Nocny Stróż – „W którą stronę” [RECENZJA]

Nasz ocena

Nocny Stróż to zespół z Inowrocławia. Zaczynali pod koniec lat 90-tych, grali przez 5 lat i następnie zakończyli działalność. Po blisko 20 latach grupa powraca z pop-rockowym albumem „W którą stronę”. Poznajcie naszą recenzję tego wydarzenia.

fot. okładka albumu

Recenzja płyty „W którą stronę” – Nocny Stróż (2022)

Album „W którą stronę” pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych. Po 20 latach reaktywował się zespół Nocny Stróż, który postanowił przypomnieć o sobie zupełnie nowymi piosenkami, zahaczającymi o pop-rockową stylistykę lat 90.. Całość została zaprezentowana we współczesnej konwencji, która choć nie zaskakuje oryginalnością, to sprawia, że płyty słucha się po prostu dobrze. Grupa stawia na czytelną formę piosenkową oraz przestrzenne, świeże brzmienie, doskonale wpasowujące się do większości radiowych playlist.

Dla zespołu ważne są czytelnie określone melodie, które prowadzą każdą kompozycję, a że całość została ukształtowana w zawodowy sposób, to nie ma wątpliwości – dostaliśmy wpadający w ucho zestaw utworów. I choć każda propozycja została przygotowana w należyty sposób, unosząc się swobodnie na wokalnej sprawności Michała Gęsikowskiego, to nie należy dopisywać do nich głębszej filozofii. Niekiedy brakuje większej dozy artyzmu, ale nie można odmówić grupie umiejętności materializowania własnych pomysłów, które ładnie kształtują w większości energetyczne kompozycje („W którą stronę”).

Jeśli Nocny Stróż sięga po ballady, to bazuje w nich na klasycznych założeniach, mających podkreślać melodykę, a to znów sprawia, że każdy refren szybko zapada w pamięć. To takie kawałki, które są samograjami, łatwymi do zaśpiewania po kilku przesłuchaniach („Przyjdzie czas”).

Nie każda propozycja została jednak zbudowana na pełnym brzmieniu instrumentarium. Urzekają te momenty, gdzie pojawia się swego rodzaju powściągliwość muzyczna („Jeden dzień”). Grupa nie boi się też dźwięków wyzwolonych na akustycznym, bluesowo-rockowym podłożu („Autobus”).

Jeśli chodzi o teksty, to najlepiej wypada ten napisany specjalnie dla zespołu przez… Patrycję Kosiarkiewicz (mocny akcent w postaci kawałka „Smutno mi tato”). Zdarzają się momenty, które trochę uciekają naszej uwadze, choć do nich z pewnością nie należy „Razem uda się”, w którym gościnnie można usłyszeć Andrzeja Krzywego (słowa – Marek Dutkiewicz).

W którą stronę” to nie jest płyta, która przynosi zaskakujące rozwiązania muzyczne, ale broni się rzetelnym podejściem do samej formy kompozytorskiej. Słychać, że za instrumentami stanęli zawodowcy, którzy potrafią w zgrabny sposób prezentować, to co im w duszy gra (często dowodzenie przejmują lekko podprowadzone gitary Michała Witkowskiego). Niekiedy brakuje ognia, mogącego nadać większej emocjonalności, a teksty (poza wyjątkami) bywają zbyt konwencjonalne. Jednak pomimo drobnych niedociągnięć i tak jest dobrze, więc nie warto odmawiać sobie przyjemności zapoznania się z kolorytem tego albumu. Kto wie, może nawet coś z tej płyty zostanie z nami na dłużej. Potencjał duży, choć nie zawsze w pełni wykorzystany.

Łukasz Dębowski

 

fot. Krzysztof Szajda

Jedna odpowiedź do “Nocny Stróż – „W którą stronę” [RECENZJA]”

Leave a Reply