Beata Szałwińska – „Vocalise” [RECENZJA]

Nasz ocena

Album “Vocalise” to niezwykły prezent od Beaty Szałwińskiej z okazji 150-lecia urodzin Sergiusza Rachmaninowa. W hołdzie dla ulubionego kompozytora, artystka nagrała wyjątkową wersję “Wokalizy op. 34 nr 14“. Zachęcamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.

Recenzja „Wokalizy op. 34 nr 14” – Beata Szałwińska (2023)

Wybitna pianistka Beata Szałwińska jest wielką wielbicielką dokonań mistrza Sergiusza Rachmaninowa. Nie dziwi więc kolejne spotkanie artystki z twórczością tego kompozytora, w wyniku czego powstała nadzwyczajna odsłona znamiennej “Wokalizy op. 34 nr 14“. O wyjątkowości dzisiejszej odsłony tego utworu nie świadczy jedynie jego transkrypcja oraz odtworzenie pewnego klimatu opartego na elokwencji twórczej, ale dodanie do niej indywidualnych wartości. Po raz kolejny dostaliśmy więc potwierdzenie ogromu uczuciowości i talentu, idącego za wykonaniami Szałwińskiej.

Już rok temu zostaliśmy zaskoczeni albumem „Rachmaninov Romances„, będącym jednym z najważniejszych osiągnięć pianistki, mierzony nie tylko w kategoriach muzyki klasycznej. Tym razem twórczyni poszła odważnie o krok dalej, przedstawiając pieśń „Wokaliza op. 34 nr 14Siergieja Rachmaninowa (opublikowana jako ostatnia z jego Czternastu Pieśni op. 34).

Transkrypcja na fortepian została wykonana przez Frédérica Meindersa, ale to artystka podeszła do tego jak zwykle wyjątkowo, ożywiając ten projekt w sposób emocjonalnie zjawiskowy. Przy zachowaniu fundamentalnych zasad harmonicznych, a także tych związanych z melodyką, Beata Szałwińska oddała ponadczasowy koloryt kompozycji, która w każdym momencie nabrzmiewa intensywnością dźwięków. Bez nadmiernej ekspresji, ale za to z czujnością prezentowania poszczególnych fragmentów „Wokalizy„, udało się ją przenieść do współczesności, pokazując jednocześnie uniwersalizm muzyki, która nie jest przeznaczona jedynie dla wąskiej grupy melomanów.

W tym przypadku można powiedzieć, że powstała nieco „filmowa wersja”, gdzie kameralny charakter całości nie zamyka drzwi przed wymagającym słuchaczem, ale również tym poszukującym nieco innej wrażliwości. Wartość tego utworu na nowo była odkrywana w różnego rodzaju projektach (od składów kameralnych oraz zestawień instrumentów solowych z fortepianem, aż po sam fortepian, akordeon, organy lub trąbkę), ale tak istotnie określonej – przez emotywny czynnik – interpretacji chyba jeszcze nie dostaliśmy. Przynajmniej taka wydaje się nowa odsłona, bo płynie z niesłabnącym wyczuciem pianistki, nadającej dojrzałej znamienności oraz oryginalności własnym poczynaniom. Może to również miłość artystki do twórczości Rachmaninowa sprawiła, że „Wokaliza” w jej wykonaniu jest tak szczególna.

Dzisiejsza interpretacja to kolejny sukces Beaty Szałwińskiej, choć tak naprawdę „Wokaliza op. 34 nr 14” jest dopiero otwarciem nieschematycznego projektu, który powiązany jest ze 150 rocznicą urodzin Sergiusza Rachmaninowa. Póki co możemy czerpać ogromną przyjemność z tego wykonania, za każdym razem odkrywając nowe pokłady czułości ukryte za subtelnością wyzwalania dźwięków oraz osobliwą perfekcją.

Łukasz Dębowski

 

fot. materiały prasowe

Jedna odpowiedź do “Beata Szałwińska – „Vocalise” [RECENZJA]”

Leave a Reply