ColdFire – „Dwa kolory życia” [RECENZJA]

Nasz ocena

“Dwa kolory życia” to debiutancki album ColdFire, na których zespół porusza problemy współczesnego świata. Na płytę składa się 11 autorskich kompozycji oscylujących w okolicach szeroko pojętej muzyki pop-rockowej. Poznajcie naszą recenzję ich płyty.

Recenzja płyty „Dwa kolory życia” – ColdFire (2022)

W muzyce rockowej zostało powiedziane już niemal wszystko, więc znalezienie sposobu na przedstawienie własnej twórczości w takim kolorycie muzycznym, zawsze stanowi wyzwanie. Zespół ColdFire na płycie „Dwa kolory życia” nie wytycza więc nowych szlaków, a raczej posługuje się sprawdzonymi wzorami do pisania melodyjnych utworów, które czerpią z gitarowej energii oraz piosenkowej przystępności. Czuć w tym również nostalgię za latami 90. oraz namiastkę poetyckiego wydźwięku.

W twórczości ColdFire jest ogromna pasja do muzyki, dlatego pomimo pewnych niedoskonałości, ich propozycje nacechowane są szczerością przekazu.  Słychać to m.in. w interpretacjach wokalnych Błażeja Rzepki, który jest także gitarzystą.

Najbardziej bronią się rockowe, bardziej energetyczne momenty na tym albumie. To one sprawiają, że ich muzyka nabiera większej wytrawności i staje się przy okazji bardziej angażująca. Stąd na wyróżnienie zasługują prosto zaserwowane, ale jakże porywające „Maski” oraz zawodowo poprowadzony, rytmiczny, nieco spokojniejszy kawałek „Tak po prostu”. W tym ostatnim znajdziemy świetnie doczepione brzmienie klawiszy oraz rasową solówkę gitarową, która pokazuje, że zespół posiada nie tylko umiejętności, ale też pomysł na materializowanie niektórych pomysłów.

Nieźle dzieje się również w momentach pogłębionych nostalgicznym klimatem („Dwanaście kroków”), a jest tu także podróż do lat 80., gdzie chwilami wyraźniej ukazują się instrumenty klawiszowe („Wstał dzień”). Zespół nie bał się też pokombinować, łamiąc formę i stosując ciekawą progresję („Nieuleczalne”). Niestety gorszą stroną tego materiału są ballady, które uciekają w stronę przesadnego patosu („Moja modlitwa”) lub zbyt dużej pospolitości („Gdybym”). Teksty także wymagają dopracowania, szczególnie, że autor starał się stosować wyszukane metafory, idące w stronę poetyki słowa. A odnoszą się one – najprościej rzecz ujmując – do problemów współczesnego świata.

ColdFire jest na etapie wypracowywania stylu, więc najlepsze jeszcze przed nimi. Póki co słychać, że zespół posiada potencjał i warunki do tego, by w przyszłości stworzyć coś jeszcze bardziej istotnego. Niemniej kilka akcentów na albumie „Dwa kolory życia” zasługuje na uwagę i staje się ich wizytówką, która powinna im pomóc zagrać większą ilość koncertów. W końcu mamy do czynienia z żywą materią, stąd jeszcze więcej energii grupa jest w stanie wyzwolić podczas występów na żywo. Ta płyta, to pełnoprawny materiał, który pozwala scharakteryzować w pewnym zakresie twórczość ColdFire i pokazuje band pretendujący do tworzenia rzeczy ważnych. Jak na zespół grający wcześniej covery, udało im się zajść całkiem daleko, co potwierdza umiejętność swobodnego przemieszczania się w różne rejony artystyczne. I to słychać na tym albumie.

Łukasz Dębowski

 

fot. materiały prasowe

Leave a Reply