmiewają tu echa najlepszego fusion, a także prog rocka. Brzmienie jest masywne, potężne, ale też klarowne i przestrzenne. Mnóstwo pomysłów, zmian tempa, jednak całość jest dość łatwo przyswajalna. Warto poszukać i posłuchać, choćby na Spotify.