Łącząc elementy alternatywne z wpływami klasycznymi i akcentem progresywnym, Starless przedstawiają swoją własną i unikalną interpretację muzyki rockowej. Ich wyjątkowe i emocjonalne brzmienie najlepiej sprawdza się na żywo. “Missing You” to debiutancki album zespołu, który ukazał się w minionym roku. Poznajcie naszą recenzję tego wydarzenia.
fot. okładka albumu
Recenzja płyty „Missing You” – Starless (2021)
„Missing You” to debiutancki album zespołu Starless, którego początki sięgają czasów pandemii w 2020 roku. Efektem działań artystycznych grupy są urokliwe, niepozbawiane wyraźnych akcentów rockowej poetyki kompozycje. Na pierwszym planie usłyszymy zjawiskowy wokal Marty Bejmy oraz pianino współkompozytora Piotra Pryki. Ale to nie wszystko, co stanowi o wartości tych kilku zaskakująco ciekawych propozycji.
Pewnego dramatyzmu wszystkim piosenkom dodają ładnie wplecione instrumenty smyczkowe (wiolonczela, skrzypce). Taka doza szlachetnych dźwięków dostarcza powagi poszczególnym propozycjom, ale nie tworzy też nadmiernego patosu. Piosenki wydają się lekkie, wręcz eteryczne, a przy tym magnetyzują czymś czarującym. Dodatkowej wartości zaszczepia wspomniany już niezwykle melodyjny, wręcz plastycznie uwidaczniający zalety wszystkich kompozycji głos wokalistki. To on w takiej materii artystycznej staje się przestrzenny; tworząc pomost pomiędzy klasycznie brzmiącymi elementami, a nastrojem idącym subtelnie w stronę rocka progresywnego („Homesick„).
Klimat, który udało się stworzyć twórcom bywa niezwykle wciągający. Całość gustownie stymuluje wrażliwość słuchacza, który będzie próbował znaleźć własne miejsce w tych utworach. Pomimo artystycznego wymiaru, łatwo wyczuć w nich namiastkę przystępności, choć album wymaga skupienia i najlepiej dociera do nas po zmroku. Wtedy jesteśmy w pełni odkryć nie tylko koloryt kompozycyjny, ale też trafić na ślad istotności przekazu, które te piosenki niosą, choć szkoda, że całość jest w języku angielskim („I Could Be God„).
Zabrakło może odrobiny przebojowości, która sprawiłaby, że te piosenki pozostaną z nami na dłużej, ale też łatwo zrozumieć intencje zespołu, który bynajmniej nie stara się kroczyć w stronę komercji. Starless nie boi się za to większego rozmachu, który jednak zawsze w sposób elegancki współgra z kolorytem zawodowo zaprezentowanych kompozycji („Lady of the Lake„).
Ważna jest też długość trwania albumu (34 minuty), gdyż muzykę zespołu należy dawkować z umiarem. Specyficzna forma tych utworów podlega pewnemu rozwojowi podczas ich osłuchiwania, a ich wartość odkrywa się poprzez odpowiednie dozowanie. Płyta „Missing You”, to pełna uroku propozycja, podszyta nieszablonowymi rozwiązaniami, czerpiącymi z klasyki i poezji z nerwem rockowej wrażliwości.
Łukasz Dębowski
*****
Aktualny skład:
Marta Bejma – wokal, chórki, muzyka
Piotr Pryka – pianino, muzyka
Piotr Pilarski – gitara klasyczna
Szymon Czarnecki – flet poprzeczny
Bartek Pilarski – cajon
fot. materiały prasowe
Starless prezentuje nowy singiel. Posłuchaj utworu “Autumn Leaves”
Jedna odpowiedź do “Starless – „Missing You” [RECENZJA]”