Tyma razem mamy coś dla wielbicieli mocnego uderzenia. Zespół NONE wydał swoją siódmą płytę zatytułowaną po prostu „VII”. Ten album to dowód, że bydgoska scena muzyczna ma się całkiem dobrze.
W 2016 roku grupę opuścił wokalista Chupa, a jego miejsce zajął Łukasz „Pachu” Pach, występujący w takich formacjach jak Vedonist czy HugeCCM. I ten krążek jest pierwszym zapisem ich muzycznego spotkania.
Recenzja płyty „VII” – NONE (wydanie własne, 2017)
Słychać, że na kolejnej płycie zespołu NONE pt. „VII”, panowie wykorzystują własne doświadczenie i pomimo, że ich muzyka oscyluje wokół nu metalu, to nowy materiał prezentuje się różnorodnie.
Owszem wiele tu mocnych, ściśle energetycznych utworów, które zbudowane zostały na warstwie silnego łomotu. Jednak jest w tym wszystkim pomysł, inteligentne odnoszenie się do gatunków nie tylko nu metalowych, czy metalcore’u, ale też klasycznie hard rockowych.
I pomimo, że nie usłyszymy tu nic zaskakująco nowego, to przenikanie się szybkiego rytmu perkusji i potężnych riffów gitarowych jest potwierdzeniem tego, że w tego typu projektach też jest miejsce błyskotliwie zaprezentowaną formę. Nie ma tu miejsca na półśrodki. Całość musi prezentować się potężnie, a do tego niezwykle przytomnie. I tak jest.
Odwołania do klasyki przywołują skojarzenia z dokonaniami Sepultury, które gdzieś tam można dostrzec, ale grupa daje nam znacznie więcej i zahacza nawet o rejony wczesnego grunge’u, który spleciony został z bardziej agresywnym uderzeniem.
„Fantasies” to przykład utworu pełnego zwrotów akcji, gdzie potęgowanie doznań odwraca co chwilę schemat tej kompozycji. Być może zasługa to Filipa Sałapy z wrocławskiego The Sixpounder, który pojawił się tu gościnnie.
A skoro już jesteśmy przy gościach, to nie należy pominąć udziału Ślimaka z Acid Drinkers w „Baptized by Fire”. Jego mocarnie zaprezentowane bębny nadają dodatkowego charakteru tej kompozycji. Trzeba też wspomnieć o nowym wokaliście zespołu tj. Łukaszu „Pachu” Pach, który odnalazł się znakomicie w tej stylistyce, a nawet nadał jej pewnego „amerykańskiego” ducha niewspółczesności.
Tym albumem NONE udowadniają, ze mogą stawać w szranki z młodszymi kapelami. Swoje doświadczenie potrafili przełożyć na niedzisiejsze zapatrywania, ale w nowej, współczesnej formie. A to, że „VII” brzmi mocno, a nawet brutalnie, to należy odebrać jak najbardziej na plus. I zawirowania wydawnicze z kolejnymi wytwórniami (formalnie teraz są niezależni), nie zabiły tego co najważniejsze w ich muzyce. Jest ogień.
Łukasz Dębowski