“Upiory” to tytuł akustycznego albumu EP zespołu Wciórności. Znalazły się na nim piosenki tułające się gdzieś pomiędzy mrocznym folkiem a piosenką poetycką. Zapraszamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.
fot. okładka płyty
Recenzja albumu EP “Upiory” – Wciórności (2024)
Upiory to byty nadprzyrodzone, które w mitologii słowiańskiej zajmują miejsce gdzieś pomiędzy bogami a ludźmi. Nie tylko w folklorze mają one ważne miejsce, bo jak się okazuje w muzyce też mogą być przywoływane, czego potwierdzeniem jest debiutancki album zespołu Wciórności. Oczywiście tytuł określa motyw przewodni, ale nie tylko on stanowi tło poszczególnych opowieści. Ciekawe, że udało się to doskonale osadzić w specyfice folku, który oparty jest wyłącznie na żywym, mocno zintegrowanym z całością brzmieniu.
Stworzenie klimatu w tak charakterystycznym projekcie stanowi istotę wszystkich utworów. Do tego dochodzi bogactwo instrumentalne, nadające całości niesamowitego, a przy tym nieprzesadzonego muzycznie kolorytu. Przy tej okazji należy wymienić muzyków, w pełni rozumiejących założenia związane z tym projektem. A są nimi: Bartosz Balik (harmonijki, lira korbowa, chórki, miks, mastering), Mateusz Błaż (teksty, gitara klasyczna, zmodyfikowana i slide, bas, szałamaja, flet prosty, pudełkofon, klawisze, chórki), Dominika Chądzyńska-Miazga (gitara, gitarolutnia, gitara elektryczna, klawisze, bodhran, flety, perkusjonalia, chórki) i Przemysław Postek (gitara akustyczna, chórki).
Akustyczne dźwięki przeplatają się z jasnym, doskonale postawionym wokalem Magdy Ciesielskiej, bez której poszczególne piosenki nie miałyby takiej siły przekazu. Co nie znaczy, że artystka szarżuje głosem. Wręcz przeciwnie – potrafi przy pewnemu wyważeniu związanym z interpretacją i powściągliwości wykonawczej przekazać więcej niż moglibyśmy się tego spodziewać.
W tekstach podejmowane są tematy związane z tytułowymi “Upiorami“, ale też wiarą (“Litania do przydrożnego krzyża“). Do tego dochodzą wspomniane detale muzyczne, wręcz koronkowo oplatające poszczególne kompozycje, które nie zostały pozbawione ładnej melodyki (słychać to już w otwierających album “Zmorach i Południcy“). Piosenkowy charakter nigdy nie spłyca artystycznej wymowy tego przedsięwzięcia, nawet jeśli robi się bardziej przystępnie (“Z sympatią o diable“). Zespół potrafi też budować napięcie, czarować, przeistaczając utwory w zupełnie nieoczywistym kierunku (głęboki nastrój w “Wilczycy” ze świetnym motywem harmonijki ustnej).
Zaskoczeniem są opisowe teksty, które są znamienne dla poezji śpiewanej, choć przecież w takiej formie artystycznej wcale nie zawężają odbioru całości do tego gatunku muzycznego (teksty – Mateusz Błaż). To one w swej wymowie naznaczają ten album swoistością, przy jednoczesnym zachowaniu czytelności. Ma to ogromne znaczenie w mrocznie zaprezentowanym folku, gdzie każdy element ma swoje duże znaczenie.
Ciężko wskazać słabsze momenty, bo “Upiory” tworzą na tej płycie całokształt, mocno uzurpując sobie prawo do nagłego zaistnienia. I dobrze, bo przecież za tym wszystkim kryje się jeszcze aspekt edukacyjny, nawet jeśli fikcja literacka została wpisana w to wydarzenie.
Łukasz Dębowski