„Mikromusic z Dolnej Półki” to całkiem nowa, akustyczna odsłona zespołu. Szukając niecodziennych brzmień grupa sięgnęła po nietypowe instrumenty. Dziś recenzujemy ten album.
Recenzja płyty „Mikromusic z Dolnej Półki” – Mikromusic (2019)
Mikromusic to zespół od zawsze czerpiący z brzmienia żywych instrumentów, gdzie folkowo-akustyczne podłoże było punktem wyjścia do ich muzyki. Później wizja twórczości ewoluowała tworząc formę każdego kolejnego albumu. Wydając płytę „Mikromusic z Dolnej Półki” pokazują pierwotną, w pełni czystą jakość własnej muzyki.
Poprzez akustyczną odsłonę kilka piosenek zmieniło się, nabierając nowego znaczenia. Wystarczy posłuchać pięknej ballady „Tak tęsknię”, gdzie Natalia Grosiak nie boi się potraktować swojego głosu jako jednego z wielu instrumentów. A jeśli już mowa o instrumentach to nietypowego charakteru dodają te wykonane specjalnie przez zespół (gitary z pudełek po cygarach), ale też takie mniej pospolite – turecki saz czy basowy flet.
Wiele z tych piosenek posiada otwarte, przestrzenne brzmienie, które nie zostało zakłócone przeładowaniem aranżacyjnym. Całość prezentuje się lekko, a niektóre momenty wciąż są mocno wzruszające („Na krzywy ryj”). Oszczędnie zaprezentowane instrumentarium odsłania to, co w twórczości Mikromusic jest najważniejsze tj. łagodne melodie i najwyższą jakość twórczą („Tak mi się nie chce”).
No chyba, że zespół sięga po repertuar z najbardziej gitarowej płyty „Matka i żony”. Wtedy pojawia się brudniejszy, rockowy, nieco knajpiany klimat („Piękny chłop”). Różnorodność w podejściu do nowych odsłon znanych piosenek bywa też zaskakująca, bo grupa nie boi się sięgać nawet do muzyki klezmerskiej („Krystyno”) i ludowej (premierowa „Kołysanka Pani Broni”). No i chyba nikt oprócz Natalii Grosiak wciąż nie potrafiłby w tak poetycki sposób zaśpiewać utworu „Niemiłość”.
Na płycie „Z dolnej półki” bywa urzekająco, ale też odważnie. Najważniejszym jest jednak fakt, że dostajemy esencję twórczości Mikromusic, który wciąż jest w najlepszej formie, co za pewne dodatkowo potwierdzi na koncertach.
Łukasz Dębowski
Jedna odpowiedź do “Mikromusic – „Mikromusic z Dolnej Półki” [RECENZJA]”