
Fate Mystified opowiada historie zapisane w mocnych, progresywnych riffach oraz post-melancholijnym nastroju. Ich najnowszy album „Dark Thoughts” jest już dostępny, a poniżej można znaleźć nasz wywiad z zespołem, który zdradza wiele ciekawostek związanych z ich muzyką.
fot. materiały prasowe
Czym jest dla Was nowy album „Dark Thoughts” w odniesieniu do wcześniejszej twórczości zespołu Fate Mystified?
Album “Dark Thoughts”, to przede wszystkim, efekt wyciągnięcia wniosków z naszych doświadczeń z prac nad poprzednimi wydaniami. Nagrywanie, mix i mastering zrealizowaliśmy w całości sami, dzięki czemu uzyskaliśmy brzmienie dokładnie takie jak chcemy. Po raz pierwszy dodaliśmy efekty elektroniczne, które wypełniają przestrzeń i podkreślają niektóre fragmenty kompozycji. Z bardzo dużą uwagą podeszliśmy do tytułu i szaty graficznej albumu, które w efekcie odpowiednio pasują do muzyki. Śmiało możemy stwierdzić, że jest to nasze najbardziej dopracowane wydanie.
W kwestii inspiracji, czy też treści, jest to zdecydowanie najbardziej mroczny i poruszający trudne tematy album.
Jaka była geneza albumu „Dark Thoughts”? Czy proces twórczy zawsze w Waszym przypadku wygląda tak samo?
Największą dla nas zmianą w „Dark Thoughts” było to, że tak mocno wyszliśmy w kompozycjach od ścieżek basu, do których dodawana była gitara oraz pozostałe instrumenty. W taki sposób powstały dwa utwory „In Defiance of Mankind” oraz „After Death”.
Niezmienne od lat jest jednak to, że ze względu na skąpą ilość wolnego czasu, pracujemy prawie całkowicie zdalnie. Jest to dla nas bardzo efektywne i komfortowe. Każdy z nas pisze swoje utwory lub dane partie jako szkielet nowego utworu, po czym wymieniamy się swoimi spostrzeżeniami, zmieniamy, dopisujemy, szlifujemy, aż w końcu przychodzimy z ogranym materiałem na próbę oraz sprawdzamy jak to brzmi na żywo i ewentualnie wprowadzamy poprawki.
Z czego wynika Wasza potrzeba pisania długich kompozycji („Dark” to ponad 9 minut muzyki)? Czy za procesem twórczym kryje się jakaś głębsza idea, która wpływa na to, jak prezentują się poszczególne kompozycje?
Nie powiedzielibyśmy, że to potrzeba, a po prostu naturalna wypadkowa pracy nad kompozycjami. Brak narzucania na siebie ograniczeń / oczekiwań powoduje, że tak naprawdę na początku pisania nie potrafimy określić do czego dojdziemy z danym utworem. Nie wykluczamy w przyszłości utworów jeszcze dłuższych tak samo jak bardzo krótkich. Długie kompozycje są jednak dla nas bardzo naturalne, chociażby przez wzgląd na muzykę, którą słuchamy na co dzień.
fot. okładka płyty
Co dla Was jest największą wartością albumu „Dark Thoughts”? Czy jest coś, za co szczególnie cenicie ten materiał?
W poprzednich albumach zawsze nam czegoś brakowało i czuliśmy niedosyt oraz wiedzieliśmy, że można to zrobić jeszcze lepiej, ciekawiej. W przypadku “Dark Thoughts” tego odczucia nie mamy, wręcz przeciwnie. W końcu obydwoje z chęcią możemy słuchać tego materiału w kółko z pełną satysfakcją. To co jest dla nas istotne w tym albumie to widoczny rozwój w realizacji całego projektu. To już drugie wydanie, które w całości zrobiliśmy sami, ale tym razem praca była zdecydowanie bardziej efektywna. Przełożyło się to na bardziej naturalne odzwierciedlenie tego, co siedziało nam w głowach podczas procesu kompozycji.
W końcu też zrealizowaliśmy pomysł z dołączeniem warstwy wokalnej, co też jest dla nas dużym osiągnięciem i wyjściem ze strefy komfortu w pozytywnym znaczeniu.
Jak można przeczytać w informacjach prasowych: „Z biegiem lat zespół zmieniał również swoje inspiracje i wpływy, sięgając po muzykę etniczną, alternatywną oraz black metal”. O jakich inspiracjach można mówić przy nowym albumie?
Stałymi i niezmiennymi inspiracjami są zespoły Tool i Indukti. Tool cenimy za podejście do gitary basowej, jako bardzo ważnego i wyeksponowanego instrumentu, a Indukti za kompozycje i nieszablonowość. Kolejnym zespołem, którego mnóstwo słuchaliśmy i z niego czerpaliśmy, to Opeth. Przyznamy, że końcowy fragment utworu After Death powstał po tym jak jeden z nas usłyszał i został wbity w fotel przez końcówkę utworu Deliverance. Nową inspiracją był zespół Meshuggah, którego transowość bardzo przypadła nam do gustu, czego efektem są niektóre fragmenty utworu “In Defiance of Mankind”.
Bardzo wymownym singlem promującym ten album, do którego powstał teledysk, został utwór „In Defiance of Mankind”. Czy można powiedzieć, że w przekazie tego utworu zawarta jest wymowa nowego albumu? Dlaczego zdecydowaliście się wykorzystać w klipie fragmenty archiwalnych filmów wojennych?
Zdecydowaliśmy się na archiwalne filmy wojenne z trzech względów. Pierwszy, to zainteresowanie jednego z nas II Wojną Światową. Drugi, to taki, że inspiracją do napisania tego utworu było ogromne poczucie niezrozumienia i wściekłości na ludzkość za to, jaką ilość zła z siebie wypuszcza, czego efekt są właśnie wojny. Trzeci powód jest stricte techniczny, wiele filmów dokumentalnych z tamtych czasów jest ogólnie dostępnych na otwartych licencjach, więc mogliśmy z nich bez problemu skorzystać.
Na albumie znalazły się dwa utwory w alternatywnej wersji z Echo Viridian. Skąd pomysł na taką odsłonę Waszej nowej twórczości?
Temat wokalu wracał do nas jak bumerang. Z początku, założeniem Fate było granie tylko instrumentalne, jednak byliśmy świadomi, że bardzo zawęża nam to grono odbiorców. Przy okazji wydania każdego kolejnego albumu myśleliśmy o tym, żeby dodać wokal, ale nigdy nie podjęliśmy ku temu konkretnych kroków. Przed wydaniem „Dark Thoughts” poznaliśmy Echo.Viridian, która stwierdziła, że ciekawym i dość nieszablonowym będzie napisanie tekstów do naszej muzyki. Nie byliśmy jednak jeszcze gotowi na zwokalizowanie podstawowych wersji utworów, więc powstały skrócone, bardziej radiowe ich odpowiedniki. Wersje wokalne, to w całości aranżacja i tekst Echo.Viridian – dziękujemy Ci!
Czy jako zespół rockowy spotykacie się z oporem mediów w prezentowaniu Waszej twórczości? Jakie macie w tym przypadku doświadczenia?
Do tej pory trafialiśmy do mediów, które były zainteresowane pokazaniem dokładnie takiej muzyki. Nie zderzyliśmy się jeszcze z oporem, ale też nie trafiliśmy do mediów kierujących muzykę do bardzo szerokiego grona odbiorców. Przyznamy też, że przy okazji wcześniejszych wydań, nie zwracaliśmy tak uwagi na promocję i udostępnianie naszej twórczości, co było błędem. Teraz to naprawiamy i widać pierwsze pozytywne efekty pod postacią prezentacji na różnych portalach, czy też recenzji.
Przez kogo chcielibyście, żeby został zauważony album „Dark Thoughts”? Czy można powiedzieć, że przekaz związany z muzyką Fate Mystified jest skierowany do konkretnego słuchacza?
Gramy muzykę instrumentalną, co wymaga dużego zaangażowania od słuchacza, ponieważ nie ma on podanej na tacy tematyki utworu. Gramy muzykę progresywną, więc ciężko jest bujać do niej głową, nie wpada ona w ucho jak frazy w metrum 4/4. Gramy muzykę, której nie da się jednoznacznie określić, raz jest agresywnie, raz jest melancholijnie, raz jest prosto, a raz wymagająco technicznie. Sami czasem zastanawiamy się, czy tak naprawdę gramy bardziej metal, czy rock, czy progresję, czy post… Chcielibyśmy, żeby słuchało nas jak najwięcej ludzi, ale jak widać, polujemy na wąskie grono, konkretnych słuchaczy, którzy lubią wychodzić ze swojej strefy komfortu i są otwarci na coś nie do końca podlegającego zaszufladkowaniu. Szukamy słuchacza, który zatrzyma się na chwilę, włączy jeden z naszych utworów, odetnie się od świata zewnętrznego i zanurzy w swoich emocjach i myślach.
Czy koncerty są istotą działalności zespołu Fate Mystified? Jak czujecie się dzisiaj jako zespół koncertowy? Czy zauważacie w tej materii jakiś progres?
Zawsze chcieliśmy, żeby Fate Mystified było zespołem koncertowym, bo gra na żywo przed publicznością, która z zainteresowaniem słucha naszych kompozycji, to to co daje potężnego motywującego kopa do dalszej pracy. Niestety, przez zawirowania ze składem, nigdy nie udało nam się tak naprawdę w pełni rozkręcić. Po wydaniu każdego kolejnego albumu, zmieniał się perkusista, co uniemożliwiało nam grę na żywo i promowanie każdego kolejnego wydania. Sytuacji nie poprawia to, że gramy muzykę niszową oraz trudną. Niełatwo jest znaleźć muzyka mającego odpowiednią motywację oraz czas do przyswojenia naszych kompozycji. W pewnym momencie doszło do tego, że zagraliśmy koncert we dwójkę – perkusja była puszczona z laptopa… Wiemy, że nie chcemy tego powtarzać.
Po nagraniu albumu “Dark Thoughts” nasze drogi z perkusistką, a jakże by inaczej, rozeszły się i pod znakiem zapytania stanął koncert premierowy. Tym razem szczęście nam w końcu dopisało, bo nawiązaliśmy współpracę nie z jednym, a z trzema muzykami, co było dla nas niemałym wyzwaniem i szokiem. Echo.Viridian na wokalu, Mikołaj Kowalczyk na perkusji i Tomasz Dudek na gitarze w naprawdę krótkim czasie nauczyli się naszego materiału, dzięki czemu mogliśmy zagrać świetny koncert 15 marca w Klubie Drukarnia w Krakowie. Przyznamy, że w przeszłości dużo koncertów graliśmy z przypadku, bez regularności. Dopiero od niedawna staramy się uważniej dobierać wydarzenia oraz starannie przygotowywać się do nich. Efekty naszych działań poznacie na jesień tego roku…