„Obecność w nurcie komercyjnym nie jest konieczna, by działać na scenie” – Rita Raga [WYWIAD]

Premierowy utwór “Leć na cztery świata strony” wokalistki występującej jako Rita Raga, nawiązuje do tematyki rozwoju osobistego.

Czym jest „fairy folktronika”? Na czym polega zainteresowanie rozwojem osobistym? I czy jest miejsce dla jej twórczości na polskim rynku muzycznym? O tym wszystkim możecie się dowiedzieć z naszego wywiadu z artystką.

fot. materiały prasowe

Twój nowy singiel “Leć na cztery świata strony” nawiązuje do tematyki rozwoju osobistego. Skąd wzięło się Twoje zainteresowanie tą tematyką, którą przekazujesz także przez swoją twórczość?

Można powiedzieć, że ten temat interesował mnie od zawsze – od dziecka byłam ciekawa świata, a także swoich własnych możliwości, byłam marzycielką ambitnie realizującą swoje wyśnione wizje. Jogę natomiast praktykować zaczęłam w trakcie szkoły wokalno-baletowej, by lepiej przygotować się do tańca. Z czasem zaobserwowałam dodatkowe korzyści z praktyki – zwiększona świadomość ciała i emocji, lepsza koordynacja, a także odporność na stres. Przełożyło się to na wiele dziedzin życia osobistego oraz umiejętności takie jak śpiew. Stopniowo zgłębiałam więc temat jogi, a także popularnego w tamtym czasie coachingu.

Z czasem zaczęłam prowadzić zajęcia ze  śpiewu oraz warsztaty jogi dla głosu, by dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem z innymi, podchodząc holistycznie do pracy z ciałem.

Co więcej, postanowiłam nie tylko o tym mówić na zajęciach, ale i nawiązywać w swojej twórczości, ponieważ ta tematyka przynależy do sfery moich wartości, jest częścią mojej rzeczywistości.

Swoją muzykę określasz jako „fairy folktronica”, bo składa się z folku i elektroniki. Czy któryś z tych gatunków jest Tobie bliższy? Czy inspiracje muzyczne także wiążą się z którymś z tych gatunków?

Dorastałam słuchając różnorodnej muzyki, dlatego nie lubię ścisłych ram, a moja twórczość jest raczej eklektyczna. W folku i etno cenię nawiązania do tradycji, korzeni, dające poczucie połączenia z czymś pradawnym, odwiecznym. Elektronika to natomiast nowoczesność, rozwój, ogrom możliwości, z którego wspaniale jest czerpać.

W nazwie stylu jest też słowo “Fairy” (z ang. “wróżka”) nawiązujące do rozmarzonego, baśniowego charakteru moich działań – lubię kreować kolorowy, magiczny świat, w którym dowolnie kreujemy rzeczywistość, czy wejść czasem w “energię dziecka”, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych – czysta radość kreacji i doświadczania życia

Co według Ciebie jest największą wartością singla „Leć na cztery świata strony”, która wyróżnia ten utwór na tle Twoich wcześniejszych propozycji muzycznych?

Stale rozwijam swoje umiejętności producenckie oraz wokalne i mam nadzieję, że jest to słyszalne. Poszukuję także nowych inspiracji, brzmień, unikam powtarzalności. Lubię kreować, nie kopiować.

Ponadto moja muzyka ewoluuje wraz ze mną – jest zależna od moich doświadczeń, obserwacji i miejsca, w którym aktualnie jestem jako osoba.

Na cymbałach i lirze korbowej w tym singlu zagrał Paweł z zespołu Svita. Czy możesz przybliżyć okoliczności w jakich się poznaliście? I jak to się stało, że zaczęliście razem współpracować?

Pawła twórczość poznałam wiele lat temu, obserwując działania lokalnych artystów sceny folk. Wystąpił wówczas na organizowanym przeze mnie wydarzeniu muzycznym. Później zaprosił mnie do współpracy przy jego produkcjach i od tej pory uzupełniamy swoje projekty gościnnymi występami, a także grając wspólnie na kameralnych wydarzeniach.

Ciekawy wydaje się scenariusz teledysku, który powstał we współpracy z Revo Luciano (Misteriada) – pasjonatem nauk mistycznych. W jaki sposób szukałaś kogoś, kto zobrazuje klip do tego utworu?

Z Revo od lat współpracujemy przy różnych rozwojowych projektach (m.in. prowadzenie sali rozwojowej Pracownia Faithful), zatem ten wspólny projekt przyszedł naturalnie – chcieliśmy zaprezentować bliską nam tematykę, korzystając ze znanych nam środków. Revo pasjonuje się mistycyzmem, a więc symbolika wzbogaciła klip, nadając mu nieco ezoteryczny charakter. Zaprezentowaliśmy także nasze praktyki – kontakt z naturą, czytanie, medytacja, joga, akro joga oraz żonglerka.

 

fot. okładka singla

Czy singiel “Leć na cztery świata strony” zdradza, w jakim kierunku muzycznym będziesz dalej podążać? Czy ten utwór wyznacza jakiś nowy etap w Twojej działalności nie tylko muzycznej?

Utwór zdecydowanie prezentuje holistyczne podejście do muzyki jako elementu zrównoważonego stylu życia, tak bowiem postrzegam śpiew, taniec, muzykowanie. Ten aspekt był od dawna widoczny w mojej działalności – prowadzę nie tylko indywidualne zajęcia ze śpiewu, ale także warsztaty grupowe, na których każdy (bez względu na umiejętności) może pośpiewać w grupie, by zrelaksować się, lepiej poznać swój głos i spędzić budujący czas w grupie. Gram także koncerty w stylu ecstatic dance, czyli kameralne bezużywkowe imprezy taneczne. Moja twórczość jest częścią tych wszystkich działań, naturalnie więc podąża za nimi.

Z mojej perspektywy nowy singiel nie jest punktem zwrotnym, a naturalnym kolejnym krokiem w dawno obranym kierunku. Jeśli jednak słuchacze odbierają go jako świeży, w nowym stylu, to tym bardziej się cieszę. 🙂

Jak wiele czasu poświęciłaś temu utworowi, żeby spełniał Twoje oczekiwania? Czy proces twórczy wygląda u Ciebie zawsze w ten sam sposób?

Numer napisałam w styczniu, wracając ze wspaniałego koncertu, pozytywnie doładowana dobrą energią. W mojej głowie zadźwięczała pierwsza zwrotka. Po powrocie do domu dopracowałam tekst i melodię, zaczęłam tworzyć aranż. Przez kolejne miesiące szukałam osób do współpracy – Paweł nagrał partie instrumentów folkowych, z Revo zaczęliśmy tworzyć koncepcję teledysku. Następnie Szymon Weiss doszlifował miks i mastering wersji Extended i Radiowej. Natomiast teledyskowa wersja Full Moon Mix zachowała mój miks i mastering.

Całość trwała zatem około 8 miesięcy, jednak nie jest to oczywiście czas poświęcony tylko na ten jeden projekt – wszyscy zaangażowani realizowali w tym czasie także inne projekty, a ja wakacje spędziłam bardzo aktywnie koncertując, wydałam też w międzyczasie inny singiel – „Melting Softly”.

Generalnie nie mam jednak schematu twórczego – czasem zagra w głowie melodia, czasem tekst. Innym razem gra na gitarze, ukulele czy bębnie inspiruje mnie do improwizacji i powstaje melodia do rozwinięcia. Czasami z kolei rozpoczynam od etapu produkcji muzycznej – włączam syntezator, szukam nowych sampli i zaczynam budować coś, co mnie zainspiruje.

Kolejne etapy wyglądają za to podobnie – nagrywanie i testowanie kolejnych wersji wokalu, szukanie pomysłu na aranżację, a następnie szlifowanie miksu i masteringu.

Czy spotkałaś się z jakimiś opiniami na temat tego utworu, które były dla Ciebie zaskakujące? I czy czujesz, że szerszy aspekt związany z Twoją twórczością ma realny wpływ na Twoich słuchaczy?

Zaskoczeń raczej nie było, choć aż tak ciepłego odbioru nie spodziewaliśmy się, było to niezmiernie miłe i budujące! Jest to dla mnie sygnał, że coraz więcej odbiorców szuka muzyki z przekazem bliskim ich zainteresowaniom, ich spojrzeniu na świat.

Jak na dzień dzisiejszy wyobrażasz sobie dalsze poczynania artystyczne? Czy obecnie skupiasz się dalej na tworzeniu muzyki, a może ważniejsze jest dla Ciebie bycie instruktorką jogi lub nauczycielką śpiewu?

Wszystkie te działania wzajemnie się uzupełniają i wspierają. Przede wszystkim czuje się twórcą, jednak lubię dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem – to wspaniale obserwować rozwój swoich uczniów! Pamiętam też swoje zmagania z emisją głosu i doceniam ogromny wpływ nauczycieli, z którymi dobrze mi się komunikowało – to dzięki takim osobom udało mi się otworzyć swój zablokowany głos i realizować się we wszystkich obszarach życia. Cieszę się, że mogę wspierać w podobny sposób kolejne osoby.

Jednocześnie sama wiele się uczę dzięki prowadzeniu zajęć ze śpiewu, a także jogi. Przekłada się to więc na rozwój moich działań twórczych.

Czy widzisz swoje miejsce w muzyce w dalszej perspektywie, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, co jest dzisiaj popularne w komercyjnym nurcie? Czy w ogóle interesuje Cię to, co tworzą inni, bardziej popularni polscy artyści?

To bardzo ciekawe pytanie – warto tutaj zauważyć, iż (wbrew pozorom) obecność w nurcie komercyjnym, mocno medialnym, nie jest konieczna, by działać na scenie, tworzyć, regularnie koncertować. Należę do twórców, dla których priorytetem nie jest ilość sprzedanych płyt czy prezentowanie się w mediach głównego nurtu, a dzielenie się swoją prawdą z innymi ludźmi.

Cenię wielu popularnych artystów, a twórczo inspirują mnie przede wszystkim ci, których twórczość i przekaz są mi pod pewnymi względami bliskie. Należy do nich np. Gooral, z którym współpraca studyjna jest jednym z moich marzeń, a także zespół Echo Rodu, z którym niebawem ruszam w trasę koncertową.

To tylko przykłady twórców, którzy pozostają niszowi, a jednak grają wiele koncertów, trafiają do serc odbiorców. Dokładnie to jest moim celem – uwielbiam koncertować, więc chętnie grałabym nawet więcej (o ile to możliwe, ponieważ już teraz większość weekendów spędzam w trasie), podróżując przy tym po coraz to nowych miejscach, poznając nowych ludzi, nową publikę.

 

Leave a Reply