„Każda piosenka jest naszym ukłonem w stronę publiczności” – rozmowa z Mirosławem Czyżykiewiczem i Witoldem Cisło

Czyżykiewicz & Cisło to projekt muzyczno-wokalny, który powstał wiosną 2017 roku jako efekt wieloletniej współpracy śpiewającego i grającego na gitarze Teryksa Mirka Czyżykiewicza z wirtuozem gitary barytonowej Witoldem Cisło. Zapraszamy na naszą krótką rozmowę z artystami.

Zamysłem muzyków było stworzenie nowych gitarowych aranżacji do wierszy wykonywanych niegdyś przez Czyżykiewicza z zespołem „Kameleon” bądź też solo takich autorów jak: Josif Brodski, Włodzimierz Wysocki, Thomas Hardy, Jacek Kaczmarski, Edward Stachura.

fot. Mateusz Czech

W repertuarze można usłyszeć także autorskie piosenki Mirka Czyżykiewicza w nowych gitarowych opracowaniach oraz te z muzyką Witolda Cisło. Zwieńczeniem ponad rocznej wspólnej pracy jest nowa płyta pt. „Pretekst live”.

Dlaczego dopiero w 2017 roku zdecydowaliście się na wspólną współpracę jako zespół Czyżykiewicz & Cisło? Przecież tak naprawdę znacie się znacznie dłużej, pracowaliście ze sobą już wcześniej.

Mirek: Nie było po prostu takiego pomysłu. Co prawda wcześniej Witold proponował mi współpracę, chciał żebym zaśpiewał jego piosenki na płytę „In the Room” Krzysztofa Kiljańskiego, (później jak się okazało platynową) ale ja wtedy pracowałem nad swoją autorska płytą „Allez!” i odmówiłem. Nie do końca też jest prawdą, że nie współpracowaliśmy, Witold wziął udział w nagraniu „Allez!”, a potem „Odchodzę Wracam” – był członkiem zespołu, z którym promowaliśmy ten album, a najwcześniej… 20 lat temu, był perkusistą w zespole promującym album “Ave”.

Witold: Znamy się i współpracujemy z Mirkiem od 20 lat. W 1999 r. Mirek zaprosił mnie do udziału w promocji płyty „AVE” – wtedy jako perkusistę. Pierwszy koncert z dużym zespołem pod kierunkiem Zbyszka Łapińskiego odbył się w Studiu Radiowym Programu III. Potem nagrywałem płytę „Allez”, „Odchodzę wracam”, której jestem też współproducentem. Dzisiejszy projekt „ Czyżykiewicz & Cisło” jest pomysłem duetu stricte gitarowego – połączenia brzmienia gitary klasycznej Mirka i barytonowej ( mojej).

Nowa płyta „Live” to jednak zbiór utworów, które pochodzą z wcześniej znanego repertuaru. Dlaczego nie pokusiliście się o nagranie w pełni premierowych kompozycji?

Mirek: Witold ze swoją propozycją współpracy, zastał mnie śpiewającego wybór najciekawszych moim zdaniem utworów, które wykonywałem sam przy gitarze. Postanowiliśmy je zaaranżować na nowo. Te właśnie solo wykonywane przeze mnie piosenki, postanowiliśmy zaaranżować na dwie gitary. Do tego repertuaru dołączyłem dwie kompozycje Witolda, z czego jedna jest premierowa, do słów Roberta Kasprzyckiego “Znów śniłaś się mi”. Prace nad nowymi utworami trwają i mam nadzieję, że będą treścią naszej następnej płyty.

Witold: Każdy nowy pomysł trzeba jakoś zacząć realizować i nie ukrywam, że łatwiej jest w takiej sytuacji nie startować od tzw. „zera” – czyli, jak to jest w przypadku całkiem nowych piosenek. Dlatego rozpoczęliśmy od piosenek Mirka, choć na płycie „Pretekst live” jest już nowa piosenka „Znów śniłaś się mi”.

Czy dobór kompozycji na tę płytę miał też za zadanie pokazać brzmienie instrumentów, którymi się posługujecie? Zestawienie gitary Teryksa z gitarą barytonową to niecodzienny projekt od strony muzycznej.

Mirek: Jak najbardziej, To w ogóle była idea fix Witolda, z którą do mnie zatelefonował i zaproponował wspólną pracę. Skrzyżowanie jego barytonowej gitary autorstwa Olafa Loefa i mojej klasycznej nr. „17”, której twórcą jest Bogusław Teryks jest niespotykanym pomysłem, bezprecedensowym. Faktycznie, to chyba jedyne, takie połączenie gitar aktualnie w Polsce.

Witold: Taki był mój pomysł – tylko dwie gitary plus głos Mirka oczywiście. Dwie bardzo różne , a jednak dające się połączyć brzmieniowo. Każda z tych gitar jest efektem geniuszu swojego twórcy – lutników: Bogusława Teryksa – gitara Mirka, i moja barytonowa – autorstwa fińskiego lutnika Olava Loefa.

Na nowym albumie ukazaliście te kompozycje w bardzo okrojonej, akustycznej wersji. Okazuje się, że takie dotarcie do tych utworów odsłania ich meritum. Czytelność słowa, obok brzmienia Waszych instrumentów jest najważniejsza. Czy dobór tekstów to bardziej przypadek, czy pod tym względem także dokonywaliście selekcji?

Mirek: Nie ma przypadku,w przypadku doboru tekstów :). Natomiast surowa forma, kiedyś bogato zaaranżowanych utworów, jak mi się wydaje, tylko dodaje im nowej kameralnej urody.

Witold: Myślę, że dzięki takiej fakturze aranżacyjnej, tylko dwóch gitar, udało się nam uzyskać ogromną przestrzeń dla uwypuklenia tekstów piosenek.

Ten projekt to forma zamknięta, czy Wasza współpraca będzie miała swoją kontynuację?

Mirek: Na pewno będzie kontynuacja.

Witold: Tak, już powstają zupełnie nowe piosenki.

Te piosenki to przekrój twórczości wielu autorów. Czy znajdują się tu utwory szczególnie ulubione przez Was? Czy można w ogóle te kompozycje i teksty w jakiś sposób układać pod względem ważności?

Mirek: Wszystkie są ważne, wszystkie jednakowo hołubione, śpiewane i grane z największym pietyzmem. Trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z najwyższych lotów kanonem piosenki literackiej, w przypadku Stachury czy Wysockiego. Wiersze Brodskiego też wymagają specyficznego namaszczenia, aby je odpowiednio przekazać odbiorcom.

Witold: W przypadku tego repertuaru, ciężko jest wartościować. To bardzo różne, ale zarazem bardzo ważne utwory.

Przy tej płycie nieodłącznym elementem wydają się koncerty, które będą niejako przedłużeniem tej płyty. Czy jeśli chodzi o koncerty dokonujecie zmian repertuarowych, czy najbliższe spotkania z publicznością będą opierać się na przełożeniu tej płyty 1:1?

Mirek: Na koncertach gramy o wiele więcej utworów niż zawiera płyta. Ta nadwyżka utworów, mam nadzieję, że znajdzie się na planowanym vol. 2 „The Best Of Czyżykiewcz”.

Witold: Na pewno przełożenie 1:1 jest, jeśli chodzi o brzmienie. Nie ma tu sytuacji płyty nagranej z dużym zespołem, a później z różnych względów granej w innym składzie instrumentalnym na koncertach. Piosenkowo 2:1 – jest ich więcej.

Czy na tej płycie jest też ukłon w stronę publiczności? Na pewno są kompozycje, których publiczność wręcz domaga się na koncertach np. „Konie narowiste”?

Mirek: Układałem tak repertuar , żeby każdy z słuchaczy, z którymi często rozmawiam po recitalach znalazł dla siebie ulubiony wiersz, ulubioną piosenkę. Naturalnie są „Konie narowiste” Włodzimierza Wysockiego w przekładzie Romana Kołakowskiego, ale także jakby na ich biegunie, „Jednym szeptem” – moja autorska piosenka, albo „Pieśń na Powitanie” Josifa Brodskiego, w przekładzie Stanisława Barańczaka czy wreszcie „Życie, to nie teatr” Edwarda Stachury.

Witold: Każda płyta, każda piosenka jest naszym ukłonem w stronę publiczności.

Leave a Reply