„Coraz rzadziej zależy nam na żywym kontakcie z drugim człowiekiem” – Adyena [WYWIAD]

Adyena zaprezentowała kolejny singiel. Utwór “Zróbmy sobie wolne” zapowiada jej album zatytułowany “Kolorowa”, który będzie mieszanką wielu gatunków – od pop-rocka, funky, reggaeton, house, aż po dance-pop. Zapraszamy na nasz wywiad, w którym artystka zdradziła m.in. kilka szczegółów związanych z całą płytą.

Twój nowy singiel „Zróbmy sobie wolne” ma dosyć jasne, pozytywne przesłanie. Jaka była geneza jego powstania i co według Ciebie jest najważniejszą częścią przekazu, który niesie ze sobą ta piosenka?

Cieszę się, że taki jest właśnie Twój odbiór tego utworu, mam cichutką nadzieję, że każdy kto jej posłucha, choć trochę naładuje się dobrą energią, ale i zainspiruje do przemyśleń. Według mnie również jest to pozytywna i lekka piosenka, taki był mój zamysł jej stworzenia.

fot. Kasia Jakubowska 

Muzyka od wieków posiada funkcję użytkową, w tym służy do zabawy, rozluźnienia i tańca. Jako twórca mam tego świadomość i dlatego często aranżuję dynamiczne utwory.

Geneza powstania tego numeru wiąże się z obserwacją otaczających mnie ludzi i czasów, w których żyjemy. Wydaje mi się, że zbyt często sięgamy po telefon, tablet czy komputer, żeby się zrelaksować po pracy, a nie znajdujemy czasu na rozmowę czy spotkanie z innymi ludźmi. Coraz rzadziej zależy nam na żywym kontakcie z drugim człowiekiem. W moim odczuciu jest to bardzo niebezpieczne zjawisko społeczne, na co zwracają uwagę również psychologowie, a które prowadzi do konsumpcjonizmu, egoizmu, braku empatii, izolacji, a nawet w skrajnych przypadkach do zaburzeń psychicznych.

Piosenka „Zróbmy sobie wolne” to nazwanie tego tematu po imieniu. Wierzę, że tekst może być inspiracją do drogi powrotnej z tej przepaści, w którą ewidentnie w XXI wieku brniemy nadużywając urządzeń elektronicznych i zamykając się na kontakty międzyludzkie.

W czasach, gdy żyjemy szybko, często brakuje nam czasu na małe przyjemności, czy relaks. Co jest dla Ciebie najlepszą formą odpoczynku? W jaki sposób ładujesz swoje akumulatory „robiąc sobie wolne”?

Uwielbiam naturę i rozmowy z ludźmi. Często mam „zdarte” gardło, czyli charakterystyczną chrypkę, bo przede wszystkim dużo i często mówię, a nie jak można by pomyśleć, dlatego że śpiewam (śmiech).

Jestem zafascynowana odkrywaniem świata wewnętrznego praktycznie każdego poznanego człowieka. Wykonywałam też zawód dziennikarki i redaktorki prasowej, ponieważ ciekawią mnie ludzie, ich problemy, uczucia i marzenia. Przeprowadzałam wiele wywiadów m.in. ze znanymi osobami, takimi jak chociażby: Małgorzata Ostrowska, Robert Friedrich czy śp. Wojciech Pszoniak.

Jeśli chodzi o spędzanie wolnego czasu, to cenię sobie spacery po parkach i lasach, żeby się trochę nacieszyć ciszą i pięknem przyrody. Poza tym i niezmiennie w każdej wolnej chwili rozmawiam z ludźmi, którzy też akurat w tym momencie tego potrzebują, zarówno znajomymi, rodziną, przyjaciółmi, sąsiadami, jak i tymi nowo poznanymi. Tak najlepiej ładuję swoje akumulatory.

Na ile ten utwór staje się reprezentatywny dla całego albumu zatytułowanego „Kolorowa”? Czy ten singiel wyznacza jakiś konkretny kierunek Twojej dalszej działalności solowej?

Mój album „Kolorowa” to zbiór bardzo odległych od siebie utworów, zarówno w warstwie muzycznej, czyli gatunkowej, jak i lirycznej. Jestem tu w większości tekstów narratorem, ale też odsłaniam sporą część swoich doświadczeń i uczuć. Każda piosenka jest praktycznie pod każdym względem trochę inna. Natomiast cały album jest koncepcyjny. Singiel „Zróbmy sobie wolne” absolutnie nie wyznacza całości materiału na tej płycie. To jedna z najprostszych piosenek na tej płycie, która porusza temat samotności w zabieganiu.

Wierzę w to, że piosenka nie jest w stanie zmienić niczego, ale jest w stanie zmienić cokolwiek. Dlatego każdy utwór na tym albumie ma osobne przesłanie i jest osadzony w innej stylistyce gatunku.

 

fot. Kasia Jakubowska 

 

Jesteś nie tylko wokalistką, ale również multiinstrumentalistką. Jak wygląda w Twoim wypadku proces tworzenia piosenek?

Gram na gitarze – klasycznej, akustycznej, elektrycznej i basowej, radzę sobie też w akompaniamencie na instrumentach klawiszowych. Przez wiele lat komponowałam swoją muzykę. To oznacza, że potrafię nagrywać za pomocą żywych i wirtualnych instrumentów podkłady piosenek. Grałam również przez dziesięć lat na saksofonie altowym w Orkiestrze Dętej OSP Nadarzyn, choć najsłabiej w sumie czuję się na tym instrumencie.

Śpiewam i piszę teksty od dzieciństwa, skończyłam studia na realizacji dźwięku. W praktyce mogę wyprodukować muzykę na płytę zupełnie sama i tak właśnie robię. Stałam się naturalnie producentem swoich piosenek. Muzyków zapraszam do współpracy dopiero po nagraniu przeze mnie całego materiału po to, żeby móc wykonywać go na żywo na koncertach.

Mam doświadczenie grania i śpiewania w kilku zespołach muzycznych, które sama zakładałam i je rozwiązywałam. Jednak po wielu próbach nie podobał mi się efekt końcowy wspólnej pracy z muzykami nazwijmy ich „rockowymi”. Nie było w moim odczuciu progresu w tej współpracy i dlatego zaczęłam pracować sama nad piosenkami. Zmieniłam styl pracy i uważam ją za najbardziej owocną w tym momencie. Z tego powodu współpracuję z instrumentalistami dopiero po samodzielnych nagraniach całości materiału.

Wiesz, ja napisałam pierwszą piosenkę jak miałam dwanaście lat, jeszcze jak zaczynałam uczyć się w szkole muzycznej. Kiedyś nie było to mile widziane przez kadrę pedagogiczną (nie wiem jak jest dzisiaj), ponieważ szkoły państwowe kształciły uczniów głównie w celu przygotowania ich stricte do zawodu instrumentalisty i wykonawcy muzyki klasycznej.

Od tamtej pory właściwie nieprzerwanie średnio raz w miesiącu komponuję piosenki i różne utwory instrumentalne, czyli od ponad trzydziestu lat, ale do szuflady… Dlaczego właśnie tak postępowałam, to chyba zbyt długa historia do opowiedzenia teraz, która z pewnością nadaje się na osobny wywiad (śmiech).

Powiem tylko w ogromnym skrócie, że jestem bardzo nieśmiałą osobą, nie wierzyłam w siebie i byłam odklejona od rzeczywistości, żyjąc głównie w wyobraźni. Poza tym cały czas po drodze działy się tak fascynujące rzeczy, które mnie skutecznie odciągały od zajęcia się tylko muzyką, że pasowało mi trochę im uleganie. W końcu doszłam do wniosku, że dojrzałam do bycia sobą z rozmachem i na swoich warunkach. To jestem prawdziwa ja, teraz dopiero pokazując się innym jestem taka, jak w środku. Komponowanie piosenek to coś, co przyszło do mnie z zewnątrz jeszcze w dzieciństwie, a z czym wiele lat walczyłam i z czym się stopniowo oswajałam.

Za mix i mastering Twoich utworów odpowiada mający duże doświadczenie – Chris Aiken. Jak się zaczęła wasza współpraca i jak wygląda w praktyce?

W przeszłości współpracowałam z wieloma muzykami i nagrywałam w kilkunastu studiach nagraniowych w Polsce i ciągle nie osiągałam poziomu, z którego byłabym zadowolona. W pewnym momencie nawet zaczęłam wątpić czy spotkam na swojej drodze kogoś z odpowiednim warsztatem.

I w końcu, po wielu latach bezowocnego poszukiwania, natknęłam się trochę „przypadkowo” na Chrisa Aikena, który pracował przez jakiś czas w studio nagrań w Pruszkowie, moim rodzinnym mieście. Tak właśnie się poznaliśmy.

On jest trochę takim „człowiekiem – orkiestrą” i prawdziwym profesjonalistą zarówno w dziedzinie kompozycji, ponieważ sam jest muzykiem, jak i w kwestii realizacji dźwięku. Nagrywam z nim wokale, a potem on szlifuje poszczególne ścieżki również z podkładu. Tak to wygląda w przypadku pracy nad albumem „Kolorowa”. Uwielbiam jego styl pracy i skuteczność w działaniu, dlatego właśnie postanowiłam, że pomimo zmiany miejsca studia (obecnie to kilkadziesiąt kilometrów ode mnie) będę z nim nadal pracować, jeśli oczywiście on będzie chciał i miał na to czas.

Jak chciałabyś, żeby dalej wyglądała Twoja działalność solowa? Czy za tworzeniem muzyki kryje się także chęć koncertowania?

Dziękuję za to pytanie! Głównym celem nagrania i upublicznienia mojego solowego albumu „Kolorowa” jest koncertowanie, dlatego po ukończeniu pracy studyjnej zamierzam od razu przystąpić do przygotowania się wraz z muzykami do grania na żywo. Mam nadzieję, że to będzie jeszcze rok 2024, choć nie ukrywam, że muszę bardzo intensywnie pracować nad materiałem, żeby tak było. Jednocześnie w tym roku planuję wydanie swojej książki „44 prawdy o przyjaźni”, aktualnie decyduję się na jej odpowiednie wydawnictwo. Będę informować Was kochani na bieżąco i na pewno wkrótce dowiecie się o rozpoczęciu mojej trasy koncertowej.

Życzę zatem powodzenia i spełnienia tych planów. Dziękuję za rozmowę.

Ja również dziękuję i pozdrawiam przedświątecznie wszystkich Czytelników!

 

Leave a Reply