„Chcę, żeby moja muzyka bezpośrednio odnosiła się do emocji” – Marcin Maciejczak [WYWIAD]

„Tamte dni” to debiutancki album Marcina Maciejczaka, który ukazał się 11 czerwca. Jak sam mówi: „Nagrywając piosenki nie chciałem, żeby były one skierowane tylko do osób w moim wieku”. Więcej o jego nowej płycie, ale także o planach na przyszłość dowiecie się z naszego wywiadu z młodym wokalistą.

fot. materiały prasowe

Czy to, że Twój album „Tamte dni” jest refleksyjny, to wyjście naprzeciw publiczności, której zdążyłeś się już pokazać z tej spokojniejszej strony podczas programu The Voice Kids, czy jednak bardziej to Twoja osobista potrzeba?

Wyniknęło to z mojej osobistej potrzeby. Sam lubię takie piosenki, jakie nagrałem. A chcę wykonywać takie utwory, jakie lubię. Chociaż wiem, że mojej publiczności też się podoba taki repertuar, jaki znajdą na albumie „Tamte dni”, co bardzo mnie cieszy. Nie zrobiłem niczego wbrew sobie nagrywając ten album. To jest wspaniałe.

A zbierając materiał na ten album, zastanawiałeś się, do kogo chciałbyś trafić ze swoimi piosenkami?

Nagrywając piosenki nie chciałem, żeby były one skierowane tylko do osób w moim wieku. Wiem, że moimi odbiorcami są młodzi słuchacze, którzy poznali mnie przy okazji programu, ale docieram też do ludzi bardziej dojrzałych, piszą do mnie milenialsi, czy ludzie w wieku moich rodziców. To dla mnie wspaniałe uczucie. Słyszę też głosy, że mam częściowo odbiorców podobnych do tych, którzy słuchają też np. Michała Szpaka. Na pewno cieszy mnie, że docieram ze swoimi piosenkami do coraz szerszej publiczności, a wiek nie ma tu żadnego znaczenia.

Czy zauważyłeś jakieś ciekawe sytuacje związane z odbiorem Twojej muzyki? Czy coś Cię zaskoczyło, jeśli chodzi o odbiór tego, co już nagrałeś?

Bardzo mnie to ciekawi! Obserwuję, jak odbierana jest moja muzyka. Nie spodziewałem się, że „Ciepły front”, który nagrałem z Natalią Nykiel, tak bardzo spodoba się publiczności, bo to jest piosenka w zupełnie innym stylu, niż reszta materiału na płycie. Ten utwór delikatnie podchodzi pod country, jest bardziej gitarowy, a przez to po prostu pogodny. Podoba mi się, że każdy odnajduje coś dla siebie, jeśli chodzi o moje piosenki, bo na tym też mi zależało.

Już teraz potrafisz wzruszać ludzi. Jak w ogóle tłumaczysz sobie to, że Twoje piosenki, poprzez głos, teksty, a także interpretacje, tak silnie oddziałują na inne osoby?

Sam nie wiem z czego to wynika. Czytam dużo wiadomości, że moja muzyka potrafi wzruszyć drugiego człowieka. Zdarzało się, że niektórzy przepłakali cały finał The Voice Kids z moim udziałem. Dobrze się z tym czuję, chociaż jest to dla mnie dziwne uczucie.

Jak wspominasz czas spędzony w The Voice Kids? Czy możesz powiedzieć, że coś wyniosłeś dla siebie z tego programu?

Wyniosłem dla siebie bardzo wiele z tego programu. The Voice Kids zmienił kompletnie moje życie. Spotkałem tam mnóstwo fantastycznych ludzi, poznałem też nowych przyjaciół. W programie opiekowali się mną Kasia Rościńska i Adam Czapla, którzy byli moimi trenerami wokalnymi. Oni też pomagali mi w studiu przy pracy nad płytą. Wciąż mam kontakt z wieloma osobami z programu, co jest dla mnie bardzo ważne.

 

fot. okładka płyty

A jak wyglądało Twoje pierwsze spotkanie z Dawidem Kwiatkowskim? Jak to się stało, że wybrałeś właśnie jego?

Czułem od niego dobrą energię, która zdecydowała o moim wyborze. Mam wrażenie, że każdy z uczestników doskonale się odnajdywał w jego gronie. Czuliśmy się z nim dobrze. Wydaje mi się, że nasza grupa była idealnie dobrana, a to ważne, bo dzięki temu było komfortowo. Lubię wszystkich uczestników z mojej drużyny i z niektórymi wciąż utrzymuję kontakt. Łączyła nas chęć do śpiewania, a co za tym idzie siłą rzeczy tworzyła się więź między nami.

Czy w programie wszystko było tak, jak to sobie wcześniej wymyśliłeś? Nie miałeś problemu z doborem repertuaru?

Wszystko w programie szło po mojej myśli. Piosenki były idealnie dobrane do mnie, co świadczy o tym, że każdy w programie starał się mnie zrozumieć. Nie dostałem utworu, który byłby dla mnie niewłaściwy. Znając moją estetykę oraz to, jaki jestem, dostawałem piosenki, które były dla mnie ważne.

Kiedy przyszedłeś do programu, wydawałeś się – jak na swój wiek – w pewnym stopniu ukształtowany muzycznie. Czy idąc do The Voice Kids miałeś już swoje pierwsze pomysły, które chciałbyś zawrzeć w swojej muzyce?

Zdecydowanie już wtedy miałem swoje pomysły. Przyspieszony proces dojrzewania w tym programie sprawił, że chłonąłem jeszcze więcej inspiracji. Cały czas zmieniało się moje wyobrażenie o muzyce i czuję, że to ciągle się dzieje. Obserwuję też to, jakiej muzyki słuchałem jeszcze rok temu, a jakiej teraz. I to też się ciągle zmienia. Cieszę się, że ktoś od razu był w stanie podpowiedzieć mi, co jest dla mnie dobre w muzyce. Do finału powstała najpierw piosenka, której nie czułem, bo to nie był mój styl. Potem nagraliśmy „Jak gdyby nic” i poczułem, że to jest właściwy dla mnie utwór.

Czy Dawid Kwiatkowski podpowiadał Ci, jaką drogą mógłbyś dalej iść?

Dawid był moim trenerem w programie i tylko tam podpowiadał mi, jak powinienem interpretować piosenki, co było ważne choćby na etapie bitew. Później już sam wiedziałem, czego chcę, jaką muzykę chciałbym wykonywać i rozpocząłem pracę nad materiałem z moim managerem i wytwórnią.

Czy z perspektywy czasu potrafisz podejść do swojej najstarszej piosenki „Jak gdyby nic” z dystansem? Czy po dłuższym czasie odbierasz ją już trochę inaczej?

Wszystkie moje piosenki są mi bardzo bliskie i wydaje mi się, że one nigdy się dla mnie nie zestarzeją. Nagrałem utwory, których nie będę się wstydził nawet za 10 lat, bo nagrałem je w zgodzie z sobą. To jestem cały ja. To za kilka lat będzie dla mnie bardzo istotna pamiątka z moich młodzieńczych lat. Na pewno będę się zmieniał, a także poszukiwał innej muzyki ale jednym z moich głównych celów było to, żebym po latach był dumny z tego pierwszego albumu.

 

Płyta jest nostalgiczna, ale pojawiają się na niej różne wątki muzyczne. Czy któryś z nich chciałbyś rozwijać w przyszłości? Coś na Twoim albumie jest dla Ciebie szczególnie ważne, jeśli chodzi o muzykę?

Nie chciałem się zamykać na gatunki muzyczne. Cieszę się, że wszystkie piosenki są spójne, ale zarazem różnorodne. „Kaj” jest mocniejszy, „W sercu żal” podniosły, „Jak gdyby nic” bardzo intymny, ale dzięki brzmieniom, na jakie się zdecydowaliśmy tworzą spójną całość. Wydaje mi się, że te numery ciekawie zabrzmią na żywo i nabiorą na koncertach jeszcze większej mocy. Nie mogę się doczekać aż je zaśpiewam podczas koncertu premierowego 29 czerwca w warszawskiej Pradze Centrum. Natomiast nie wiem jeszcze, w którą stronę pójdzie moja muzyka w przyszłości. To jest ciągły proces i wszystko się cały czas zmienia. Na pewno wszystko co będę nagrywał, będzie oparte na szczerości. Zależy mi na tym, żeby śpiewać teksty, które opisują moje przeżycia. Chcę, żeby moja muzyka bezpośrednio odnosiła się do emocji.

Czy płyta „Tamte dni” ma jakiś ważny dla Ciebie bardziej osobisty przekaz?

Wszystkie piosenki odnoszą się do moich przeżyć, tego co mnie dotychczas spotkało. Emocje w nich zawarte są mi bardzo bliskie, a przez to niezwykle osobiste. Opowiadam w nich o przyjaciołach, o moich relacjach z innymi ludźmi. To pamiątka moich przeszłych czasów.

Czy okres, który zamykasz tym albumem był dla Ciebie dobrym czasem?

Tak, to był bardzo dobry dla mnie czas. Płyta „Tamte dni” to jest mój pamiętnik, w którym zapisałem dobre chwile. Widzę te momenty, które już są za mną i one będą do mnie powracać, gdy będę wykonywał te piosenki na koncertach.

Która piosenka na tym albumie jest dla Ciebie szczególnie ważna i wiąże się z jakąś konkretną historią?

Na przykład tytułowa piosenka „Tamte dni” jest mi bliska, ze względu na to, jak powstawała. Nagraliśmy demo, które pokazałem mojej trenerce wokalnej Kasi Rościńskiej i ona stwierdziła, że włożyłem w nie tyle emocji, że nie należy niczego zmieniać, i że nie powinniśmy nagrywać kolejnej wersji tej piosenki. Także na płycie jest pierwotna wersja tego utworu, bo nic już w niej nie zmienialiśmy. Sam czułem, że jest to dobra decyzja. We wszystkie piosenki włożyłem dużo siebie, ale to w „Tamtych dniach” jest zachowana moje pierwsza interpretacja. Zaśpiewałem raz i tak już zostało.

Wiem, że sam piszesz teksty, ale na pierwszej płycie wspierali Cię inni artyści. Czy nagrywając ten album stwierdziliście, że jeszcze za wcześnie pokazywać teksty Twojego autorstwa?

Tak, piszę swoje teksty. To są moje osobiste przemyślenia, które zapisuję w telefonie, w notatniku. Zbieram je do szuflady i może za jakiś czas je wyciągnę. Póki co, nikomu jeszcze ich nie pokazywałem. Na pierwszej płycie nie zawarłem swoich tekstów, bo nie mam odpowiedniego doświadczenia, chciałem żeby ktoś mi pokazał jak należy pisać. Czuję, że muszę zgłębiać warsztat związany z pisaniem. Natomiast autorzy, którzy tworzyli dla mnie teksty opierali je na moich przemyśleniach. Wszyscy pięknie zobrazowali to, co noszę w głowie, za co im dziękuję. Nie musiałem nikomu, niczego podpowiadać, bo wyrażali moje emocje we właściwy, spójny ze mną sposób. Nie spieszyliśmy się z nagrywaniem tych piosenek, więc wszystko działo się bardzo naturalnie.

Czy któryś z twórców, z którymi pracowałeś jest Tobie szczególnie bliski i chciałbyś z nim współpracować w przyszłości?

Jestem fanem Kasi Lins i jej sposób wyrażania emocji jest mi bliski. Cieszę się, że to ona napisała tekst do piosenki tytułowej „Tamte dni”. Czuję się też wyróżniony współpracą z Linią Nocną, z którą stworzyliśmy „W sercu żal”. Mimi Wydrzyńska napisała cudowny tekst. Jednak każdy z autorów tych piosenek jest dla mnie niesamowity i jestem szczęśliwy, że to oni dołożyli swoją cegiełkę do mojej płyty. Jestem szczęściarzem.

Nagrałeś dwie piosenki w duetach wokalnych. Jedną z niespodzianek jest piosenka „Ciepły front”, o której wspomniałeś, nagrana wspólnie z Natalią Nykiel. Za co cenisz Natalię, że zdecydowałeś się nagrać z nią utwór?

Natalia jest dla mnie niezwykle ciekawą artystką. Muzykę elektroniczną nagrywa w Polsce wielu wykonawców, ale tylko ona tworzy ją tak specyficznie i oryginalnie, że mam wrażenie jakby wykreowała zupełnie odrębny gatunek. Poza tym jestem fanem Natalii od dziecka, jako małe dziecko śpiewałem jej piosenkę „Bądź duży”. Do piosenki „Ciepły front” chcieliśmy zaprosić kogoś do duetu, kogoś kto pasowałby artystycznie do mnie. Wyszedłem więc z inicjatywą, żeby to była Natalia, bo to właśnie jej ostatni singiel „Atlantyk” był inspiracją do stworzenia „Ciepłego frontu”. I w ten sposób dość przewrotnie królowa elektroniki śpiewa ze mną mój jedyny na płycie tak gitarowy utwór. Ale to właśnie również za tę otwartość na gatunki podziwiam Natalię.

 

Drugą wokalistką, która pojawiła się na Twojej płycie jest bardzo charakterystyczna wokalistka Luna. Nie miałeś obaw, że jej obecność może zdominować ten utwór? Jak wyglądała Wasza współpraca?

Luna ma świetny głos i bardzo dobrze uzupełniamy się w piosence „Nie proszę o więcej”. Obserwuję jej poczynania od początku, jeszcze zanim zaczęła tworzyć jako Luna. Podoba mi się jej kosmiczna wizja artystyczna całego projektu, za którym stoi. Klimat naszego utworu jest baśniowy, udało nam się stworzyć coś wartościowego. Myślę, że udało nam się zachować w tym balans i nikt nikogo nie próbował tutaj zdominować. Nasza piosenka opowiada o relacji, takiej nie do końca określonej. Chodzi po prostu o obecność drugiej osoby, która z jakiegoś powodu jest dla nas ważna.

Jak odbierasz opinie, które mówią o tym, że śpiewasz zbyt poważne piosenki jak na swój wiek?

Takie opinie czasem się pojawiają, ale raczej słyszę o nich od takich osób, jak Ty, niż sam na nie trafiam. Ja wiem jednak, że to co robię wychodzi z tego, kim jestem. Jestem świadomy przekazu moich piosenek, to nie są jakieś oderwane od mojego życia opowieści. Czuję, że na ten moment jestem dojrzały na tyle, by móc wykonywać takie piosenki. To nie jest sprzeczne z tym, co i jak czuję.

Zapewne ważnym elementem Twojej działalności artystycznej będą koncerty. Jak będzie wyglądała odsłona koncertowa Twojej twórczości? Czy oprócz piosenek z płyty będzie można usłyszeć covery, które wykonywałeś w programie The Voice Kids?

Na pewno dużo nie mogę zdradzić, bo koncerty będą składać się z wielu niespodzianek. Wszystkie moje piosenki w odsłonie na żywo nabiorą większej mocy. Mam wielkie szczęście pracować z muzykami, którzy są autorytetami na polskiej scenie. To dla mnie duża nobilitacja. Program „The Voice Kids” to już zamknięty rozdział. Dlatego nie będę wykonywał coverów, które można było usłyszeć w programie. Chcę robić nowe rzeczy i na nich będę się skupiać. Granie koncertów jest moim kolejnym marzeniem.

No właśnie wiele Twoich marzeń zapewne już się spełniło. Idąc za tytułem jednej z piosenek z Twojej płyty, zatytułowanej „Marzenie” – co jest kolejnym marzeniem Marcina Maciejczaka?

Moim marzeniem jest, żeby moja muzyka trafiła do możliwie szerokiego grona odbiorców. Zależy mi też na tym, żeby album „Tamte dni” był słuchany w całości, bo wszystkie piosenki łączą się ze sobą, tworząc pewną historię. Marzę o tym, żeby grać coraz więcej koncertów oraz móc występować na większych festiwalach. Czuję, że jestem na to gotowy. Skoro tyle dobrego wydarzyło się już w moim życiu, to wierzę, że dalej także będzie dobrze.

Co było dla Ciebie najtrudniejsze w dotarciu do miejsca, w którym się obecnie znajdujesz?

Niektórym może się wydawać, że dotarcie do momentu, w którym się znalazłem przyszło mi łatwo, ale wcale tak nie było. Najpierw musiałem sobie poukładać w głowie – kim chciałbym być, a także jaką muzykę chcę wykonywać. To wymagało czasu, a okres pandemiczny mi w tym pomógł. Pomogli mi w tym też ludzie, których spotkałem na swojej drodze. Musiałem też zmierzyć się z hejtem, który pojawił się podczas programu The Voice Kids. Przez to dodatkowo miałem bałagan w głowie i musiałem sobie z tym poradzić. Zawarłem te przemyślenia w piosence „W sercu żal”, w której śpiewam o ludziach piszących w Internecie różne, często nieprzyjemne rzeczy. Pozytywne w tym wszystkim jest to, że ja wiem, jaki naprawdę jestem i nikt poprzez swoje niesprawiedliwe osądy nie jest w stanie tego zmienić.

A czy są takie tematy, których nie chciałbyś poruszać w piosenkach, bo są dla Ciebie zbyt osobiste?

Chyba na tym etapie mojego życia nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, bo jeszcze tego nie wiem. Myślę, że dużo opowiedziałem na mojej pierwszej płycie i na ten moment jest to wystarczające. Na pewno z czasem będę bardziej świadomy, co pozwoli mi się otwierać na kolejne tematy.

Inspiracją do Twoich piosenek było też to, czego zapewne sam słuchasz. Jakiej muzyki słuchasz prywatnie? Co Cię poruszyło jeśli chodzi o muzykę innych artystów?

Ostatnio słucham nowej płyty Brodki. W telefonie mam też zapisanych wiele utworów instrumentalnych. Zapisuję sobie melodie, w których nikt nie śpiewa. Taka muzyka jest dla mnie bardzo inspirująca.

W dzisiejszych czasach, Twoje pokolenie słucha muzyki głównie w telefonie. Jakie więc ma dla Ciebie znaczenie, że Twój pierwszy album ukazał się w wersji fizycznej?

Myślę, że kupowanie płyt jest modne, myślę tutaj głównie o winylach. Mam swój gramofon i sięgam po płyty fizyczne w tej formie. Muzyka zapisana cyfrowo nie zastąpi wszystkiego. Przecież płyty są bardzo ładnie wydawane i czasem dla samej otoczki graficznej warto mieć w kolekcji jakiś album. Tak też jest z moim krążkiem, który jest bardzo starannie wydany i warto obejrzeć sobie, co się w nim kryje poza muzyką. To jest duża wartość dodana do moich piosenek. Już po samej okładce sam bym kupił swój album „Tamte dni” (śmiech).

Rozmawiał: Łukasz Dębowski

 

fot. materiały prasowe

 

 

Jedna odpowiedź do “„Chcę, żeby moja muzyka bezpośrednio odnosiła się do emocji” – Marcin Maciejczak [WYWIAD]”

Leave a Reply