
„Everlasting Suite” to tytuł nowej płyty kompozytora i kontrabasisty – Jaromira Rusnaka, będącej odbiciem jego pierwszych lata życia na artystycznej emigracji w Mediolanie. Poniżej można znaleźć naszą recenzję tego wydarzenia.
fot. okładka albumu
Recenzja płyty „Everlasting Suite” – Jaromir Rusnak Quartet (SJRecords, 2025)
„Everlasting Suite” to tytuł albumu kontrabasisty, basisty i kompozytora – Jaromira Rusnaka, który został nagrany z włoskimi muzykami. I choć znalazło się na nim tylko sześć propozycji (w tym „Intro” i „Outro”), twórca zawarł w nich całe spektrum emocji, które czytelnie odbijają się w doskonale poprowadzonych, bogatych muzycznie kompozycjach. Poza tym w klarownym urzeczywistnieniu instrumentalnym, poszczególne utwory mają ogromną siłę wyrazu, co sprawia, że każdy moment zachwyca swoją sugestywnością, wpływając bezpośrednio na naszą wyobraźnię.
To tradycyjny jazz, ale ze świeżym spojrzeniem w przyszłość, a więc uciekający od typowej konwencji. Szukanie własnego języka sprawia, że nowy projekt Jaromira Rusaka zyskuje na swojej atrakcyjności. Każdy utwór to nieco inna opowieść oparta na odmiennych rozwiązaniach harmonicznych, improwizowanych, rytmicznych itd. Idzie za tym również zmienność nastroju w obrębie jednej propozycji, co sprawia, że są one zaskakujące, trudne do jednoznacznego zdefiniowania. Ostatecznie ich ciekawa struktura (ostinato), gdzieś na końcu wyraźniej ukazuje szerszą wizję Jaromira (najlepiej oddaje to różnorodny „Behold”).
Trzeba wziąć pod uwagę, że poszczególne suity, oddają także emocjonalną treść, która bezpośrednio wiąże się z przeżyciami lidera zespołu („to muzyka opisująca moje pierwsze lata życia na artystycznej emigracji w Mediolanie. Doświadczenia związane z trudnościami językowymi, poczuciem osamotnienia w nowym miejscu, trudnościami w adaptacji, ale także przełamywanie tych przeszkód (…)”).
Stąd pewna nierównomierność poszczególnych akcentów muzycznych, wpisana w formułę całego projektu, tak silnie wiążącego się z przeżyciami, które przecież dotyczą każdego z nas. Dlatego uczuciowa otwartość sprawia, że pomimo pewnego zawoalowania treści muzycznej, dostajemy utwory nasycone uniwersalnym, w wielu kwestiach subtelnym przekazem, wpływającym na ostateczny odbiór całości. Wyczujemy więc w tych utworach szerokie spektrum emocji – od euforii aż po tęsknotę i niepokój. Odnajdywanie poszczególnych detali i składanie ich w większy obraz stanowi przygodę związaną z docieraniem do tej twórczości, która intryguje od pierwszych dźwięków „Intra”.
Wracając do samej muzyki warto zwrócić uwagę, w jaki sposób przeplatają się poszczególne instrumenty, wzbogacając wymowę wszystkich kompozycji. Każda z nich to szacunek do tradycji, na której muzycy budują przestrzeń do indywidualnego prezentowania własnych pomysłów. A w skład zespołu – poza Jaromirem – wchodzą włoscy muzycy, których artysta zapewne zna z Mediolanu, gdzie obecnie mieszka i są nimi: Riccardo Sala (saksofon tenorowy), Giuseppe Blanco (fortepian) i Andrea Lo Palo (perkusja). Pojawiają się także – Raffaele Fiengo (saksofon altowy) i Pietro Vitali (trąbka). Gospodarz wyznacza więc pewien ślad, za którym podążają pozostali artyści, zręcznie uzupełniający się w improwizacji, ale też w tych płynnych brzmieniowo momentach („Beginning”). Na płycie znalazł się też bardzo osobisty, ascetycznie zaaranżowany utwór, który magnetyzuje surowymi dźwiękami kontrabasu („Reflecting”).
Koordynacja artystyczna jest silną stroną albumu „Evelasting Suite”, gdzie naturalność poszczególnych akcentów wpływa na kształt muzyczny tego wydarzenia. Stylowo, ale bez trzymania się szablonowych założeń, choć akurat nawet te bardziej klasyczne motywy w muzyce Jaromira Rusnaka prezentują się wybornie. Świeżość, zaangażowanie i szacunek do nadrzędnych wartości – to sprawia, że dostaliśmy niesamowicie frapujący projekt.
Łukasz Dębowski