Krakowsky z wyjątkowym utworem „Nie musisz się bać” [RECENZJA]

“Nie musisz się bać” to premierowy singiel artysty występującego jako Krakowsky. Utwór dedykowany jest wszystkim tym, którzy czują się z jakiegoś powodu wykluczeni.

Krakowsky bardzo świadomie podąża drogą własnych zainteresowań artystycznych. I choć jego propozycje mieszczą się w szeroko pojętym nurcie pop, to niosą za sobą głębsze przesłanie, które dodaje ważności jego poczynaniom muzycznym. Przynajmniej tak jest w przypadku utworu „Nie musisz się bać„, gdzie przekaz uwypukla całą istotę starannie zaaranżowanego singla. Sama kompozycja jest piosenkowa, niezwykle melodyjna, co idzie w zgodzie z wrażliwością artysty. Tekst odnosi się do newralgicznego problemu, szczególnie mocno nasilającego się znów w ostatnim czasie.

fot. materiały prasowe

Uniwersalizm słów stwarza jednak szerszy wymiar ich interpretacji – to propozycja o zagubieniu, o nieumiejętności odnalezienia się w rzeczywistości, strachu, choć takim, który można pokonać, w końcu o próbie znalezienia w sobie siły. Przekaz można w tym przypadku dostosować do problemu, choć jak mówi sam artysta: Nie musisz się bać” dedykuję ludziom, którzy czują się wykluczeni, zwłaszcza we współczesnej Polsce, gdzie niemal codziennie obraża się mniejszości. 

Utwór ma stonowany klimat, z delikatnie sączącą się melodyką. Nie ma w tym buntu, bezpośredniego sprzeciwu na zastany stan rzeczy, bo ten kawałek staje się raczej próbą pocieszenia, spojrzenia na pewne rzeczy z dystansu. Przynajmniej tak przez pryzmat całości można odczytywać intencje autora. I chociaż brakuje odrobiny większej dynamiki, to ostatecznie ta propozycja – poprzez balladowy nastrój – całkowicie się broni. Można to również odnieść w pewnym sensie do tytułu całej płyty „Spokój„, co w jakiś dodatkowy sposób tłumaczy pewien zabieg artystyczny Krakowsky’iego. Na pewno piosenka wzbudza zainteresowanie, zachęcając do tego, by sięgnąć po cały album, który wkrótce ujrzy światło dzienne. I to jest jej dodatkowa wartość, bo tytuł może okazać się kluczem do zrozumienia poszczególnych elementów krążka.

[rec. Łukasz Dębowski]

*****

Gdy powstawała ta piosenka, w głowie siedział mi obraz nastolatka żyjącego gdzieś na prowincji, który odkrywa właśnie swoją – inną niż heteroseksualna – orientację. Wychowany w polsko- katolickim środowisku, próbując poukładać sobie jakoś w głowie swoją przyszłość i relację z Bogiem, który był mu przedstawiany jako surowy sędzia, słyszy w tym samym czasie od ludzi, mających tego Boga tylko na ustach.

Od swoich bliskich, od ludzi z swojego środowiska, z mediów słyszał, że nie jest człowiekiem, tylko ideologią, że nie zostanie zbawiony, że jest odmieńcem i niegodnym grzesznikiem zasługującym tylko na karę, że nie ma przed sobą przyszłości, bo tacy jak on są z natury nieszczęśliwi.

Idealnie jest, gdy jego wewnętrzna walka kończy się triumfem w postaci bycia sobą, znalezienia w sobie siły, by nim być.  I właśnie o tym opowiada singiel – chcę przekonać w nim, każdego, kto się boi, że ma już w sobie wszystko, aby ten strach pokonać. Z resztą cały album odwołuje się do tej wewnętrznej, nienazwanej Siły. Gdy śpiewam „JA zawsze będę…” mam tu na myśli to „Ja”, które pozbawione jest konkretnego imienia i zewnętrznej formy; to „Ja” to nieskończoność i nieskończone zasoby. 

Niestety zło czasami wygrywa. Mówią o tym przerażające statystyki. Co druga osoba LGBTQ w Polsce rozważała samobójstwo, co czwarta próba samobójcza była poprzedzona próbą wywierania wpływu osób trzecich na zmianę  orientacji, prawie połowa młodzieży LGBTQ dokonuje samookaleczenia. Żyjemy w państwie będącym pod silnym wpływem rzymskokatolickiej mafii. Smutni panowie w czarnych sukienkach, czasem czerwonych i koronkowych, gorączkowo próbują utrzymać dawny układ, w którym strach jest podstawowym narzędziem wywierania wpływu. Na szczęście na horyzoncie widać już perspektywę przebudzenia, ale, póki co jeszcze sporo jest do zrobienia…

*****

Piosenka powstała wspólnie z Zuzą Ossowską (OS.SO). Tekst został oprawiony w sprawdzoną, popową formę, trochę romansującą z muzyką soul. W utworze, jak i w całym albumie dużo jest odniesień do lat 80. Inspiracją do powstania “Nie musisz się bać” było „So Strong” Labi Siffre.

Krzysztof Krakowski (Krakowsky) śpiewa od zawsze, pisze i komponuje od kilku lat. Ostatnio zaczął zajmować się również produkcją. Gra na pianinie, a śpiewu uczył się u kilku trenerów wokalnych.

 

Leave a Reply