Łukasz Kuropaczewski, Maciej Frąckiewicz feat. Bartek Miler – „Victoria” [RECENZJA]

Nasz ocena

Album „Victoria”, nagrany przez wybitnych muzyków Łukasza Kuropaczewskiego, Macieja Frąckiewicza, Bartka Milera, to połączenie tanga, jazzu, elektroniki, muzyki dawnej i współczesnej. Zapraszamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.

fot. okładka albumu

Recenzja płyty „Victoria” – Łukasz Kuropaczewski, Maciej Frąckiewicz feat. Bartek Miler (Warner Music Group, 2025)

„Victoria” Łukasza Kuropaczewskiego, Macieja Frąckiewicza i Bartka Milera, to wybitne łączenie wielu gatunków oraz szersze spojrzenie na sferę muzyczną poprzez znamienny klimat, który naznacza ich album ponadczasową energią. Dlatego to nie tylko instrumentalne opowieści, oparte na gitarowo-akordeonowym brzmieniu, ale wejście w inny świat, odnoszący się klasyki w sposób kompleksowy, wyrafinowany, a jednocześnie niewydumany. Tutaj równorzędne miejsce zajmuje ujmujący nastrój oraz subiektywizm doznań, ale w świeżym formacie wykonawczym. Stąd klasyka łączy się z teraźniejszością, a szlachetność z odpowiednio wyważoną brawurą.

Wiele dzieje się w tak rozpisanych motywach instrumentalnych, niepozbawionych głębi, a także pierwiastka frapującej tajemnicy. Magiczny wydźwięk nie pochodzi jedynie z miejsca, gdzie ten materiał został zarejestrowany (ruiny Teatru Victoria w Gliwicach), ale też z dużej świadomości i niesamowitego wyczucia repertuaru, po który zespół zdecydował się sięgnąć. Na płycie znalazły się przecież utwory takich mistrzów jak: Isaac Albeniz, Luigi Boccherini, Alfred Schnittke, Tomas Gubitsch, Egberto Gismonti i Fernando Tavolaro.

Każda z propozycji posiada mocno zakreślony motyw przewodni, a na uwagę zasługuje m.in. interpretacja kompozycji „Travesuras” Gubitscha, mającej w sobie dużą siłę oddziaływania dzięki tangu, a jednocześnie tnącej współczesnym pulsem nie tylko jazzowym, wpisanym w harmoniczne uniesienia. Jeszcze więcej rozmachu posiada natomiast – jedyna autorska – kompozycja Bartka Milera „Le lotus pourpre”, zachwycająca ekspresją i wciąż znakomitą symbiozą instrumentalną. Jeżeli ktoś tęskni za bardziej intymnymi, oszczędniej zaaranżowanymi momentami, to także znajdzie coś dla siebie (poruszający „Aua e Vinho”, brazylijskiego kompozytora Egberto Gismonti).

Niespodzianką jest zamieszczenie na tym albumie premierowego utworu Aleksandra Dębicza (oparty na wirtuozerii „Deadline”, który w przyjętej charakterystyce porusza swoją wymową). Mamy też ścisłe nawiązania do muzyki flamenco, z których słynął kolejny z kompozytorów, czyli Isaac Albertiz. Pierwotnie „Asturiaz” został napisany na fortepian, później zyskał popularność dzięki transkrypcji gitarowej, a tutaj dostaliśmy jeszcze inną odsłonę (z zachowaniem powtarzalności fraz i typowymi podziałami na takty, ale z własnym wyczuciem specyfiki tego numeru). Nieco inną częścią całego projektu są klasyczne suity Alfreda Schnittke (kompozytor, pianista, teoretyk muzyki i pedagog). Zresztą sam twórca, pisząc „Suite in the Old Style”, chciał stworzyć pomost pomiędzy muzyką lekką i poważną, co udało się podkreślić także na tej płycie.

Okazuje się, że od muzyki dawnej do współczesności, tanga i jazzowej otwartości może być blisko, jeśli posiada się pomysł na ujęcie niebanalnej twórczości w sensowny, bardzo kreatywnie ukształtowany estetyzm. Dlatego muzyka na „Victorii” układa się w oryginalny wzór, który Kurpaczewski, Frąckiewicz i Miler byli w stanie zaprezentować. Bez nadmiernej frywolności powiodło się stworzenie zaskakującego projektu, który przyciąga uwagę misternie osnutymi dźwiękami, mającymi siłę wyrazu w doskonałym, jakże profesjonalnym ich urzeczywistnieniu. Dopiero przy takiej projekcji jesteśmy w stanie odnaleźć czystość emocji, pojawiających podczas odsłuchiwania tak znakomitych, niebanalnych wykonań. Przy okazji to kolejna uda próba łamania konwencji, co na polskim rynku muzycznym jest coraz częstsze.

Łukasz Dębowski

 

Tango, jazz, barok i elektronika – wspólny album „Victoria” Kuropaczewskiego, Frąckiewicza i Milera!

Leave a Reply