Wasio to kompozytor, autor tekstów i producent, na rodzinnym rynku znany od 15-stu lat. Wokalista byłego zespołu Ocean postawił tym razem na solowy album. Poznajcie naszą recenzję tego krążka.
Recenzja płyty „Sam” – Wasio (Wydawnictwo Agora, 2019)
Na polskim rynku muzycznym nie brakuje artystów uniwersalnych, próbujących łączyć w swojej pracy różne funkcje: wokalisty, autora tekstów, producenta czy kompozytora – w dowolnym zestawieniu. Jeśli próba pogodzenia tych ról idzie w parze z ciężką pracą, talentem, odrobiną szczęścia i charyzmy, można zaryzykować stwierdzenie, że mamy do czynienia z artystą kompletnym.
Nieraz bywa też tak, że dotychczasowi muzycy (producenci, kompozytorzy, autorzy tekstów), których głównym zajęciem jest komponowanie dla innych wykonawców, próbują swoich sił na polu wokalnym. Jeszcze inaczej było w przypadku głównego bohatera tej recenzji – Macieja Wasio, który nie dość, że łączy wszystkie wymienione funkcje (współtworzył m.in. najnowszą płytę Patrycji i Grzegorza Markowskich), to od kilkunastu lat jest członkiem zespołu OCN. Mało? W tym roku Wasio postawił na karierę solową, czego efektem jest wydana w kwietniu płyta „Sam”. Mówi się, że jak ktoś jest dobry we wszystkim, to nie jest dobry w niczym. Czy tak samo jest i tym razem?
O ile repertuar zespołu OCN ulegał na przestrzeni lat licznym stylistycznym zmianom, o tyle solowy album Wasia jest wyjątkowo spójny brzmieniowo. Owszem, na płycie odnajdziemy utwory spokojniejsze, wręcz balladowe, w których wokalowi Wasia towarzyszy tylko gitara i delikatna perkusja lub grzechotki („Bądź”, „Dalej już muszę iść sam”), mocniejsze, z wyrazistymi gitarami i perkusją („Komunały”), a nawet lekko folkowe („Nie wierzę w cuda”, „Zacząć jeszcze raz”), ale całość mimo wszystko sprawia wrażenie materiału bardzo uporządkowanego.
Zawartość płyty „Sam” może się również kojarzyć z ostatnią płytą Damiana Ukeje – „UZO”. Oba materiały wykazują pewien wspólny muzyczny pierwiastek, co więcej – podobieństwo słychać także w barwie głosu wykonawców. Na duży plus zasługują polskie teksty, w których Wasio ma już spore doświadczenie – niebanalne, choć przystępne dla każdego potencjalnego słuchacza, niekiedy nawet skłaniające do przemyśleń („Dalej już muszę iść sam”, „Zacząć jeszcze raz”).
Album „Sam” – choć nie jest niczym odkrywczym, zaskakującym czy innowacyjnym, a niektóre pozycje mogą nawet wydać się nudne („Pobudzeni”, „Kołysanka”), to całościowo stanowi przyjemne tło dla odpoczynku. Jak jest zatem z tą umiejętnością radzenia sobie na wielu artystycznych polach jednocześnie? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie „Sam”.
Jonatan Paszkiewicz